W Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej w Gliwicach (DWPN) dochodziło do przypadków podrabiania i poświadczania nieprawdy w dokumentach w celu wyłudzania dotacji - ustaliła prokuratura, która dotychczas oskarżyła w tej sprawie pięć osób. Śledztwo wciąż trwa.
Podmioty wspierające DWPN straciły blisko milion złotych – poinformowano w poniedziałek PAP w gliwickiej prokuraturze.
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach badała funkcjonowanie DWPN w latach 2001-2008. Dopatrzyła się wielu nieprawidłowości związanych z rozliczeniem projektów - zarówno krajowych, jak i międzynarodowych - realizowanych przez tę placówkę.
"Nieprawidłowości polegały m.in. na kilkakrotnym wykorzystaniu tych samych faktur, rachunków oraz umów, często nierzetelnych bądź fikcyjnych, w rozliczeniach kosztowych różnych przedsięwzięć prowadzonych w tym samym czasie" - wyjaśniła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Joanna Smorczewska.
Wśród pokrzywdzonych podmiotów znalazły się m.in. fundacje: im. Friedricha Eberta, Konrada Adenauera i Stefana Batorego, a także Komisja Europejska, polski resort kultury, niemieckie ministerstwa spraw wewnętrznych i zagranicznych oraz urzędy marszałkowskie ze Śląska i Opolszczyzny. Podmioty te przekazywały pieniądze na realizację projektów, które nie odbyły się lub zostały zrealizowane w inny sposób niż to określili donatorzy - ustalili śledczy.
W sprawie oskarżonych zostało już pięć osób, m.in. b. wiceszefowa Domu. Przedstawiono im m.in. zarzuty posługiwania się podrobionymi lub przerobionymi dokumentami i poświadczania nieprawdy w dokumentacji w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Grozi za to kara do 8 lat więzienia.
"Szacuje się, że łączna kwota szkody to 900 tys. - 1 mln zł. Śledztwo nie wykazało, aby pieniądze trafiały do prywatnych osób. Chodziło o rozliczenie dotacji, których beneficjantem był Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej" - zaznaczyła prok. Smorczewska. Według śledztwa, przedstawiciele placówki, którzy usłyszeli zarzuty fałszowali dokumenty, by nie zwracać niewykorzystanych pieniędzy z dotacji. Środki te trafiały na działalność DWPN.
Postępowanie wciąż nie jest zamknięte, zostało przedłużone do 29 lipca. Prokuratura podkreśla, że śledztwo ma złożony, wielowątkowy charakter. "Przed podjęciem kolejnych decyzji procesowych konieczna jest wnikliwa analiza zebranych dowodów i dokumentów z następnych lat, obrazujących liczne przypadki fałszowania umów o dzieło i umów zlecenia, rachunków, sprawozdań finansowych, a w konsekwencji – wyłudzeń dotacji z różnych podmiotów" - wskazała rzeczniczka.
Prokuratura w dalszym ciągu będzie przesłuchiwać świadków – m.in. pracowników DWPN, którzy mieli uczestniczyć w realizacji projektów oraz osoby z podmiotów gospodarczych współpracujących z tą placówką. To, jak wyliczyli śledczy, około 400 osób. Na początku roku prokuratura wysłała do Niemiec wnioski o międzynarodową pomoc prawną. Chodzi o przesłuchanie przedstawicieli niemieckich organizacji współpracujących z DWPN.
W zależności od ustaleń możliwe jest przedstawienie zarzutów kolejnym osobom – zaznacza prokuratura.
Otwarty w 1998 r. z udziałem ówczesnego prezydenta Niemiec Romana Herzoga Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej to pierwsza tego typu bilateralna organizacja - pierwszy polski związek stowarzyszeń, w którego skład wchodzą organizacje polskie i niemieckie. Dom powstał jako miejsce dialogu i współpracy przedstawicielu obu narodów. Zajmuje się działalnością kulturalną i edukacyjną. (PAP)
kon/ wkt/