Odtrącony przez akademię, przez Grupę 48’, niesprzedający, niewystawiający. Andrzej Wróblewski był artystą odtrąconym - mówił reżyser Andrzej Wajda podczas czwartkowego spotkania w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
Wystawę „Andrzej Wróblewski: Recto/Verso; 1948-1949, 1956-1957” można oglądać w Muzeum Sztuki Nowoczesnej do 17 maja.
Wajda przyjaźnił się z malarzem w okresie studiów na krakowskiej ASP, pod koniec lat 40. „Pozwólcie, że przeczytam jego tekst, którym rozpoczniemy spotkanie” – zapowiedział reżyser.
„Mam twarde postanowienie. Niewzruszoną podjąłem decyzję. Wszystko mogę darować, zapomnieć, ale to – strzeżcie się. Przebrała się miarka. Ostrzegałem, nie chciałem grozić, prosiłem. Dawałem do zrozumienia, że każdy, kto nie widzi we mnie człowieka, może ściągnąć na siebie i na wszystkich ogromne nieszczęścia. Że trzymam ukryty piorun, który zniszczy mnie ku ogromnej stracie ludzkości. Mówiłem – kochajcie mnie; myślałem – drżyjcie przed moją ostateczną decyzją. Teraz już jestem człowiekiem +stamtąd+” – czytał Wajda.
„Przez te 10 lat sprzedał jeden obraz (…), nie odbyła się żadna wystawa. Odrzucony przez Akademię, odrzucony przez Grupę 48’, nie zrozumiany w swoim dążeniu do stworzenia sztuki życia, rzeczywistości powojennej, niesprzedający, niewystawiający, Wróblewski był artystą odtrąconym” - mówił Andrzej Wajda
Wajda kreślił we wspomnieniach sylwetkę Wróblewskiego – artysty niepodobnego do innych, szukającego innych wartości i środków wyrazu. „Pamiętam jak Wróblewski przyszedł do pracowni prof. Rudzkiej-Cybisowej, która najbardziej ukochała sobie kwiaty, salaterki pełne wiśni; wszyscy malowali takie martwe natury. Andrzej zauważył, że pod piecem stoi kubeł z węglem – musieliśmy palić w piecu, żeby nasze biedne nagie modelki nie zamarzły. Wszyscy malowali te martwe natury, starając się dać jak najwięcej koloru i światła, a on namalował kubeł z węglem na tle brudnego pieca” – wspominał.
Podczas spotkania reżyser „Popiołu i diamentu” opowiadał także o działalności powojennego środowiska artystycznego w Krakowie, które ignorowało talent Wróblewskiego. „Jeżeli polska sztuka miała się rozwijać, musiała rozstać się z tym, co kształtowało ją do tej pory – porzucić Matejkę i malować abstrakcję. Świat się zmienił. Ta decyzja była dobrze zrozumiana przez Andrzeja. Już w 1949 r. zaczął malować inaczej. A jak zaczął, to nawet grupa, która go wspierała, stanęła z boku i zaczęła przyglądać się temu ze sceptycyzmem. To, czego szukał, wydawało się im drogą błędną” – tłumaczył.
„Przez te 10 lat sprzedał jeden obraz (…), nie odbyła się żadna wystawa. Odrzucony przez Akademię, odrzucony przez Grupę 48’, nie zrozumiany w swoim dążeniu do stworzenia sztuki życia, rzeczywistości powojennej, niesprzedający, niewystawiający, Wróblewski był artystą odtrąconym. Myśmy byli naprawdę biednymi ludźmi. Andrzej miał nieco lepiej – utrzymywała go matka, miał też pokój, w którym malował. To pozwoliło mu stworzyć w ciągu tych 10 lat taką ogromną ilość prac na najrozmaitsze tematy. Musiał malować, ponieważ wszystko ustawiało się +na nie+ ze wszystkich stron. Malował dla siebie (...)”.
Jak ocenił Wajda, Wróblewski „chciał być głosem zmarłych". Mieliśmy poczucie, że to nasz obowiązek – lepsi od nas, odważniejsi – zginęli na wojnie (…). Była wojna i teraz jest za naszymi plecami. Nie zastanawialiśmy się, czy sytuacja, w jakiej znaleźliśmy się w 45 roku jest dobra czy zła. Nie my obradowaliśmy w Jałcie, nie my sprzedaliśmy Polskę Związkowi Radzieckiemu, dla nas życie zaczynało się od nowa. Szukaliśmy sposobów, by brać w nim udział” – tłumaczył.
Andrzej Wróblewski urodził się 15 czerwca 1927 r. w Wilnie. W latach 1945-52 studiował na Wydziale Malarstwa i Rzeźby krakowskiej ASP. Szczególne miejsce w twórczości artysty zajmuje stworzony pod koniec lat 40. cykl "Rozstrzelania", odnoszący się do przeżyć okupacyjnych. W 1948 r. Wróblewski zainicjował powstanie w krakowskiej akademii Grupy Samokształceniowej, do której przystąpili m.in. Przemysław Brykalski, Andrzej Strumiłło, Andrzej Wajda. Wróblewski zginął 23 marca 1957 r. podczas wyprawy w Tatry.
Czwartkowe spotkanie odbyło się w ramach cyklu edukacyjnego „Muzeum Otwarte”.(PAP)
pj/ gma/