07.12. 2010. Warszawa (PAP) - Prezydent Niemiec Christian Wulff, który przebywał w Warszawie przyznał, że czuje się odpowiedzialny na tragiczną dla wielu narodów przeszłość swego kraju. Razem z prezydentem Bronisławem Komorowskim złożył kwiaty przed pomnikami Powstania Warszawskiego i Bohaterów Getta.
Wizyta prezydenta Niemiec przypadła w 40. rocznicę układu o normalizacji stosunków między PRL a RFN.
Rano prezydenci obu krajów spotkali się w Pałacu Prezydenckim, potem wzięli udział w spotkaniu z młodzieżą w Sali Kolumnowej Pałacu. W 1970 r. w tej właśnie sali podpisano układ między PRL a RFN, potwierdzający granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej. Jego najważniejsze postanowienia stały się podstawą układu granicznego zawartego 14 listopada 1990 r. pomiędzy wolną już Polską a zjednoczoną Republiką Federalną Niemiec. Układ zawarty przez PRL z RFN i podpisany przez ówczesnego premiera Józefa Cyrankiewicza i kanclerza RFN Willy'ego Brandta oceniany jest jako przełom w stosunkach polsko-niemieckich.
Prezydenci Polski i Niemiec złożyli wieńce pod pomnikiem Powstania Warszawskiego oraz pod pomnikiem Bohaterów Getta, przed którym 7 grudnia 1970 r. uklęknął kanclerz RFN Willy Brandt, oddając hołd żydowskim ofiarom II wojny.
Christian Wulff zapewniał, że choć urodził się po zakończeniu II wojny światowej, czuje odpowiedzialność za historię niemiecką. Jak wspominał obecny prezydent Niemiec, słynny gest kanclerza Brandta miał miejsce, kiedy on był zaledwie 11-letnim chłopcem, ale - jak zaznaczył - przeżył to świadomie. "Uważałem to za wspaniały, ludzki gest. Gest pokory, wstydu, smutku, w obliczu ogromu cierpień, okrucieństw, które Niemcy sprowadzili na Europę Wschodnią" - mówił.
"Niewyobrażalne okrucieństwa, które zostały dokonane przez Niemców napełniają nas, Niemców, wstydem. I poruszające było, gdy mogłem przed pomnikiem Bohaterów Getta i pomnikiem Powstania Warszawskiego złożyć wieniec" - powiedział prezydent Niemiec. Podziękował dwóm polskim politykom - b. premierowi Tadeuszowi Mazowieckiemu i ministrowi Władysławowi Bartoszewskiemu za istotny wkład w proces pojednania między Polską a Niemcami.
"Mam świadomość, że trochę poprawiamy historię" - powiedział prezydent Bronisław Komorowski. Jego zdaniem, "Willy Brandt, który przyjechał w roku 1970 do Polski, nie miał możliwości zrobienia tego rodzaju gestu, dlatego że (...) w Warszawie nie było pomnika Powstania Warszawskiego, jednego z najtragiczniejszych i najbardziej bohaterskich (powstań), ale które pociągnęło też za sobą śmierć kilkuset tysięcy ludzi".
W opinii prezydenta Komorowskiego, w procesie pojednania polsko-niemieckiego najważniejszą rolę odegrały dwa wydarzenia: list biskupów obu krajów z 1965 r. oraz msza w Krzyżowej z listopada 1989 r. z udziałem kanclerza Helmuta Kohla i premiera Tadeusza Mazowieckiego. Komorowski podkreślał też, że "polsko-niemieckie pojednanie może stanowić wzorzec technologii pojednania z innymi krajami". Jak ocenił prezydent, w wielu kluczowych kwestiach dotyczących m.in. NATO i UE czy relacji z USA jest ogromna zbieżność poglądów między Polską a Niemcami.
Prezydenci obu krajów wzięli też udział w konferencji "Europa - Kontynent pojednania? 40 lat po wizycie Willy Brandta w Warszawie" na Zamku Królewskim. Uczestnicy konferencji zgodzili się, że uklęknięcie kanclerza Brandta przed pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie w 1970 r. utorowało drogę do pojednania polsko-niemieckiego.
B. minister spraw zagranicznych Adam Rotfeld nazwał Brandta politykiem innowacyjnym, odważnym i przyzwoitym. "Wielkość polityków nie wyraża się w tym, aby powtarzać to, czego wszyscy oczekują, ale w tym, w jakiej mierze polityk jest zdolny do przeciwstawienia się powszechnym poglądom" - mówił Rotfeld. Podkreślił, że w tamtym okresie trzeba było wiele odwagi, by wyjść z ideą nowego otwarcia w stosunku do Europy Środkowo-Wschodniej.
Prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych i były ambasador RP w Niemczech Janusz Reiter ocenił, że gest "stał się symbolem pojednania polsko-niemieckiego i pojednania w ogóle".
Historyk prof. Richard Stern uznał, że Brandt przekazał w ten sposób żal i wstyd Niemców za krzywdy i zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej. Z kolei przewodnicząca Fundacji im. Friedricha Eberta Anke Fuchs oceniła, że gest Brandta był nieoczekiwany i osobisty. Polityk - podkreślała - uwolnił się od protokołu, odstąpił od scenariusza, dopuścił emocje; jego współpracownicy byli równie zaskoczeni jak opinia publiczna.
Bronisław Komorowski poinformował, że jest umówiony z Wulffem na dalsze kontakty, zarówno w wymiarze roboczym, jak i oficjalnym oraz zupełnie nieoficjalnym. Wulff z kolei zwracał uwagę, że przed Polską i Niemcami stoją ważne zadania, zwłaszcza jeśli chodzi o politykę europejską czy rozwój relacji z sąsiadami na wschodzie. Podkreślał, że przed dwoma krajami stoją też wyzwania dotyczące walki z kryzysem gospodarczym. (PAP)
agz/ ju/ gma/