Policja nie wystąpi do sądu o ukaranie osób, które pomalowały na czerwono sierp i młot na olsztyńskim pomniku wdzięczności Armii Czerwonej. Uznano, że autorzy tej akcji nie popełnili wykroczenia, bo ich zamiarem nie było zniszczenie obiektu.
O decyzji ws. osób, które wymalowały czerwoną farbą płaskorzeźbę sierpa i młota na pomniku poinformowała PAP we wtorek rzecznik komendy miejskiej policji w Olsztynie st. sierż. Anna Balińska. Jak mówiła, odstąpiono od skierowania do sądu wniosku o ich ukaranie z uwagi na brak znamion wykroczenia. "Zamiarem tych osób nie było zniszczenie mienia, tylko wyodrębnienie tych znaków w przestrzeni publicznej" - wyjaśniła.
Kamienny sierp i młot na pomniku pomalowali w sierpniu tego roku dwaj olsztyńscy działacze opozycji z czasów PRL Władysław Kałudziński i Wojciech Kozioł. Jak tłumaczyli, chcieli zaprotestować w ten sposób przeciwko dalszemu tolerowaniu w przestrzeni publicznej symboli totalitaryzmu.
Przed miesiącem wszczęcia dochodzenia tej w sprawie odmówiła Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe. Uznała ona, że pomalowanie sierpa i młota nie spowodowało trwałego uszkodzenia obiektu, bo farbę łatwo dało się usunąć. W ocenie prokuratury nie było to przestępstwo, a co najwyżej wykroczenie. Dlatego materiały przekazano wówczas policji, "celem skierowania wniosku o ukaranie do sądu grodzkiego".
Organa ścigania zajmowały się tą sprawą, ponieważ wojewódzki konserwator zabytków złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa zniszczenie pomnika.
Kozioł powiedział PAP, że jest zadowolony z decyzji policji. Zaznaczył natomiast, że byłby w pełni usatysfakcjonowany, gdyby przy pomniku powstała instalacja, która pokaże czym naprawdę było tzw. wyzwolenie Olsztyna przez Armię Czerwoną.
Właścicielem obiektu jest gmina Olsztyn. Za usunięcie farby miasto zapłaciło wynajętej firmie 4 tys. zł. Nie wiadomo jeszcze czy magistrat złoży zażalenie na decyzję policji albo podejmie kroki w celu odzyskania poniesionych kosztów na drodze sądowej. "Gdy otrzymamy postanowienie policji, będziemy musieli przeanalizować tę sprawę" - powiedział PAP Patryk Pulikowski z biura komunikacji urzędu miasta w Olsztynie.
Odsłonięty w 1954 r. pomnik wdzięczności dla Armii Czerwonej stoi w centrum Olsztyna. Na początku lat 90. ub. wieku jego oficjalną nazwę zmieniono na Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej, a obiekt wpisano do rejestru zabytków. Autorem projektu pomnika był wybitny rzeźbiarz Xawery Dunikowski.
Monument składa się z dwóch granitowych pylonów, symbolizujących otwarty łuk triumfalny i z powodu charakterystycznego kształtu nazywany jest przez olsztynian "szubienicami". Poza postacią czerwonoarmisty oraz reliefem przedstawiającym sierp i młot (czyli godło ZSRR - PAP) na pomniku wykute są sceny walki i socrealistyczne symbole.
Po 1989 r. z inicjatywy lokalnych polityków, osób prywatnych i stowarzyszeń wielokrotnie prowadzono dyskusje o potrzebie rozebrania lub zmiany lokalizacji tego pomnika. Jednak władze miasta uznały, że obiekt wraz z otoczeniem jest objęty ochroną konserwatorską, więc należy go pozostawić.
W ub. roku Kałudziński i Kozioł byli autorami podobnej akcji - skuli litery z pomnika gen. Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie. Wtedy prokuratura umorzyła dochodzenie, uznając, że działali z pobudek patriotycznych, a ich zachowanie miało cechy demonstracji, nie było zaś przejawem lekceważenia obowiązującego porządku prawnego. Kilka miesięcy po ich akcji pomnik w Pieniężnie został rozebrany, a zdemontowane popiersie sowieckiego dowódcy nazywanego "katem AK" władze miejskie przekazały IPN. (PAP)
mbo/ agz/