Nowe formaty i odbudowa infrastruktury nadawczej - to niektóre pomysły Jacka Kurskiego dla TVP jakie w piątek przedstawił RMN. Z kolei Agnieszka Romaszewska-Guzy wskazywała m.in. na konieczność uporządkowania systemu prawa wewnętrznego oraz spłaszczenie struktury organizacyjnej w TVP.
W piątek w Sejmie odbywa się trzeci etap konkursu na nowego prezesa TVP, który polega na rozmowie z członkami Rady Mediów Narodowych m.in. na temat wizji telewizji publicznej i sposób realizacji misji publicznej.
W pierwszej części posiedzenia RMN rozmawiała z obecnym prezesem TVP Jackiem Kurskim i dyrektor TV Biełsat Agnieszką Romaszewską-Guzy. W drugiej z Radą spotkają się dwaj pozostali kandydaci na prezesa TVP: prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krzysztof Skowroński oraz reżyser Bogdan Czajkowski.
Pierwszym kandydatem, który występował przed Radą był Kurski, który na wstępie zgłosił zastrzeżenie dotyczące formuły trzeciego etapu konkursu. "Ideą jaka przyświeca RMN jest równość szans wszystkich kandydatów. Zaproponowana formuła dopuszcza sytuację, w której moi szanowni konkurenci wysłuchują teraz moich spostrzeżeń i prezentacji. Co więcej słyszą pytania członków Rady, które będą się powtarzać. W związku z tym uważam, że jest to formuła, która narusza równość stron" - mówił.
Kurski pozytywnie ocenił to, że konkurs na nowego prezesa TVP jest transparentny i jawny. Ale - jak stwierdził - nie daje równych szans kandydatom. Przypomniał, że podczas poprzedniego konkursu na prezesa TVP przesłuchania kandydatów były "półjawne". "Przesłuchania były rejestrowane, ale udostępniane w internecie po zakończeniu przesłuchań" - zwracał uwagę.
Kurski zaproponował dwa rozwiązania. Pierwsze, by cała czwórka finalistów była przesłuchiwana przez Radę jednocześnie. Druga propozycja mówiła o "odcięciu pozostałych kandydatów od możliwości słuchania" w internecie jego wystąpienia. Po pięciominutowej przerwie szef RMN Krzysztof Czabański poinformował, że przesłuchanie będzie odbywało się w pierwotnie przyjętej formie.
"Pomimo niezwykłych trudności przed jakim stanąłem obejmując 8 stycznia funkcję prezesa wydaje mi się, że z powodzeniem realizowany jest model przywracania charakteru publicznego telewizji polskiej" - podkreślał Jacek Kurski. Jak dodał w tym okresie było kilka testów na to m.in. "w postaci skutecznego zakupu praw do emisji w ramach sublicencji od Polsatu 11 meczy Euro 2016".
"Aplikuję o funkcję prezesa telewizji publicznej dlatego, że czuję w sobie wystarczająco dużo siły, energii i kompetencji, by podjąć się dzieła odbudowy telewizji publicznej z prawdziwego zdarzenia i przywrócenia Polakom jej publicznego charakteru" - mówił Kurski.
Wskazywał przy tym na sytuację, jaką zastał po objęciu fotela prezesa TVP w styczniu tego roku. Kurski mówił, że gdy przyszedł do TVP zastał ją w "katastrofalnym stanie finansowym". Było to - stwierdził - m.in. skutkiem załamania dochodów z abonamentu po oświadczenia ówczesnego premiera Donalda Tuska z 2007 r., by go nie płacić. "Dziura Tuska, bo tak nazywamy ją w telewizji (...) wynosi ok. 2 mld zł" - powiedział.
Dodał, że po objęciu fotela prezesa TVP zastał też "de facto sfałszowany budżet na 2016 r. pozostawiony przez poprzedniego prezesa". "Ten budżet był formalnie zbilansowany i wynosił 1 mld 539 mln zł po stronie przychodów i 1 mld 538,2 mln zł po stronie wydatków. Rzecz w tym, że dwa koordynaty składające się na ten bilans były de facto sfałszowane" - mówił.
