Potępiam wszelkie zachowania antysemickie, ksenofobiczne, uderzające w jakiekolwiek grupy - powiedziała w piątek premier Beata Szydło pytana o umorzenie przez prokuraturę w Białymstoku dochodzenia dotyczącego kwietniowych obchodów powstania ONR.
Premier zaznaczyła, że nie chce komentować decyzji prokuratury. "Natomiast ja potępiam wszelkie działania, zachowania i te antysemickie uderzające w jakiekolwiek grupy, które są ksenofobiczne" - podkreśliła.
"Powinniśmy z tym zdecydowanie walczyć, tak jak powinniśmy potępiać atakowanie Polski, potępiać te akty, które są przeciwko polskiemu państwu w wielu miejscach na świecie podnoszone. Tak samo powinniśmy potępiać ataki na grupy religijne. To jest wielki problem. To nie jest tylko problem Polski, bo to jest problem współczesnego świata, współczesnej Europy. Trzeba się z tym mierzyć" - dodała szefowa rządu.
Podkreśliła, że bardzo często niektórzy politycy próbują wykorzystywać skrajne zachowania. "Trzeba je potępiać i ja je potępiam" - dodała.
Szydło była pytana, czy rozmawiała z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro, czy nie powinien być bardziej aktywny, by zdyscyplinować prokuraturę.
"Można próbować regulować prawnie różne kwestie. Staramy się w tej chwili wprowadzać prawo, które gwarantuje ochronę dobrego imienia Polski. Ja zdaję sobie sprawę, że nie da się wszystkiego ustawowo zapisać" - powiedziała premier.
"Podział na swoich i obcych jest tak stary jak stara jest ludzkość i zawsze był najtrudniejszy do pokonania. Ale Polska była państwem tolerancyjnym i jest państwem tolerancyjnym, któremu udało się szukać i znajdować tę nić porozumienia pomiędzy różnymi grupami" - powiedziała. Zaznaczyła, że oczywiście zawsze znajdują się skrajności.
"Naszym obowiązkiem, obowiązkiem polityków jest walczyć ze skrajnościami. Obowiązkiem każdego z nas, każdego człowieka jest piętnować takie skrajności. Trudne, niełatwe, ale musimy to robić" - powiedziała.
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku umorzyła dochodzenie związane z zorganizowanymi w kwietniu w tym mieście obchodami 82. rocznicy powstania ONR. Nie znalazła podstaw do uznania, iż doszło wtedy do popełnienia tzw. przestępstw z nienawiści; podobnie oceniono kazanie ks. Jacka Międlara.
Na obchody zorganizowane przez ONR 16 kwietnia złożyła się m.in. msza w archikatedrze i marsz ulicami Białegostoku z udziałem ok. 400 osób. Wieczorem działacze ONR zorganizowali koncert zespołu mającego propagować treści faszystowskie i rasistowskie, wynajmując w tym celu klub studencki Politechniki Białostockiej. Według publikowanych w mediach nagrań z niektórych fragmentów marszu, jego uczestnicy krzyczeli m.in.: "My Europę obronimy, islamistów nie wpuścimy, "Narodowy radykalizm", "Polacy przeciw imigrantom", "Śmierć wrogom ojczyzny" czy "Wielka Polska katolicka".
Jak podawały też regionalne media, ksiądz Jacek Międlar (w ostatni poniedziałek wystąpił on ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy - PAP), wygłaszający kazanie w trakcie nabożeństwa w bazylice, nazwał narodowo-katolicki radykalizm "chemioterapią dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski". "Zero tolerancji dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków. Zero tolerancji dla tego nowotworu. Ten nowotwór wymaga chemioterapii (...) i tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm" - miał mówić podczas mszy.
Jak napisał w wydanym we wtorek komunikacie szef Prokuratury Okręgowej Marek Czeszkiewicz, autorzy dwóch niezależnych od siebie zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa "złożyli je bez zapoznania się z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń, lecz opierając się na przekazach medialnych". Po oględzinach nagrań z marszu ONR śledczy nie znaleźli potwierdzenia, by w trakcie tego marszu padały okrzyki, które zacytowali w swoim pismach zawiadamiający. Część przesłuchanych świadków słyszała je z relacji innych osób, inni nie byli w stanie określić, czy użyto takich haseł lub nie mogli wskazać, kto je skandował. (PAP)
kno/ mok/ gma/