2011-03-22 (PAP) - Wiersze przeplatane wspomnieniami i rozważaniami o twórczości wybitnego poety polskiego wypełniły poniedziałkowy wieczór w siedzibie 92nd Street Y Tisch Center for the Arts w Nowym Jorku zorganizowany z okazji Roku Miłosza. Licznie zgromadzeni miłośnicy twórczości laureata Nagrody Nobla wysłuchali nagrania jednego z jego wystąpień. Pisarz sam zresztą bywał gościem Centrum Poetyckiego Unterberga działającego przy znanym w metropolii 92nd Street Y. Miał tam wielu amerykańskich wielbicieli.
W swoim wystąpieniu Zagajewski przedstawił autora wiersza "Żółty rower", który przeczytał po angielsku i po polsku, jako człowieka o silnym umyśle, a zarazem pełnego sprzeczności. Poetę o ogromnej wiedzy, pragnącego dociec tajemnicy słowa, a jednocześnie twórcę nie rezygnującego z elementów niewinności i ignorancji. Zagajewski mówił o Miłoszu jako o pisarzu z podwójną wizją, mającego silne przekonania polityczne, ale pragnącego unikać tego w poezji. "Zniewolony umysł" uznał raczej za walkę pisarza z sobą samym aniżeli z ideologią. Zwracając uwagę na obecność w twórczości Miłosza Boga, Zagajewski wskazał m.in. na odwołania w niej do filozofii Pascala, który uważał, że lepiej wierzyć w Boga, bo nigdy nic nie wiadomo. "Wierzył i wątpił do końca życia" - mówił o Miłoszu Zagajewski.
Jednym z murzyńskich miłośników Miłosza, który przyszedł na spotkanie do 92nd Street Y, był Segun Oguntola. Jak ujawnił w rozmowie z PAP, w tajniki poezji Polaka wprowadziła go znajoma, Jadwiga. "Bardzo mi się podoba twórczość Miłosza, ponieważ interesuje mnie nasycenie jej tematyką Boga" - powiedział.
Clare Cavanagh, profesor Uniwersytetu Northwestern, a zarazem tłumaczka z literatury polskiej, mówiła m.in. o bogactwie twórczości Miłosza, nasączeniu jej krajobrazami wyidealizowanej Litwy z młodości poety w zestawieniu z późniejszą brutalną nieraz rzeczywistością. Wspominała o kalifornijskim życiu poety. Zachwycała się jego niezwykłą zdolnością zapamiętywania nazw, nazwisk itp. Cavanagh czytała m.in. wiersz "Jak powinno być w niebie". Konkludując uznała, że teraz Miłosz doskonale to już wie.
Robert Hass, poeta, tłumacz, który w latach 1995-1997 piastował tytuł Poet Laureate of the United States, przyszedł na spotkanie z plastrami na nosie niczym - jak przypomniał - Jack Nicolson w "Chinatown" Romana Polańskiego. Zaręczając, że nie było to rezultatem bijatyki, przekonywał, że Miłosz byłby na pewno jego widokiem zachwycony. Hass akcentował, że polski poeta z jednej strony obrazował w swej twórczości stabilny świat młodości, a z drugiej przemoc i niepokoje XX wieku. Aby to wszystko zrozumieć, trzeba zanurzyć się w poezji - ocenił.
Jak poinformował PAP Jerzy Onuch, dyrektor Polskiego Instytutu Kultury w Nowym Jorku, który był współorganizatorem wieczoru wraz z Centrum Poetyckim Unterberga, większość przygotowanych przez jego instytucję imprez związanych z Rokiem Miłosza odbędzie się jesienią.
"Zaplanowaliśmy duże konferencje, jedną w Yale, a drugą w Chicago, z udziałem amerykańskich, polskich i innych zaproszonych gości. Dzisiaj miało miejsce jakby symboliczne otwarcie, a kontynuacja nastąpi w środowisku akademickim" - wyjaśnił.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ hes/