Według niego, jego poprzednik nie przyjął do wiadomości, iż budżet TVP na 2016 r. musi obejmować tzw. "ovatowanie wydatków z abonamentu wynikającego z nowelizacji ustawy o VAT". Jak wskazał, oznacza to o ok. 70 mln zł większe wydatki. Dodatkowo - jak mówił Kurski - w budżecie zapisano większe od prognozowanych wpływy - o 72 mln zł. "Krótko mówiąc po stronie wydatków 70 mln zł w plecy, po stronie przychodów 70 mln zł również w plecy. Przychodziłem do telewizji z 140 mln deficytem. Jednocześnie stanąłem w obliczu zamykanych okienek do zakupu praw z transmisji telewizyjnych, jak choćby pakiet UEFA i FIFA" - mówił.
Kurski powiedział, iż sytuacja wymagała od niego podjęcia "dramatycznej decyzji ufając w zapewnienia suwerena, że prawdopodobnie od lipca będziemy mieli finansowanie" i podjął "ryzyko zakupienia tych praw" - był to dodatkowy koszt sięgający 110 mln zł.
Dodał, że brak ustawy abonamentowej wymusił konieczność szukania finansowania przez telewizję, co udało się poprzez wypuszczenie obligacji zakupionych przez BGK. Jak wskazał obligacje te "w sensie funkcjonalnym pełnią rolę czegoś w rodzaju kredytu w rachunku bieżącym". "Kiedy widzimy, że płynność wymaga interwencji bierzemy obligacje. Do tej pory skorzystaliśmy 20 mln zł, teraz bierzemy następne 30 mln zł. Uważam to za dowód wielkiego zaufania rynku i bardzo oszczędnego gospodarowania zasobami dostępnymi w obszarze papierów dłużnych" - zaznaczył Kurski.
"Pomimo niezwykłych trudności przed jakim stanąłem obejmując 8 stycznia funkcję prezesa wydaje mi się, że z powodzeniem realizowany jest model przywracania charakteru publicznego telewizji polskiej" - podkreślał. Jak dodał w tym okresie było kilka testów na to m.in. "w postaci skutecznego zakupu praw do emisji w ramach sublicencji od Polsatu 11 meczy Euro 2016". "Była to decyzja ze wszech miar słuszna; gromadziliśmy ogromna widownię na meczach Polska-Portugalia, czy Polska-Niemcy dochodzącą do 11 mln widzów i użytkowników VoD" - wskazywał.
Dodał, że TVP udało się też wywiązać z międzynarodowej transmisji szczytu NATO w Warszawie czy Światowych Dni Młodzieży. Kurski wskazywał, że z misji telewizji publicznej TVP wywiązywała się też, jeśli chodzi o Igrzyska Olimpijskie oraz Paraolimpiadę w Rio. "Za mojej prezesury telewizja publiczna realizuje swój mandat i jest przywracana do realizacji misji i zaspokajania potrzeb publicznych Polaków" - stwierdził.
W jego ocenie "wszystkie te sukcesy działy i dzieją się wbrew wszystkim obiektywnym czynnikom wyznaczającym pozycję telewizji publicznej".
Członek RMN Juliusz Braun mówił, że z informacji nt. rynku reklamy za wrzesień wynika, że "odnotowano wzrost rynku reklamy telewizyjnej w Polsce o ponad 1 proc., ale jednocześnie w podziale na główne stacje telewizyjne, to wygląda tak: Polsat wzrost 1,26 proc., TVN wzrost 4,94 proc., prawie 5 proc., TVP1 spadek 12,98 proc., czyli prawie 13 proc. To już dwucyfrowy spadek w sytuacji wzrostu rynku to jest już finansowo katastrofalny obraz" - powiedział Braun.
Uwzględniając uwagę Kurskiego, przyznał, że TVP2 "ma pewien wzrost". "Ale po zsumowaniu telewizja publiczna, w dwóch głównych kanałach ma duży spadek" - powiedział Braun.
