Rozpoczęcie strajku komunikacji miejskiej w Gdańsku w sierpniu 1980 roku, do dnia dzisiejszego wiele kontrowersji. Od wielu lat funkcjonuje wersja, wedle której protest trójmiejskich kierowców i motorniczych rozpoczął się za sprawą Henryki Krzywonos, która zatrzymując koło Opery swój tramwaj linii numer piętnaście dała tym samym sygnał do zaprzestania pracy przez pozostałe autobusy i tramwaje w Trójmieście.
Autor niniejszego tekstu zebrał jednak relacje byłych pracowników komunikacji, którzy w sierpniu 1980 roku byli kierowcami autobusów, motorniczymi tramwajów, pracowali w zajezdniach autobusowych i tramwajowych.
Zebrane przez autora relacje całkowicie przeczą budowanej od lat legendzie jakoby Henryka Krzywonos wyjeżdżając 15 sierpnia 1980 r. na trasę swoim tramwajem i później go zatrzymując, rozpoczęła tym samym strajk komunikacji miejskiej w Gdańsku, a nawet w Trójmieście. Wyjeżdżając bowiem na trasę (i później zatrzymując czy zawracając tramwaj), Krzywonos nie mogła rozpocząć strajku, gdyż tego dnia 15 sierpnia w Gdańsku, od samego rana, od około godz. 4.30, na trasy nie wyjechali kierowcy z zajezdni autobusowej przy ul. Karola Marksa (obecnie Józefa Hallera) w Gdańsku.
Jednym z tych, którzy zainicjowali rozpoczęcie protestu był Marian Posyniak, kierowca autobusu. To on, mając o godzinie 4.07 wyjechać z bazy na trasę, zamiast tego, stanął autobusem w poprzek bramy i zablokował wyjazd. Pozostali kierowcy idąc za jego przykładem również nie podjęli pracy. Tym samym ogłoszono zawiązanie strajku okupacyjnego.
W gorącej, wiecowej atmosferze zebrani na placu kierowcy zaczęli zgłaszać swoje postulaty, dotyczące głównie poprawy warunków pracy i płacy w zakładzie. Spontanicznie wybrano Komitet Strajkowy, którego pierwszym przewodniczącym został Jan Wojewoda, a wiceprzewodniczącym wybrano Witolda Nowaka. Z dziesiątków wykrzyczanych, zgłoszonych żądań, postulatów, wybrano te najważniejsze i po usystematyzowaniu przedłożono dyrektorowi Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Gdańsku Janowi Zdancewiczowi.
Drugim zakładem komunikacji miejskiej w Gdańsku, którego pojazdy nie wyjechały od rana 15 sierpnia na trasę, była zajezdnia tramwajowa we Wrzeszczu przy ul. Wita Stwosza.
Warto w tym miejscu przytoczyć relację Władysława Olkowicza (zamieszczoną w „Biuletynie Związkowym”. Gazecie Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Gdańsku, nr 5 z 2001 r.) , wówczas mistrza zajezdni: „Motorniczowie, którzy rano przyjechali do pracy nocnymi autobusami i tramwajami, nie wchodzili na dyspozytornię i nie pobierali kart wyjazdu. [...] W pewnym momencie zjawił się dyrektor Zakładu Tramwajowego Konrad Stróżański, który zaczął groźbami nakłaniać do podjęcia pracy. Natychmiastowym zwolnieniem z pracy straszył motorniczego Stanisława Kinala, którego skład tramwajowy był ustawiony jako pierwszy do wyjazdu. Kinal, jak wspomina, mimo postanowienia, że nie wyjedzie, był bardzo przestraszony, obawiał się jak to się wszystko zakończy, dodatkowo, oprócz wyrzucenia z pracy obawiał się, że będzie musiał opuścić wraz z rodziną zajmowany w tamtym czasie nielegalnie pustostan. Ponieważ nie wiedział do końca jak ma się zachować wobec stanowczej postawy dyrektora Stróżańskiego i czy tym jego groźbom w końcu nie ulegnie, wolał zniknąć z pola jego widzenia i udał się do ubikacji gdzie udawał, że dotknęły go kłopoty żołądkowe. Dyrektor Stróżański namawiał kolejnych motorniczych do wyjazdu składem tramwajowym Kinala. Jego pojazd ustawiony bowiem jako pierwszy do wyjazdu blokował i uniemożliwiał przejazd z zajezdni innym tramwajom. Na żądanie wyjazdu składem Kinala, żaden z motorniczych nie zareagował, gdyż solidaryzowali się z nim i popierali jego postawę, a ktoś po prostu musiał być tym pierwszym, który zablokuje zajezdnię. Nikt nie uległ groźbom dyrektora i nie wyjechał na trasę. Podobnie jak w zajezdni przy ulicy Karola Marksa, tutaj też zebrani na wiecu przed dyspozytornią motorniczy w atmosferze wiecowej zgłaszali swoje żądania poprawy warunków pracy i płacy. Po ich zebraniu, delegaci załogi przedstawili je dyrektorowi Zdancewiczowi i sekretarzowi Komitetu Zakładowego PZPR Sewerynowi Górskiemu. Przewodniczącym Komitetu Strajkowego pracownicy zajezdni ogłosili motorniczego Stanisława Bagneckiego.
