Sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży opowiedziała się za odrzuceniem w pierwszym czytaniu projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty przygotowanym przez posłów Nowoczesnej. Zakłada on zakaz rozpowszechniania na terenie szkół czasopism o treściach politycznych.
Jak zaznaczyła Joanna Schmidt (N) przedstawiając w środę w imieniu wnioskodawców proponowane w projekcie zmiany chodzi o rozszerzenie zawartego w ustawie zapisu dotyczącego zakazu działania w szkołach partii i organizacji politycznych, również na pośrednie formy ich działania nie wymagające ich fizycznej obecności na terenie placówek. Podkreśliła, że celem proponowanej regulacji jest przede wszystkim wzmocnienie neutralności światopoglądowej szkół i placówek.
Stąd zaproponowano zapis, zgodnie z którym w szkołach wprowadzony ma być zakaz rozpowszechniania „czasopism, które ze względu na treść w nich zawartą mogłyby służyć propagowaniu idei o charakterze politycznym”. Jednocześnie zaznaczono, że jako czasopismo – zgodnie z ustawą Prawo prasowe – rozumie się druk periodyczny ukazujący się nie częściej niż raz w tygodniu i nie rzadziej niż raz w roku. Nadzór na przestrzeganiem tego zakazu miałby sprawować kurator oświaty.
„Impulsem do wystąpienia z niniejszą inicjatywą ustawodawczą są próby podejmowane przez wydawnictwa, polegające na rozpowszechnianiu na terenie szkół i placówek czasopism, które mimo waloru edukacyjnego zawierają również treści o charakterze politycznym, przedstawione w sposób stronniczy, a nawet propagujący określone idee polityczne” – napisano w uzasadnieniu projektu.
Schmidt tłumaczyła że, przygotowanie projektu to odpowiedź na czerwcowe telefony i maile od rodziców z Wielkopolski, że „w szkołach nagle pojawiły się czasopisma +wSieci+ i „Do Rzeczy – Historia+”. Dodała, że pojawienie się właśnie tych tytułów nie jest przypadkowe, bo cztery tysiące prenumerat tych właśnie pism dla szkół zostało sfinansowane przez fundację PGNiG w ramach akcji „Rozgrzewamy polskie serca”, nad którą patronat objął ówczesny minister skarbu Dawid Jackiewicz.
Odpowiadając innym posłom Schmidt podkreśliła, w projekcie chodzi o zakaz propagowania każdej idei politycznej, a także inne czasopisma. Wymieniła „Wprost” i „Politykę”.
Negatywne stanowisko wobec projektu zajął rząd. Przedstawiając je wiceminister edukacji Maciej Kopeć podkreślił, że obecne przepisy w sposób wystarczający zabezpieczają szkołę jako instytucję światopoglądowo neutralną. Przypomniał, że przepis zakazujący działania na terenie szkół partii i organizacji politycznych jest bezwzględny. Jeśli zaś chodzi o działalność na ich terenie szkół organizacji społecznych, innych niż partie i organizacje polityczne, to podjęcie przez nie działań wymaga zgody dyrektora szkoły i pozytywnej opinii rady szkoły lub rady rodziców. Negatywnie do projektu odnieśli się też posłowie PiS i Kukiz’15.
Marzena Machałek (PiS) złożyła wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. „Trudno nie nazwać tego projektu absurdalnym, bo taki jest” – oceniła. Absurdalnym pomysł zakazu dostępu do czasopism nazwał też Lech Sprawka (PiS) i Tomasz Jaskóła (Kukiz’15). „Gdyby tak podejść do tego zagadnienia to należało by zlikwidować WOS (przedmiot Wiedza o społeczeństwie – PAP) w szkołach, historię współczesną, wycofać dużą część lektur (…) dlatego, że jest tam dużo treści politycznych” – powiedział Sprawka. Dodał, że wśród uczniów są osoby pełnoletnie mające prawa wyborcze.
Jaskóła przypomniał, że bardzo wiele gazet wykorzystywanych jest właśnie na wielu przedmiotach. Podkreślił, że standardy maturalne z WOS (czyli opis wymagań maturalnych z tego przedmiotu – PAP) wymagają wręcz czytania różnego rodzaju periodyków.
Z kolei Dariusz Piontkowski (PiS) ocenił projektowany zakaz jako nieskuteczny. Pytał wnioskodawców dlaczego ograniczyli się tylko do czasopism. „Treści polityczne pojawiają się w gazetach codziennych, w filmach, w internecie. Tak w zasadzie powinni państwo ocenzurować internet, bo tam treści politycznych jest zdecydowanie więcej” – powiedział. Dodał, że o wyborze gazet i czasopism dostępnych w szkołach decydują dyrektorzy i bibliotekarze.
Projektu bronili Katarzyna Lubnauer (N) i Jacek Protasiewicz (koło Europejscy Demokraci). „My nie proponujemy by zamiast tych czasopism, do szkół trafiły jakieś inne” – zaznaczyła Lubnauer.
Według niej, „Mamy sytuację, w której na teren szkoły mają trafiać dowolne czasopisma, tylko dlatego, że ktoś je sfinansuje, bo – powiedzmy sobie szczerze – taki dokładnie jest mechanizm, że znalazło się przedsiębiorstwo państwowe, które zdecydowało się w ramach dofinansowania dwóch czasopism sfinansować zakup dużej ilości proponowanych przez nich dodatków”. Zwróciła uwagę, że chodzi o pisma dostępne normalnie w kioskach, które mogą być kupione przez uczniów i czytane w domu, jeśli rodzice wyrażą na to zgodę, tymczasem w przypadku czasopism dostępnych w szkole rodzice nie mają wpływu na to co czytają ich dzieci.
„Jeśli podręczniki są recenzowane by była kontrola nad treściami jakie zawierają, to również czasopisma, które są kupowane do użytku młodzieży (…) powinny być recenzowane” – zaznaczyła Lubnauer.
„Proponowana poprawka do ustawy jest obiektywna, neutralna i słuszna. Nic co służy propagowaniu jakichkolwiek treści politycznych – znaki, symbole, czasopisma, zachowania – nie powinny funkcjonować na terenie szkoły” – powiedział Protasiewicz.
Wniosek Machałek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu poparł w imieniu swego ugrupowania Rafał Wójcikowski (Kukiz’15). Za odrzuceniem projektu głosowało 24 posłów, trzy osoby były przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Ostatecznie o losie projektu zdecyduje w głosowaniu cały Sejm. (PAP)
dsr/ pz/