W związku z tym zapytał Kurskiego, jak w tej chwili wygląda płynność finansowa TVP i poziom zadłużenia. Kurski odpowiedział, że telewizja jest medium bardzo wrażliwym na bodźce zewnętrzne. "Przez wiele miesięcy udawało się skutecznie zadawać kłam twierdzeniom o spadającej oglądalności telewizji publicznej właśnie za pośrednictwem wyników reklamy (...). Pomimo wykazywanych spadków od początku roku wykonanie reklamy wynosiło ponad 100 proc. planu - 100,8 proc. wynosi teraz. Rynek sam nie dawał wiary w rzekomy spadek oglądalności telewizji polskiej" - powiedział Kurski. Przyznał, że we wrześniu nastąpiło "małe tąpnięcie" w TVP1, ale nastąpił prawie 6-procentowy wzrost w TVP2.
Kurski przekonywał, że jednym z powodów spadku wpływów z reklam we wrześniu, było ich wcześniejszy wzrost związany z olimpiadą i piłkarskim Euro w okresie letnim. "Więc generalnie we wrześniu było mniej reklam, myślę, że w październiku, który jest tradycyjnie najlepszym miesiącem dla reklamy w Polsce nastąpi odbicie" - powiedział Kurski.
"Nie będę ukrywał, że pewien niepokój na rynku wprowadziło zamieszanie 2 sierpnia, podjęta decyzja, która nie miała kontynuacji, ale której konsekwencją jest dzisiejszy konkurs, czyli pewien rodzaj destabilizacji w obszarze kierownictwa telewizji publicznej. Rynek reklam jest niezwykle wrażliwy na tego rodzaju sygnały" - zaznaczył Kurski.
Jak mówił "do końca roku będzie spadała, natomiast w grudniu kasa zacznie rosnąć z tytułu rocznych rozliczeń reklamy". Kurski podsumował, że "na koniec roku przewiduje wynik salda gotówki ok. minus 80 mln zł" w telewizji publicznej na co składa się "dziura Daszczyńskiego" (Janusz Daszczyński, poprzedni prezes zarządu TVP) plus zakupy sportowe minus oszczędności w zakupach. Oszczędności te, jak stwierdził Kurski, to kwota ok. 30 mln zł.
Pytany o to, jakie podjął działania naprawcze w telewizji, Kurski wskazał na rozpoczęcie odbudowy infrastruktury nadawczej i bazy technologicznej oraz zasobów produkcyjnych w telewizji. Jako "oczywisty sukces" ocenił konsolidację kontentu on-line, VOD. "Przyszłość telewizji, która rozstrzygnie się w internecie nie może nam schodzić z oczu. Ten kto wygra VOD, on-line, wygra telewizję" - podkreślił Kurski.
Dodał, że telewizja pracuje nad nowymi serialami - o dynastii Jagiellonów "Korona Królowej" oraz o Żołnierzach Wyklętych - "Wyklęci". Kurski powiedział, że zewnętrzna firma przygotowuje serial "Morowe panny"; Kurski sugeruje zmianę tytułu na "Dziewczyny wyklęte", ma być gotowy od ramówki wiosennej 2017 r.
Kurski przekonywał, że należy utrzymywać te formaty, które się sprawdziły, a jednocześnie rozwijać nowe produkcje. Wskazał, że chciałby zastąpić seriale tureckie polskimi produkcjami.
Odpowiadając na pytanie Rady, które z nowych formatów komercyjnych są jego zdaniem sukcesem, Kurski odpowiedział, że wiąże nadzieje z trzema formatami - "Hit, hit, hurra", "Kochanie ratujmy nasze dzieci" oraz "Bake off - Ale ciacho". Przekonywał też, że są to programy wywołujące pozytywne emocje, łączące komercję z misją.
Szef RMN wyraził zaniepokojenie nowymi programami, które wchodzą na główne anteny. "Jeżeli byśmy się ograniczyli do głównych anten, to mamy, ja mam przynajmniej, pewien dyskomfort oglądając nowe propozycje" - powiedział Czabański.
Jak dodał, wycofany został jeden teleturniej, o czym mówił sam Kurski. "To taka trochę zła wróżba, bo robi to takie wrażenie, jakby stare hity trzymały oglądalność telewizji (...) a nowe propozycje programowe niestety nie spełniają oczekiwań, są albo na niskim poziomie albo rozmijają się z gustami akurat w tym paśmie, czy o tej porze" - powiedział szef RMN.