Motorniczowie z dwóch pozostałych zajezdni tramwajowych w Gdańsku Nowym Porcie (m.in. Henryka Krzywonos) i przy ulicy Łąkowej wyjechali tego dnia na trasę, jednak najprawdopodobniej zorientowawszy się, że nie kursują tramwaje z Wrzeszcza i strajkuje zajezdnia autobusów przy Karola Marksa, przyłączyli się do rozpoczętego protestu.
W Zakładzie Autobusowo- Trolejbusowym przy al. Zwycięstwa w Gdyni Redłowie wiedziano o sytuacji z 14 sierpnia w Stoczni Gdańskiej. Pracownicy rozmawiali ze sobą na ten temat, wymieniali uwagi, komentowali. Żywa była jeszcze pamięć rewolty robotniczej w Grudniu 1970 r. Pracownicy komunikacji nie strajkowali wówczas, chcąc dowieźć ludzi na demonstracje, rozwieźć do domów. Pamiętano dobrze sposób „podziękowania” przez władze za postawę w grudniu 1970 r. Wywieszono w zakładzie na tablicy ogłoszeń „ podziękowanie za obywatelską postawę i nieuleganie wichrzycielom”. To denerwowało pracowników gdyńskiej komunikacji nie zgadzających się z taką interpretacją. ZKM w Gdyni miał bogatą tradycję, we wrześniu 1939 r. w czasie obrony Gdyni, kierowcy z zakładu dowozili żołnierzy polskich na linię frontu. Kadra nauczycielska w szkole WPK Gdańsk- Gdynia to była kadra przedwojenna. Wszystkie te wydarzenia i fakty wpływały na poczucie patriotyzmu u pracowników ZKM.
15 sierpnia normalnie w miasto, z zajezdni ruszyły autobusy. Po rozwiezieniu ludzi do pracy około 11. 00 zaczęły zjeżdżać do bazy. Zaczęli ujawniać się poszczególni liderzy, delegaci poszczególnych wydziałów. W sali konferencyjnej bazy przy alei Zwycięstwa zebrało się około 100- 150 osób, delegatów z poszczególnych wydziałów. Pracowało wtedy w zakładzie około 1600 pracowników. Dyrektor p. Młodzianowski przystąpił od razu do rozmów. Zaczęła się dyskusja, najpierw ogólnie- na temat sytuacji w kraju, następnie sprawy socjalno – bytowe w zakładzie. Protestujący zgłaszali swoje postulaty, swobodne wypowiedzi, emocje powodowały, że czasem dochodziło to bardzie gorącej wymiany zdań tzw. pyskówki. Wybrano delegację przedstawicieli na rozmowy do zajezdni tramwajowej w Gdańsku Wrzeszczu. Autobusem pojechało około 10 osób, m.in. Zenon Kwoka, Jerzy Kulczyk.
