150 lat temu, 15 kwietnia 1865 roku, w Krakowie urodziła się Olga Boznańska, jedna z najbardziej cenionych polskich malarek, przedstawicielka impresjonizmu, wybitna artystka okresu Młodej Polski. O jej twórczości mówi konserwatorka Anna Lewandowska, która przygotowywała wystawę 150 prac Olgi Boznańskiej, otwartą 26 lutego w Muzeum Narodowym w Warszawie.
PAP: Jest pewien kłopot z obrazami Olgi Boznańskiej, starzeją się chyba szybciej niż inne obrazy, blakną, płowieją. Może po części jest to związane ze stylem artystki, w której malarstwie dominował walor, gra tonów, półtonów czy też zastosowana przez nią paleta jakby zasnuta mgłą?
Anna Lewandowska: To, że obrazy Boznańskiej przechowują się gorzej, niż prace innych malarzy nie jest prawdą. Malowała na tekturach, o których się mówi, że są materiałem nietrwałym. Tak się mówi, ale minęło tyle lat, a obrazy Boznańskiej przetrwały i zachowują swoją urodę. Nic nie wskazuje na to, że będą mniej trwałe przez następne stulecie niż do tej pory.
PAP: Czyli stereotyp został przezwyciężony, ale jednak obrazy Boznańskiej, które trafiły na wystawę z różnych muzeów i galerii, poddane zostały pewnym zabiegom konserwatorskim.
Anna Lewandowska: Obrazy z krakowskiej ekspozycji jeszcze do nas nie przyjechały. Mogę mówić tylko o tych, pochodzących z naszego muzeum, które stanowić będą część ekspozycji. My, konserwatorzy oglądamy obrazy ze wszystkich stron, a publiczność - tylko z jednej, czyli od strony tzw. lica obrazu. Generalnie obrazy z naszych zbiorów nie były w złym stanie, ale jednak pewne prace konserwatorskie zostały przeprowadzone.
Anna Lewandowska: Odpowiednio preparując tekturę artystka decydowała, które części obrazu będą miały mocniej nasyconą barwę, a które będą bardziej matowe i otrzymają bardziej pastelowy ton. Na jednym obrazie mamy przestrzenie, na których widać wyraźny poślizg pędzla na zaizolowanej powierzchni, a w innym miejscu widzimy warstwę malarską matową, przypominającą suchy pastel.
PAP: Czego dotyczyły?
Anna Lewandowska: Prace konserwatorskie przy obrazach Olgi Boznańskiej polegały przede wszystkim na oczyszczeniu powierzchni, czyli lica, wzmocnieniu narożników, które były rozwarstwione i należało je podkleić, wzmocnić, wyretuszować. Zabiegi konserwatorskie dostosowane są do konkretnych obrazów, ocenę stanu obrazu można porównać z diagnozą lekarską. Recepta dotyczy pojedynczego obrazu.
PAP: Jakie zatem były zalecenia?
Anna Lewandowska: Powiem raczej czego nie robiliśmy - nie usiłowaliśmy prostować, wygładzać tektur, na których malowała Boznańska. Malowała na tekturach, to było dla niej typowe podobrazie, które sobie upodobała. Stało się to w pewnym momencie jej twórczości - po przyjeździe do Paryża - bo wcześniej, w okresie monachijskim, malowała na płótnie.
Tektury są różne pod względem jakości masy papierowej. Boznańska sama powiedziała w jednym z wywiadów, że nie zależy jej na tym, żeby obrazy ją przeżyły. W tym można by upatrywać powodu, dlaczego sięgnęła po materiał jak dawniej sądzono - nietrwały. Obecnie już wiemy, że tektura jest równie wytrzymała i trwała jak płótno, a nawet można by się zastanawiać, czy w pewnych warunkach nie jest mocniejsza niż płótno.
PAP: Czy te ulubione tektury Boznańskiej były też podobnie "zaprawiane" jak rozpięte na blejtramach płótna?
Anna Lewandowska: Sposób przygotowania przez artystkę tektury był bardzo istotny dla tego malarstwa. Przygotowując się do obecnej wystawy przeprowadziliśmy badania technologiczne i okazało się, że określenie, jakie spotyka się w opisach twórczości malarki, że ona "gruntowała" obrazy, jest błędne. Boznańska ich nie gruntowała; grunty są zazwyczaj klejowo-kredowe, z wypełniaczem, czasem kolorowe.