Kurski odpowiadając mu podkreślił, że aby "wykreować nowy kontent, który będzie się podobał i który znajdzie uznanie widzów potrzeba czasu, talentu, pomysłów, pieniędzy, spokoju i budowania pasma". W reakcji Czabański stwierdził: "niepokoi mnie to, że nowe propozycje są, powiedzmy sobie szczerze, z efektami dosyć miernymi, na głównych antenach zastrzegam, bo w tych kanałach tematycznych bywa to różnie".
"Panie przewodniczący, przed panem siedzi nie święty Mikołaj z workiem pieniędzy, tylko prezes telewizji" - ripostował Kurski. Dodał, że "warunki zewnętrzne" telewizji zmieniły się wyłącznie na gorsze - nie ma ustawy abonamentowej, ani żadnych innych regulacji pozwalających na "większe zmiany w telewizji". Kurski zaapelował o jak najszybsze uchwalenie ustawy abonamentowej, bo - jak mówił - "bez niej telewizja publiczna po prostu nie będzie miała żadnej przyszłości".
"Proszę o możliwość budowy dzieła telewizji publicznej" - powiedział Kurski na zakończenie swojego wystąpienia.
Po Kurskim RMN rozmawiała z Agnieszką Romaszewską-Guzy, która oceniła, że "telewizja publiczna to instytucja niezastępowalna, niesłychanie ważna dla demokratycznego państwa i demokratycznego społeczeństwa". "Podstawową funkcją telewizji publicznej jest bycie nośnikiem szeroko pojętej kultury, tam gdzie ona nie może dotrzeć w sposób bezpośredni" - mówiła.
Zwracała też uwagę, że telewizja publiczna pełni ważną rolę integrującą "społeczeństwo, kraj, państwo wokół fundamentalnie - jej zdaniem - niekontrowersyjnych pojęć takich jak racja stanu, podstawowe wartości patriotyczne". "To jest niezaprzeczalna rola telewizji publicznej" - podkreśliła Romaszewska-Guzy.
Kandydatka na szefową TVP dodała, że telewizja publiczna ma też "rolę ustanawiania standardów". "Telewizja publiczna powinna narzucać standardy jakości produkcji również konkurentom komercyjnym" - mówiła.
Przedstawiła też zasadnicze elementy, które należałoby, według niej, zmienić w TVP. "Należy dokonać efektywnego przeglądu i uporządkowania systemu w jakim działa telewizja publiczna" - stwierdziła. Jak mówiła obecna TVP powstawała przez ostatnie 25 lat i każdy z dotychczasowych zarządów i prezesów dodawał swoje regulacje.
"W tej chwili (...) jest łata na łacie. Są regulacje z 1996 r., z 2001 r. czy 2005 r. dotyczące najróżniejszych rzeczy; to są rozporządzenia, zarządzenia, o których nikt nie pamięta i się ich nie stosuje. Inne nagle się przypominają, gdy trzeba coś zrobić" - wskazywała. "Bez zasadniczego audytu tego systemu prawa wewnętrznego TVP nie mamy o czym mówić" - dodała.
Kolejną rzeczą, którą w ocenie Romaszewskiej-Guzy należałoby dokonać jest "mądre spłaszczenie struktury TVP". Według niej, obecnie mamy do czynienia z centralizacją procesów decyzyjnych w telewizji, co w efekcie powoduje zatory decyzyjne. "To niesłychanie utrudnia zarządzanie, to powoduje zatory decyzyjne trwające tygodniami a nawet miesiącami. Fizycznie nie jest możliwe, by jeden człowiek podjął wszystkie decyzje" - mówiła.
Jak podkreśliła, "zasadniczym elementem musi być przesunięcie odpowiedzialności na niższe szczeble". Jej zdaniem należałoby też zreformować system rozliczeń, jeśli chodzi o produkcje zewnętrzne, a także kontrolowanie procesu produkcji zamawianej.
