Dolnośląscy parlamentarzyści, władze wojewódzkie i samorządowe, wojsko oraz kilkuset mieszkańców dawnych Kresów i rodziny pomordowanych uczestniczyli w piątek w obchodach 73. rocznicy mordów na Kresach II RP dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów.
Obchody pod pomnikiem-mauzoleum ofiar zorganizowało Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu. Następnie w kościele NMP na Piasku odprawiono mszę świętą.
Wojewoda dolnośląski Paweł Hreniak podkreślił, że pamięć o zbrodni na Polakach dokonana przez ukraińskich nacjonalistów powinna być budowana na prawdzie o tych wydarzeniach na Kresach.
"Większość historyków określa te zbrodnie mianem ludobójstwa, bo to było ludobójstwo. Na tej bolesnej prawdzie trzeba budować pamięć o tamtych zbrodniach, bo prawda nawet najboleśniejsza zawsze jest lepsza od próby zakłamania. Dopiero na prawdzie możemy budować pojednanie i dobre relacje z Ukraińcami" - powiedział Hreniak.
Pod pomnikiem-mauzoleum ofiar ukraińskich nacjonalistów z aststą wojska odbył się apel poległych, w którym wspominano zarówno zamordowanych Polaków, jak i Ukraińców, którzy im pomagali i często z tego powodu również stracili życie.
W trakcie uroczystej mszy św. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski podkreślił, że zbrodnie ukraińskich nacjonalistów na Kresach były dla Polaków jeszcze bardziej bolesne niż zbrodnicze dwa totalitaryzmy podczas II wojny – faszyzm i komunizm.
"Ludobójstwo niemieckie i komunistyczne było bolesne, ale ludobójstwo ze strony ukraińskich nacjonalistów było boleśniejsze, bo nierzadko dokonywali go sąsiedzi. To było wielkie zaskoczenie i ból" - mówił kapłan w homilii.
Dodał, że równie bolesny jest fakt, iż obecnie "po 27 latach wolnej Polski wciąż trzeba się upominać o godne upamiętnienie ofiar tamtych zbrodni".
Datę 11 lipca przyjęto jako symboliczny dzień pamięci o wszystkich ofiarach zbrodni ukraińskich na Kresach.
11 lipca mija 73 lata od tzw. krwawej niedzieli, kiedy UPA wymordowała ok. 11 tys. ludzi. 11 i 12 lipca UPA dokonała skoordynowanego ataku na Polaków w 150 miejscowościach w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim oraz łuckim. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę ludzi w kościołach. Doszło do mordów w świątyniach m.in. w Porycku (dziś Pawliwka) i Kisielinie. Około 50 kościołów katolickich na Wołyniu zostało spalonych i zburzonych.
Zbrodnia oddziałów UPA wspieranych przez miejscową ludność ukraińską z lat 1942-45 pochłonęła - jak szacunkowo podaje IPN - około stu tysięcy ofiar.
Strona ukraińska szacuje swoje straty na 10-12 tys., a nawet 20 tys. ofiar, przy czym część ofiar zginęła z rąk UPA za pomoc udzielaną Polakom lub odmowę przyłączenia się do sprawców rzezi. (PAP)
ros/ wkt/