Tadeusz Konwicki był nie tylko jednym z najwybitniejszych polskich pisarzy, był także najbardziej polskim pisarzem, ponieważ przenikliwie odwzorowywał doświadczenia Polaków od 20-lecia międzywojennego do Polski niepodległej – zauważył prof. Aleksander Fiut z UJ.
Pisarstwo Konwickiego – według historyka i krytyka literatury - przedstawiło przede wszystko doświadczenie ludzi, którzy ukształtowani w 20-leciu międzywojennym na wartościach, które wydawały się trwałe i nadawały sens ich życiu, doświadczyli ich rozpadu wskutek zderzenia się z dwoma totalitaryzmami.
„Twórczość Konwickiego oglądana z tej perspektywy jest wizją apokaliptyczną, zapowiadającą koniec świata - przynajmniej świata, który był jego światem” – powiedział PAP profesor.
Określił też pisarstwo Konwickiego „odprawianiem groteskowo-tragicznych polskich dziadów, w których pojawiają się postacie mitologii narodowej i które obnażają polskie kompleksy, rodzące się w cieniu rosyjskiego imperium”.
Jak przypomniał prof. Fiut, Konwickiemu zarzuca się epizod komunistyczny. „Nie był pisarzem koniunkturalnym. Naprawdę i szczerze wierzył, że można zmienić świat na lepsze” – podkreślił profesor. Jak dodał, w wywiadzie ze Stanisławem Beresiem Konwicki zaznaczył, że komunizm był modny i wpływowy nie tylko w Polsce, ale np. we Francji.
Konwicki – mówił literaturoznawca - napisał powieści, które uważa się za plamę na jego honorze. „Moim zdaniem nawet +Przy budowie+ (powieść socrealistyczna – PAP) jest kroniką doświadczenia bardzo dużej części polskiego społeczeństwa, dla której komunizm był prawdziwą rewolucję - dawał możliwość awansu upośledzonej do tej pory warstwie chłopskiej, która takiej szansy wcześniej nie miała” – zauważył profesor. Jak podkreślił swój epizod komunistyczny Konwicki oceniał bardzo surowo.
Konwicki wraz z odejściem PRL-u przestał pisać. „Pożegnał się z pisarstwem, publikując +Czytadło+, które przedstawia Polskę niepodległą w krytycznym świetle: pokazał zderzenie słabych i wątłych zwolenników Unii Europejskiej z coraz bardziej krzykliwymi i radykalnymi nacjonalistami” – powiedział prof. Fiut.
Zaznaczył również, że Konwicki był znakomitym, choć niedocenionym reżyserem. „Jego filmy są oryginalne, wykraczają poza swój czas. +Ostatni dzień lata+ wyprzedzał Nową Falę włoską. +Salto+, +Zaduszki+, +Jak daleko stąd, jak blisko+ to filmy autorskie, naznaczone piętnem własnych obsesji autora, wizją świata przetwarzającą to, co realistyczne, w fantasmagorię - co zbliża Konwickiego do np. Felliniego” – zauważył profesor. Jak podkreślił, Kownicki był również świetnym filmowym adaptatorem utworów literackich, czego przykładem jest „Lawa” według „Dziadów” Mickiewicza oraz „Dolina Issy” według powieści Czesława Miłosza.
Literaturoznawca wyznał także, że jako młody polonista napisał tekst „Przeklęta pamięć”, w którym z podziwem, ale równocześnie nadmiernie krytycznie ocenił pisarstwo Konwickiego. „Spotkała mnie zasłużona kara, ale też niezasłużone wyróżnienie: stałem się jednym z bohaterów +Kalendarza i klepsydry+” – przyznał profesor.
Jak dodał, osobiście Konwicki był dla niego bardzo serdeczny. „W latach 90. miałem okazję poznać osobiście Tadeusza Konwickiego. Rozmawialiśmy dosyć długo, szczególnie o jego latach spędzonych w Krakowie. Później, mogę powiedzieć, że zwiedzałem razem z nim jego rodzinną Kolonię Wileńską. Kiedy tam byłem, instruując mnie przez telefon komórkowy, oprowadzał mnie po bliskich jego sercu miejscach” – wspominał profesor. (PAP)
bko/ par/ abr/