Rada pytała Romaszewską-Guzy m.in. o jej koncepcję finansowania TVP. Jak mówiła, jest zwolenniczką finansowania łączonego, to znaczy zarówno poprzez opłatę audiowizualną czy abonament, jak i finansowania komercyjnego czyli z reklam. "Nic nie daje lepszej kontroli oglądalności, jak komercja. W momencie, kiedy telewizja przestaje musieć pozyskiwać reklamy, to ma naturalną skłonność, że zaczyna się w bardzo ważnych pasmach umieszczać produkcję, które mają 70 tys. widzów zamiast mieć 1,5 mln widzów" - mówiła. Jak podkreśliła, to uderza w misję TVP.
"Telewizja nieoglądana jest niemisyjna. Telewizja musi walczyć o oglądalność" - podkreśliła. Jak dodała, nie ma powodu, by TVP robiła prezent telewizjom komercyjnym rezygnując całkowicie z rynku reklam.
Agnieszka Romaszewska-Guzy mówiła, że jej zdaniem, TVP powinna wyjść na zagranicę. "To jest taki mój konik - Polnische Welle - to znaczy powinna stworzyć strukturę, która byłaby w stanie zróżnicować ofertę dla Polaków w różnych miejscach na świecie" - mówiła. Jej zdaniem istnieje także możliwość wejścia TVP na rynek rosyjskojęzyczny, głównie ukraiński. "Również łotewski, litewski. Uważam, że jak Polska tego nie zrobi, to kto, jak nie my" - dodała.
Romaszewska-Guzy mówiła ponadto, że jej zdaniem, TVP powinna wyjść na zagranicę. "To jest taki mój konik - Polnische Welle - to znaczy powinna stworzyć strukturę, która byłaby w stanie zróżnicować ofertę dla Polaków w różnych miejscach na świecie" - mówiła. Jej zdaniem istnieje także możliwość wejścia TVP na rynek rosyjskojęzyczny, głównie ukraiński. "Również łotewski, litewski. Uważam, że jak Polska tego nie zrobi, to kto, jak nie my" - dodała.
Zapewniła, że nie jest przeciwna temu, aby TVP tworzyła "produkcję anglojęzyczną". "Mam tylko wątpliwość, czy od razu jesteśmy w stanie wejść z tym na satelitę i konkurować z CNN i BBC. Wydaje mi się to w ogóle niemożliwe" - powiedziała. Jak dodała, choć nie uważa za celowe tworzenie od razu satelitarnego kanału anglojęzycznego TVP, to jej zdaniem, gdyby miał powstać kanał Telewizji Polskiej dla zagranicy, powinien on mieć także część angielską.
"Myśmy powinni wejść na rynek anglojęzyczny; uważam to za możliwe i celowe. Trzeba sobie tylko zdać sprawę z tego, że czasem lepiej jest zrobić mniej a dobrze niż więcej a źle i w kiepskim gatunku" - powiedziała Romaszewska-Guzy.
Według niej w tej kwestii TVP powinna "wejść w kontakt w Polską Agencją Prasową i Polskim Radiem". Jej zdaniem "siły samej telewizji to za mało", by stworzyć antenę TVP, która miałaby nadawać na zagranicę. "Wiem, jak PAP bardzo dobrze sprzedaje ich serwis anglojęzyczny i jak mało mają zarazem na to środków. Moim zdaniem skupienie środków dałoby efekt" - dodała. Jak mówiła, powinny powstać "biura korespondenckie" PAP, TVP czy Polskiego Radia.
Krytycznie oceniła zbyt małą - jej zdaniem - liczbę korespondentów zagranicznych TVP. Jak podkreśliła, aby tworzyć kanał anglojęzyczny trzeba mieć ekskluzywną informację zagraniczną. "Jakby się tę informację miało, to moim zdaniem, na ten kontent jest odbiorca. Ale to nie jest odbiorca powszechny (...). Może być odbiorca na informacje z Europy Środkowej i Wschodniej i my możemy mieć tam ekskluzywną informację, którą jesteśmy w stanie oferować odbiorcom zagranicznym" - powiedziała. (PAP)
rbk/ mzk/ kos/ mok/