Szef MSZ Witold Waszczykowski zainaugurował w środę zajęcia w Akademii Dyplomatycznej. Jak mówił, jej celem jest przygotowanie kadry do pracy w instytucjach międzynarodowych. NATO i UE to nie "kluby altruistów", Polska potrzebuje tam pracowników, którzy będą dbali o jej interesy - podkreślał.
"Mam ogromną satysfakcję, że udało nam się odtworzyć Akademię Dyplomatyczną" - podkreślił Waszczykowski na uroczystości inaugurującej zajęcia w Akademii Dyplomatycznej w Warszawie. "Mam nadzieję, że jako reprezentanci pokoleń urodzonych już w wolnej Polsce po przełomie 1989 r. będziecie państwo już niebawem godnie reprezentować polską dyplomację" - zwrócił się do aplikantów.
Minister spraw zagranicznych dodał, że wszechstronne przygotowanie do pełnienia misji dyplomatycznej wsparte specjalistyczną wiedzą jest kluczowe w kontekście szybko zmieniającej się sytuacji na arenie międzynarodowej i wciąż pojawiających się nowych wyzwań. "Umiejętność rozpoznania, czy stanowią one zagrożenie, czy szansę dla polskiej dyplomacji, a także właściwa reakcja na jedno i drugie, powinno, obok umiłowania własnego kraju, cechować każdego dobrego i nowoczesnego dyplomatę" - powiedział Waszczykowski.
Według szefa MSZ zawód dyplomaty to nie tylko "jedna z szacownych profesji", ale to "bardziej styl życia", który wybieramy nie tylko dla siebie, ale też dla swoich najbliższych. "Służba zagraniczna to przede wszystkim wielce zaszczytny rodzaj służby Polsce. Jej niewątpliwy prestiż wiąże się jednak z obciążeniami, zwłaszcza spędzenia znacznej części życia zawodowego poza granicami kraju" - powiedział.
Podkreślił, że służba dyplomatyczna jest wymagająca. "Dyplomata musi wykazywać się nie tylko szeroką wiedzą, ale także umiejętnościami adaptacji, dostosowania się, szybkiego reagowania. Często w naszych rozmowach zawodowych wspominamy służbę na placówkach zagranicznych. Muszę państwu powiedzieć, że często ta służba na małej placówce zagranicznej przypomina służbę na małym okręcie podwodnym: jesteśmy zatopieni na wiele lat w obcym środowisku" - zaznaczył.
Na konferencji prasowej po uroczystej inauguracji szef MSZ mówił, że celem Akademii Dyplomatycznej jest wykształcenie nowej kadry oraz szkolenie już pracujących dyplomatów w MSZ i przygotowywanie ich szczególnie do pracy w instytucjach międzynarodowych.
Minister podkreślił, że Polska potrzebuje w NATO i UE pracowników, którzy będą dbali o jej interesy. Jak zaznaczył, obie te instytucje, a szczególnie Unia Europejska, nie są "klubami altruistów".
"To są instytucje, które są zbudowane w ten sposób, by bez uciekania się do wojny państwa członkowskie mogły rywalizować ze sobą i realizować swoje narodowe interesy bezpieczeństwa, energetyczne, ekonomiczne, socjalne. Do tego, by rywalizować w tych instytucjach z innymi państwami członkowskimi potrzebujemy wykształconej kadry" - zaznaczył szef MSZ.
"Jest to element otwarcia się MSZ. Mija 28 lat od rozpoczęcia przemian. Oznacza to, że dzisiaj nie tylko stają się pracownikami, ale również zaczynają wchodzić na stanowiska kierownicze roczniki, które urodziły się i wychowały już poza PRL" - mówił. Dlatego dyplomacja Polski powinna mieć już nowe oblicze młodego pokolenia - dodał Waszczykowski.
Poinformował, że MSZ zwiększył liczbę aplikacji dyplomatyczno-konsularnych o 100 proc. Naukę w Akademii Dyplomatycznej rozpocznie 30 aplikantów, którzy zostali wyłonieni w konkursie spośród 332 chętnych.
Dyrektor Akademii Dyplomatycznej prof. Jacek Czaputowicz objaśnił, że Akademia Dyplomatyczna zastąpiła istniejący dotychczas niezależnie Polski Instytut Dyplomacji; w odróżnieniu od niego Akademia będzie podlegać MSZ. "Pozwoli to na lepsze wykorzystanie zasobów kadrowych i pewne oszczędności finansowe" - powiedział prof. Czaputowicz.
Dodał, że akcentowane będą kwestie praktyczne, aplikanci jeden dzień w tygodniu będą spędzać w MSZ, gdzie będą poznawać funkcjonowanie poszczególnych departamentów, a po pięciu miesiącach kształcenia w Akademii odbędą staż w jednym z departamentów; odbędą też dwumiesięczny staż w dwóch placówkach zagranicznych.
Jak mówił dyrektor, po zdaniu egzaminu i uzyskaniu pierwszego stopnia w służbie zagranicznej większość z tegorocznych aplikantów pojedzie zapewne na placówkę na Wschodzie, bowiem tam - jak podkreślił prof. Czaputowicz - potrzeby kadrowe resortu są dzisiaj największe. (PAP)
mce/ mok/