Pierwsze spotkanie przedstawicieli komitetów strajkowych WPK z Gdańska i Gdyni z kierownictwem przedsiębiorstwa odbyło się o godzinie 12.00 w sali konferencyjnej Zakładowego Domu Kultury „Tramwajarz” przy ulicy Wita Stwosza 112. Ze strony kierownictwa zakładu i władz na spotkaniu obecni byli: Jan Zdancewicz - dyrektor WPK Gdańsk, Włodzimierz Koenig – wicewojewoda gdański, Kordian Borejko – dyrektor Wojewódzkiego Zjednoczenia Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Gdańsku, Zbigniew Mikulski – dyrektor Departamentu Komunikacji Miejskiej i Dróg Ministerstwa Administracji, Gospodarki terenowej i Ochrony Środowiska i Zofia Stachowiak – przedstawicielka Departamentu Pracy i Płac. Dyrekcja chciała rozmawiać o pieniądzach, przedstawiła propozycje podwyżki płac dla kierowców autobusowych, trolejbusowych, motorniczych i pracowników zaplecza technicznego. Rozmawiano do późnego wieczora, nastrój był wzburzony, nie doszło do konkretnych ustaleń. Protestujący twierdzili, że pieniądze to nie wszystko, potrzeba rozwiązań politycznych. Rozmowy przeciągały się. Kontynuowano je w zajezdni autobusowej przy ulicy Karola Marksa (obecnie gen, Józefa Hallera). Nie uczestniczyli w nich delegaci z Gdyni, którzy rozjechali się do swoich zakładów. Ostatecznie 16 sierpnia 1980 r. wieczorem zostało osiągnięto porozumienie. Ze strony strajkujących podpisał je Jan Wojewoda. Dyrekcja zaczęła wręczać angaże ze znacznymi podwyżkami około 2000–2500 złotych na osobę, w zależności od kategorii zaszeregowania. Warunkiem otrzymania podwyżki miało być przystąpienie komunikacji do pracy w niedzielę, 17 sierpnia. Na mocy porozumienia I sekretarz KW PZPR w Gdańsku Tadeusz Fiszbach zagwarantował wszystkim pracownikom nie wyciąganie konsekwencji karnych wobec strajkujących po zakończeniu protestu. Jednak do pracy nie przystąpiono. Strajk nie został przerwany; autobusy i tramwaje w Gdańsku i Gdyni nie wyjechały na miasto. Po decyzji załóg o odrzuceniu porozumienia i kontynuowaniu protestu, 18 sierpnia z przewodzenia Komitetowi Strajkowemu zajezdni autobusowej przy K. Marksa odwołano Wojewodę, zastąpił go Stanisław Gorzelany. Pomimo tego, że nad ranem 17 sierpnia, część kierowców z bazy przy alei Zwycięstwa chciała wyjechać na miasto, zgodnie z zawartym porozumieniem. Zenon Kwoka stanął wtedy na bramie zakładu i fizycznie nie pozwolił wyjechać, apelował, żeby nie zostawiać strajkujących zakładów, żeby nie wyszło tak niezręcznie, jak z podziękowaniem władz za postawę w grudniu 1970 r. Doszło do przepychanek, jednak nie doszło do rękoczynów. Po odrzuceniu porozumienia strajk rozpoczął się na dobre. Powołano Zakładowy Komitet Strajkowy. Po utworzeniu MKS w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, ZKS przy Zakładzie Komunikacji Miejskiej w Gdyni w imieniu całej załogi delegował do udziału w jego pracach Zenona Kwokę, Jana Eichelbergera i Mirosława Piślewskiego. Wydaje się, że bardzo istotny wpływ na kontynuowanie akcji strajkowej przez komunikację miejską w Trójmieście miała umowa zawarta m.in. przez reprezentującego strajkujących w zajezdni autobusowo – trolejbusowej przy alei Zwycięstwa w Gdyni Kwokę a Borusewiczem, który nocą z 15 na 16 sierpnia – ubrany jak stoczniowiec w kombinezon i żółty kask – przybył do tejże zajezdni. Podczas nocnego spotkania postanowiono, że „WPK nie zakończy strajku bez Stoczni, a Stocznia bez WPK”.
W pewnym sensie trójmiejska prasa (zaraz w sierpniu 1980 roku) potwierdziła, że 15 sierpnia strajk komunikacji nie rozpoczął się od zatrzymania tramwaju przez Krzywonos. 16 sierpnia 19800 r. „Głos Wybrzeża” opisując w sposób bardzo oględny sytuację strajkową na Wybrzeżu Gdańskim pisał: „Wystąpiły przerwy w pracy w kilkunastu zakładach Gdańska i Gdyni. Nie pojawiły się też na trasach autobusy WPK, stopniowo zjeżdżały do zajezdni tramwaje, które uprzednio wyjechały na miasto”.
Artykuł w dużej części oparty jest na publikacji zamieszczonej w „Biuletynie IPN” nr 9-10 z 2010 roku.
Arkadiusz Kazański IPN o/Gdańsk