100-letni samowar czy zdjęcia ze zsyłki na Kołymę i aparat, którym je wykonano – to niektóre eksponaty wystawy w Muzeum Miejskim w Tychach (Śląskie), opowiadającej historię miasta przez losy mieszkańców. Wernisaż ekspozycji pt. „Z zakamarków szuflad, z zakamarków pamięci” - w piątek.
Jak poinformowała dyrektor muzeum i autorka wystawy Maria Lipok-Bierwiaczonek, zaprezentowane zostaną pamiątki rodzinne wypożyczone od tyszan, wydobyte z prywatnych szuflad, domowych archiwów czy strychów. Ich uzupełnieniem będą eksponaty przekazane przez mieszkańców miasta do zbiorów Muzeum Miejskiego w minionych latach.
„Na wystawę składają się rozmaite przedmioty, od drobiazgów, czasem zwyczajnych, czasem osobliwych, po prawdziwe unikaty. Wszystkie przedmioty mają jedną wspólną cechę – za każdą rzeczą, nawet najdrobniejszą, kryje się indywidualna historia, wyjątkowa, będąca częścią składową historii lokalnej społeczności. Ocalając od zapomnienia nasze pamiątki, budujemy naszą tożsamość. Zdobywamy wiedzę o nas samych, o społeczności, w jakiej żyjemy” – powiedziała.
Zaprezentowane zostaną pamiątki rodzinne wypożyczone od tyszan, wydobyte z prywatnych szuflad, domowych archiwów czy strychów. Ich uzupełnieniem będą eksponaty przekazane przez mieszkańców miasta do zbiorów Muzeum Miejskiego w minionych latach.
Ok. 130-tysięczne Tychy rozwinęły się w okresie powojennym. Rozpoczęta z początkiem lat 50. ubiegłego wieku - decyzją najwyższych władz PRL - budowa Nowych Tychów była jedną ze sztandarowych inwestycji socjalizmu, obok budowy Nowej Huty w Krakowie. Aż do lat 80. powstawały kolejne osiedla, nazywane kolejnymi literami alfabetu. „Ludzie osiedlali się w Tychach, bo tu była praca, mieszkania” – przypomniała dyrektor Lipok – Bierwiaczonek.
Obok oryginalnego samowaru z początków XX w. na wystawie można będzie zobaczyć m.in. zdjęcia, wykonane przez sędziwego obecnie tyszanina podczas zsyłki na Kołymę. Matka wysłała mu aparat, który starszy pan również zgodził się wypożyczyć na wystawę. Jest też zbiór pamiątek z Huculszczyzny, zgromadzonych przez absolwenta krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych – do Tychów przywiózł je jego syn.
Malowaną w kwiaty skrzyneczkę radzieckie żołnierki, mieszkające w 1945 r. w jednym z domów w Tychach, ofiarowały gospodyni na pożegnanie. Świadectwem burzliwych wojennych losów są też świadectwa szkolne dziewczynki mieszkającej w Wilnie – z 1939 r. po polsku, z dwóch kolejnych – już po litewsku.
„Część pamiątek pochodzi od rodowitych tyszan, inne od tych, którzy przybyli do miasta i są z nim związani już kilkadziesiąt lat. Te historie – bardzo ciekawe, nieraz wzruszające – składają się na opowieść o Tychach” – podsumowała Maria Lipok – Bierwiaczonek.
Wystawę będzie można oglądać do końca maja. (PAP)
lun/ mab/ ls/