Tadeusz Kantor rozsławiał polską sztukę wystawiając na różnych kontynentach swoje spektakle. Jednym z najczęstszych kierunków jego podróży był Półwysep Iberyjski. W twórczości artysty nie brak więc motywów hiszpańskich.
Od 1981 do 1989 r. kantorowski Teatr Cricot 2 wystawiał w prestiżowych teatrach w największych miastach Hiszpanii. Za życia Kantora hiszpańska publiczność widziała „Wielopole, Wielopole", „Umarłą klasę", "Niech sczezną artyści", "Nigdy tu już nie powrócę".
Sam Kantor był zafascynowany Hiszpanią, jej kulturą i historią, co dało się także zauważyć w jego sztuce teatralnej i plastycznej. „Należy (…) przypuszczać że w artyście tej miary co Tadeusz Kantor, oprócz światła i kolorytu Półwyspu Iberyjskiego, szczególne zainteresowanie musiały także wzbudzić te aspekty hiszpańskiej tradycji, historii i kultury, które najbardziej były pokrewne Polsce heroicznej, tragicznej, Polsce koloru popiołu, znanej nam z dzieł scenicznych twórcy" - pisze dyrektor Instytutu Cervantesa w Warszawie, Josep M. de Sagarra, w publikacji „Motywy hiszpańskie w twórczości Kantora".
Autor „Umarłej klasy" wyjątkowo cenił Antoniego Tapiesa, Diego Velazqueza, Francisco Goię, natomiast Salvadora Dalego uznawał za „swojego Boga". W rozmowie z dziennikiem „El Punt" w 1989 r. mówił, że wyobraźnia Salvadora Dali wykraczała poza logikę, szukała tego, co niemożliwe. „Dali porzucił ziemię, aby wznieść się ku niebu, zawsze jednak trzymał jedną stopę na ziemi. Obsesyjne pragnienie wywyższania się ponad otoczenie doprowadziło go do przekonania, że jest Bogiem. To właśnie mnie w nim fascynowało. Wierzę w religię Salvadora Dali i wierzę, że miał rację uważając się za Boga. On jest moim Bogiem; z niczego stworzył świat, swój własny artystyczny świat" - wyznał Kantor.
„Należy (…) przypuszczać że w artyście tej miary co Tadeusz Kantor, oprócz światła i kolorytu Półwyspu Iberyjskiego, szczególne zainteresowanie musiały także wzbudzić te aspekty hiszpańskiej tradycji, historii i kultury, które najbardziej były pokrewne Polsce heroicznej, tragicznej, Polsce koloru popiołu, znanej nam z dzieł scenicznych twórcy" - pisze dyrektor Instytutu Cervantesa w Warszawie, Josep M. de Sagarra, w publikacji „Motywy hiszpańskie w twórczości Kantora".
„Infantki" Velazqueza zainspirowały go do stworzenia w latach 60. kolaży, m.in. „Mr. V. Prado II - Infantka" i „Infantka wedle Velazqueza". Do tematu „Infantek" powrócił w latach 80. tworząc prace na płótnie i papierze, np. „Pewnej nocy po raz drugi weszła do mojego pokoju Infantka", „Menine Teresa".
Inspirowany Goią namalował zaś na płótnie „Egzekucję według Goi" (1970), „Po raz drugi zastąpił mi drogę żołnierz napoleoński z obrazu Goi" (1990), a na papierze „Do mojego pokoju wyobraźni wtargnął żołnierz napoleoński z obrazu Goi" (1988).
Podziw hiszpańskiej architektury widać w cyklu rysunków "Katedry barcelońskie" oraz w „Dzienniku podróżnym". W nim również utrwalał widoki z balkonów hiszpańskich hoteli, ale i krajobrazy podczas postojów w drodze do poszczególnych miast.
Związki Kantora z Hiszpanią da się zauważyć w scenografii. Hiszpańskie akcenty widać w „Don Kichocie" wg Masseneta, „Czarującej szewcowej" Federico Garcii Lorki czy „Alkada z Zalamei" Calderona. Elementy tej scenografii Kantor wykorzystywał później w swoim własnym teatrze, np. szkielet kasztanki Józefa Piłsudskiego w „Niech sczezną artyści" to reminiscencja szkieletu rosynanta zaprojektowanego przez Kantora w 1962 r. do „Don Kichota".
Hiszpańska krytyka nie pozostawała obojętna wobec Teatru Cricot 2. O sztuce Kantora pisały m.in. „El Pais", „El Publico", „La Vanguardia". Kantor również chętnie udzielał wywiadów.
Po pierwszym spektaklu w Hiszpanii - „Wielopolu, Wielopolu" (1981) jeden z madryckich krytyków ocenił przedstawienie jako „megalomańskie". Kantora z kolei określił nawiedzonym sześćdziesięciolatkiem, który „robi za Pana Boga bardziej niż za reżysera czy autora całej tej szopy". Tym razem można mu odpuścić+.
Joan de Sagarra nie zgadzał się z tą opinią. „Tadeusz Kantor nigdy nie robił za Boga na scenie, już to w kącie, już to wmieszany w fantasmagoryczną trupę. Jest tam, by upominać zagrywającego się aktora, by przerwać iluzję: jego obecność na scenie jest nielegalna i dlatego bawi, właśnie z powodu owej nielegalności i prowokacji" - pisał.
W artykule „Dziecko z umarłej klasy" Joan de Sagarra zwrócił uwagę, że po spektaklu „Umarła klasa" w Teatrze Paliorama w Barcelonie, widzowie płakali. „Teatr Cicot 2 już raz na zawsze pozostanie teatrem emocji. Emocji okrutnej, obscenicznej, sarkastycznej. Teatrem budy jarmarcznej, za jaki sam Kantor chciał, by go uznawano, teatrem najzwyczajniej genialnym i niepowtarzalnym" - ocenił de Joan de Sagarra.
Jak zwraca uwagę dyrektor warszawskiego Instytutu Cervantesa, mimo entuzjazmu jaki wzbudzały spektakle Kantora, dopiero siedem lat po jego śmierci hiszpańska publiczność mogła podziwiać wielką retrospektywną wystawę jego prac plastycznych - w Fundacion Arte y Tecnologia de Telefonica w Madrycie oraz Fundacio Caixa de Catalunya w Barcelonie. Hiszpanie mieli wówczas okazję zobaczyć ich rodzime motywy w sztuce Kantora.
bko/ ls/