Ciężar wielkich biografii może niekiedy przytłoczyć tych, którzy pragnęliby przelać je na karty książki. Jeszcze większa odpowiedzialność spoczywa na pisarzach, którym misja spisania wspomnień została powierzona w zaufaniu przez ich przyjaciół będących częścią historii. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy życie jednego człowieka jest tak obfite, że jego doświadczeniami można obdzielić wielu innych.
U schyłku życia Jan Karski powierzył swojemu przyjacielowi Waldemarowi Piaseckiemu zadanie spisania jego biografii. Jej podstawą miały być ich długie rozmowy toczone niemal do ostatnich dni życia Jana Karskiego. Umiejętność snucia opowieści o swoim bogatym życiu była jednym z talentów legendarnego Kuriera i sprawiała, że Piasecki otrzymywał niemal gotowy materiał do publikacji. Mimo to Karski zdając sobie sprawę, że dla pełnej oceny każdej postaci historycznej niezbędny jest dystans, zaznaczył, że biografia może ukazać się najwcześniej dekadę po jego śmierci. Uwieńczeniem trwającej piętnaście lat pracy pisarskiej jest opublikowanie pierwszego tomu biografii obejmującego na ponad 900 stronach zaledwie 25 lat życia Jana Kozielewskiego, przyszłego Kuriera przemierzającego Europę pod pseudonimem Jan Karski.
Na szczególne podkreślenie zasługuje szczególna forma budowania opowieści. Waldemar Piasecki postanowił dokonać syntezy fabularyzowanej biografii z cytowanymi fragmentami wspomnień samego Jana Karskiego. Fragmenty dosłownie przytaczanych wspomnień samego Karskiego zaznaczono specjalnymi znakami edytorskimi. Pozwala to oddzielić czytelnikowi słowa legendarnego Kuriera od refleksji jego przyjaciela i tworzonych przez niego fabularyzowanych scen. Zabieg ten sprawia, że „Jedno życie…” zachowuje wiarygodność autentycznej relacji sprzed wielu dziesięcioleci, ale jednocześnie jest ożywiana za sprawą plastycznie zarysowanych obrazów z życia młodego Karskiego.
W książce Karskiego i Piaseckiego nie znajdziemy nadmiernie sentymentalnego obrazu dwudziestolecia, znanego z wielu ukazujących się w ostatnich latach książek poświęconych II Rzeczpospolitej. Wprawdzie mamy w „Jednym życiu…” wspaniałe opisy salonów Warszawy, na których Karski mógł spotkać legendy II RP, takich luminarzy jak Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego, ale też wiele refleksji na temat problemów tamtej Polski.
Warto jednak pamiętać o zawodności ludzkich wspomnień. Kontury odległych wydarzeń często zamazują się lub ulegają idealizacji. Tak jest również w wypadku niektórych wspomnień Karskiego. Mówiąc o zabójstwie Gabriela Narutowicza w grudniu 1922 r. przypominał sobie, że jako ośmiolatek dowiedział się o tej zbrodni z radia w mieszkaniu sąsiadów. Kuriera zawiodła pamięć. Radio w Polsce rozpoczęło swoją działalność dopiero w 1925 r. Oczywiście tego rodzaju błędy dodają książce Piaseckiego waloru autentyczności charakterystycznej dla wspomnień po wielu latach.
Całość wspólnej opowieści Karskiego i Piaseckiego koncentruje się wokół kilku kluczowych wątków budujących najwcześniejsze doświadczenia bohatera. Na pierwszy plan wysuwa się z pewnością opis rodzinnych korzeni Jana Kozielewskiego. Na szczególne podkreślenie zasługuje szczególna więź Karskiego z jego starszym bratem Marianem. Ten wierny Piłsudczyk tuż po narodzinach Jana uciekł z domu i zaciągnął się do Legionów Polskich. Wraz z nimi przeszedł cały szlak bojowy, a następnie walczył w wojnie z bolszewikami. W kolejnych latach pełnił najwyższe stanowiska w Policji Państwowej. Był on dla Janka Kozielewskiego najwyższym autorytetem, niemal herosem. Dzięki jego protekcji przyszły kurier trafił do prestiżowej „szkoły dyplomatów” na wydziale prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza. Marian zastępował Janowi wcześnie zmarłego ojca, którego postać nie zachowała się zbyt dobrze w dobrych wspomnieniach ich matki.
