Andrzej Wajda odebrał w czwartek w Krakowie złoty medal „Plus ratio quam vis”. Nagrodzony w swoim przemówieniu zaznaczył, że nie byłby tak wysoko doceniony, gdyby nie ludzie polskiego kina, którzy po 1945 „wzięli sprawy w swoje ręce”, mimo sowietyzacji życia.
Wręczenie wyróżnienia odbyło się w dniu święta Uniwersytetu Jagiellońskiego, czyli w rocznicę założenia uczelni przez króla Kazimierza Wielkiego w 1364 r.
Złoty medal „Plus ratio quam vis” (łac. więcej rozum niż siła) to pamiątkowe wyróżnienie przyznawane przez rektora UJ osobie zasłużonej dla uczelni. Sentencja medalu "Plus ratio quam vis" jest myślą przyświecającą całokształtowi działalności najstarszej polskiej szkoły wyższej.
Pierwszy medal, wybity dla upamiętnienia 600-lecia odnowienia uczelni przez św. Jadwigę królową i króla Władysława Jagiełłę, otrzymał w 1997 r. papież Jan Paweł II, absolwent i doktor honoris causa UJ.
Andrzej Wajda, dotychczasowy doktor honoris causa UJ, odebrał medal m.in. za: obdarowanie Muzeum Collegium Maius UJ cennymi darami; ufundowanie Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha; za dzieła filmowe, które wpisały się na trwałe do dorobku polskiej i światowej kinematografii; za wkład w obronę podstawowych wartości w życiu publicznym, takich jak wolność, prawa narodu i obywateli, prawa artystów.
Wajda w swoim przemówieniu zaznaczył, że nie byłby tak wysoko doceniony, gdyby nie ludzie polskiego kina. „Stało się to dzięki ludziom polskiego kina po 1945 r., którzy zrobili wszystko, by zmienić radykalnie stosunek do kina i wziąć sprawy w swoje ręce używając rozumu przeciw sile, która niosła do Polski sowietyzację w każdej dziedzinie życia” – mówił laureat w Collegium Novum UJ.
Pokrótce opisał historię polskiego kina, wymienił ważne dla niego nazwiska i instytucje, dzięki którym się rozwijało. Podkreślił zasługi Szkoły Filmowej w Łodzi, której rektor Jerzy Toeplitz „zrobił wszystko, by upodobnić ją do szkól europejskich” i dał szansę studentom poznania światowego kina.
Zdaniem Wajdy maksyma „Plus ratio quam vis” po wojnie była jedyną skuteczną drogą, umożliwiającą rozwój polskiemu kinu, mimo że w kraju panowała surowa cenzura polityczna.
„Dziś przyjmuję to wspaniałe wyróżnienie, jakim jest złoty medal Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, ze świadomością, że nasza racja stanu znów zwycięży – przeciw kolejnym próbom narzucenia nam siłą strachu przed obcymi, lokalnego patriotyzmu i jałowego grzebania się w przeszłości” – podsumował w swoim przemówieniu reżyser.
Prorektor UJ, prof. Jacek Popiel w laudacji na cześć laureata wymieniał źródła sukcesu Wajdy.
Po pierwsze – mówił profesor – reżyser miał odwagę podejmować ryzykowne decyzje. Pierwszą z nich było porzucenie studiów malarskich na rzecz sztuki filmowej.
Po drugie, Wajda był przekonany, że żyjąc i tworząc w Polsce można być światowym artystą. "Wajda, nie rezygnując z polskich tematów, chciał nadać naszym odwiecznym problemom uniwersalną artystyczną formę, która znajdzie zrozumienie w świecie. głęboko wierzył, że opowiadając coś o Polsce, może być reżyserem nie tylko europejskim, ale i światowym" - powiedział prorektor.
Kolejnym źródłem fenomenu reżysera było przekonanie, że sukces jest zasługą pracy zespołowej. "Wajda kocha aktorów, aktorzy kochają Wajdę (…). Oni marzą, żeby z nim współpracować" - uzasadniał profesor.
Po czwarte – jak mówił - Wajda umiał dzielić się swoimi sukcesami z innymi, chciał pozostawić światu swoje filmy, spektakle, ale i muzeum Manggha. "Również Uniwersytet Jagielloński został obdarowany cennymi darami, najważniejsze filmowe trofea, m.in. honorowego Oskara, Złotą Palmę z Cannes, berlińskiego Złotego Niedźwiedzia, weneckiego Złotego Lwa, włączył reżyser bowiem +po wsze czasy+ do zbiorów Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Collegium Maius” – powiedział prof. Popiel.
Jego zdaniem o niepowtarzalności Wajdy jako artysty świadczy też poczucie ciągłego niespełnienia. „(…) nawet jak przychodzi sukces, pojawiają się liczne zewnętrzne dowody uznania, nagrody, już po chwili u Wajdy powstaje myśl, że prawdziwe wielkie dzieło jest jeszcze ciągle przed nim. Wajdę interesuje bowiem wyłącznie to, co będzie jutro” - zauważył prorektor. (PAP)
bko/ pz/