Wtedy mówimy o gruncie, gdy on ma swoją grubość i stanowi wierzchnią warstwę. A ona swoje tektury przeklejała klejem skórnym, co nie jest równoznaczne z gruntowaniem. Jest to warstwa izolacyjna, która właśnie chroni papier przed gwałtownym wchłonięciem spoiwa z farby. Obserwowaliśmy te tektury w różnych światłach: w ultrafiolecie i podczerwieni; okazało się, że te tektury nie były przeklejane równomiernie.
PAP: Co to znaczy?
Anna Lewandowska: Przeklejając nierównomiernie malarka już na etapie technicznego przygotowania dzieła wpływała na warstwę wizualną obrazu. Niektóre przestrzenie obrazu są przeklejone, a więc zaizolowane, a niektóre nie. Czym to skutkowało? Z jednej strony falowaniem się tektury, która różnie reaguje na wilgoć, ale z drugiej strony umożliwiało malarce programować w pewien sposób przyszły obraz.
Anna Lewandowska: Odpowiednio preparując tekturę artystka decydowała, które części obrazu będą miały mocniej nasyconą barwę, a które będą bardziej matowe i otrzymają bardziej pastelowy ton. Na jednym obrazie mamy przestrzenie, na których widać wyraźny poślizg pędzla na zaizolowanej powierzchni, a w innym miejscu widzimy warstwę malarską matową, przypominającą suchy pastel.
Odpowiednio preparując tekturę artystka decydowała, które części obrazu będą miały mocniej nasyconą barwę, a które będą bardziej matowe i otrzymają bardziej pastelowy ton. Na jednym obrazie mamy przestrzenie, na których widać wyraźny poślizg pędzla na zaizolowanej powierzchni, a w innym miejscu widzimy warstwę malarską matową, przypominającą suchy pastel.
Boznańska tym sterowała, grając na takich niuansach z samą warstwą malarską. Te zabiegi malarki to bardzo interesująca sprawa. W niektórych miejscach do warstwy malarskiej wręcz dodawała żywicę czy werniks, sprawiając, że szczególnie intensywnie błyszczały. Dlatego w literaturze przedmiotu, np. u Marcina Samlickiego, spotykamy sąd, że obrazów Boznańskiej nie należy werniksować, bo po tym zabiegu obraz wygląda inaczej i traci walory, o jakie chodziło malarce. Chociaż ona sama o tym nie wspominała.
Jeżeli oglądamy obraz, w którym pozostały wszystkie warstwy, które zakodowała autorka, jego ton jest bogaty pod względem tonalnym zróżnicowania kolorystycznego, ale też matowości, błyszczenia itd. One są subtelne i bardzo precyzyjnie skonstruowane.
PAP: Faktura jest więc integralną częścią tych obrazów?
Anna Lewandowska: Zdecydowanie tak. W pracach Boznańskiej ważne jest to dodatkowe zróżnicowanie fakturalne. Wiemy, że o nim decydowała sama artystka, że był to jej świadomy wybór. Warto zatem popatrzeć i na tę stronę jej obrazów. I na wystawie nie tylko oglądać je z pewnej odległości, ale też podejść bliżej, a wtedy odsłonią się pewne tajniki faktury, jakieś ślady samego procesu twórczego, który decydował, że stosowana przez nią zasnuta mgłą paleta ma taką siłę wyrazu.
PAP: Mówiąc o palecie. Obrazy Boznańskiej utrzymane są w tonach szarości, srebra, brązów a nawet czerni. A mimo to, jeśli chodzi o kolorystykę jej prac, odznaczają się wielką urodą.
Anna Lewandowska: Nasi koledzy z Krakowa, którzy też prowadzili badania utrzymują, że paleta Boznańskiej jest bogata, że artystka stosowała bardzo szeroką gamę farb. W naszych badaniach bardziej skłaniamy się do stwierdzenia, że malarka nie tyle stosowała szeroką gamę farb, ale że namiętnie farby mieszała, łącząc je bardzo często np. z bielą ołowiową, dzięki czemu otrzymywała ten ich srebrzysty poblask.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
Ekspozycja "Olga Boznańska" zostanie otwarta w Muzeum Narodowym w Warszawie 26 lutego 2015 roku i trwać będzie do 2 maja tego roku.
Pokazywana w dwóch muzeach narodowych – krakowskim i warszawskim – wystawa jest wszechstronną prezentacją dzieła i życia największej polskiej malarki okresu modernizmu. Po raz pierwszy w Polsce prezentowane są dzieła Boznańskiej z kolekcji Musée d’Orsay w Paryżu, Galerii Ca’ Pesaro w Wenecji i Telfair Museum of Art w Savannah. Będzie to także okazja do obejrzenia dzieł z kolekcji Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki i Muzeum Polskiego w Chicago.
abe/ par/