Oddzielnym wątkiem we wspomnieniach Jana Kozielewskiego są dzieje jego związku z Klaudią Weiss, córką zamożnego żydowskiego prawnika. Te fragmenty „Jednego życia…” mają w wielu momentach niezwykle intymny charakter; niemal towarzyszymy młodym w ich wspólnych chwilach. Los rodziny Weissów i dramatyczne, niespodziewane dla Karskiego zakończenie ich narzeczeństwa urasta we wspomnieniach Kuriera do rangi symbolu fatalnej drogi jaką obrało w jego opinii polskie społeczeństwo pod koniec lat trzydziestych.
Wiele miejsca Karski i Piasecki poświęcili społecznej panoramie jego rodzinnej Łodzi, w której bohater spędził pierwsze osiemnaście lat życia. W wielokulturowym mieście Janek Kozielewski przyjaźnił się z żydowskimi i niemieckimi sąsiadami. Z lektury wspomnień Karskiego wynosimy wrażenie, że te wczesne doświadczenia uwrażliwiły go na niesprawiedliwość dyskryminacji ze względów narodowościowych. Twarda szkoła życia jaką otrzymał w pierwszych latach życia przypadających na okres I wojny światowej i pierwszych lat wolności w robotniczej Łodzi z pewnością przygotowała go na wyzwania jakim będzie musiał sprostać dwie dekady później.
Opowieść o karierze Jana Kozielewskiego byłaby typowa dla najlepszych kręgów warszawskiej inteligencji, gdyby ten wywodził się z tej warstwy społeczeństwa II RP. Ukończenie doskonałego gimnazjum, studia na prestiżowym wydziale prawa lwowskiego uniwersytetu, podchorążówka, wreszcie praca stażysty w Polskiej dyplomacji w placówkach konsularnych od rumuńskich Czerniowic po Londyn – to wszystko nie byłoby możliwe bez ciężkiej pracy Jana i co równie ważne dzięki pozycji jego brata. Jak sam wspominał: „Takie były barwy mojej młodości. Na pewno układałaby się inaczej gdyby nie Marian [jego brat] i jego koledzy”.
Cały świadomy okres życia Jana Kozielewskiego upłynął w wolnej Polsce. Zbiorowym bohaterem „Jednego życia…” jest więc II Rzeczpospolita – odrodzone państwo wymarzone przez jego rodziców i brata. Piasecki na tle przełomowych momentów jej historii i procesów przemian lat 20. i 30 pokazał proces dojrzewania młodego, niezwykle zdolnego patrioty który, gdyby nie wybuch wojny, z pewności stałby się jedną z ważnych postaci jej życia publicznego. Pomimo pozornego zniknięcia Polski po klęsce września 1939 r. Karski służył mu dalej. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie szkoła służby narodowi jaką przeszedł w wojsku i dyplomacji w okresie największej wiary w potęgę tamtego państwa. Jan Karski do końca pozostał obywatelem tamtej Polski, spadkobiercą jej symboli i nastroju Dwudziestolecia. Należy mieć nadzieję, że owo zanurzenie Karskiego w tamtym krótkim dwudziestoleciu uda się zarysować również na kartach kolejnych dwóch tomach jego biografii.
Oddzielnym wątkiem we wspomnieniach Jana Kozielewskiego są dzieje jego związku z Klaudią Weiss, córką zamożnego żydowskiego prawnika. Te fragmenty „Jednego życia…” mają w wielu momentach niezwykle intymny charakter.
Warto podkreślić, że w książce Karskiego i Piaseckiego nie znajdziemy nadmiernie sentymentalnego obrazu dwudziestolecia, znanego z wielu ukazujących się w ostatnich latach książek poświęconych II Rzeczpospolitej. Wprawdzie mamy w „Jednym życiu…” wspaniałe opisy salonów Warszawy, na których Karski mógł spotkać legendy II RP, takich luminarzy jak Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego, ale też wiele refleksji na temat problemów tamtej Polski. