Sąd w Monachium zajmujący się ogromnym zbiorem niemieckiego kolekcjonera dzieł sztuki Corneliusa Gurlitta we wtorek wydał oficjalną zgodę na zwrot pierwszych dwóch dzieł potomkom ich prawowitych właścicieli.
Sąd zatwierdził przekazanie obrazów "Kobieta siedząca w fotelu" Henri Matisse'a i "Dwóch jeźdźców na plaży" Maxa Liebermanna, po tym jak takie rozwiązanie poparli dwaj potencjalni spadkobiercy kolekcji Gurlitta. Z powodu przepisów o ochronie danych osobowych sąd nie mógł ujawnić, do kogo trafią płótna.
Rząd Niemiec podpisał w marcu umowy w sprawie zwrotu dzieł sztuki z tej kolekcji.
Gurlitt zmarł w maju 2014 roku. Cenną kolekcję obrazów, w której znajdują się też płótna Pabla Picassa i Marca Chagalla zapisał w całości Muzeum Sztuki w Bernie, w Szwajcarii. Roszczenia do spadku nieoczekiwanie zgłosiła kuzynka Gurlitta, Uta Werner.
W liczącej 1280 eksponatów kolekcji, której wartość szacuje się na kilkadziesiąt milionów euro, znajdują się płótna zrabowane przez III Rzeszę. Gurlitt przechowywał większość obrazów w swoim prywatnym mieszkaniu w Monachium. Część zbiorów ukrył na terenie Austrii. Zarówno kuzynka jak i muzeum zapewnili, że te płótna, które zostaną uznane za zrabowane przez nazistów, zostaną zwrócone spadkobiercom ich żydowskich właścicieli.
Cornelius Gurlitt odziedziczył zbiory po ojcu, historyku sztuki i zaufanym marszandzie Adolfa Hitlera, Hildebrandzie Gurlitcie. Policja wpadła na trop ukrywanej przez niego kolekcji przypadkowo, podczas przeszukania jego monachijskiego mieszkania w związku z podejrzeniem o oszustwa podatkowe.
Na polecenie władz III Rzeszy Hildebrand Gurlitt handlował dziełami uznanymi przez nazistów po ich dojściu do władzy w 1933 roku za "sztukę zdegenerowaną", zarekwirowanymi w muzeach lub skonfiskowanymi czy też odkupionymi po zaniżonej cenie od prawowitych właścicieli, w większości Żydów. Skupował też obrazy przeznaczone dla planowanego przez Hitlera muzeum sztuki w Linzu. Część obrazów mogła zostać zrabowana przez nazistów w okupowanej Francji; eksperci nie wykluczają, że niektóre skradzione płótna mogą pochodzić z Polski.
Odkrycie ukrywanej przez kilkadziesiąt lat kolekcji wywołało ożywioną dyskusję w niemieckich i światowych mediach o odpowiedzialności Niemców za rabunek dzieł sztuki i nieuregulowanie tej kwestii w okresie powojennym. Eksperci przypuszczają, że zbiory Gurlitta nie są jedyną kolekcją w Niemczech zawierającą dzieła sztuki zagrabione przez III Rzeszę. (PAP)
jhp/ ap/
arch.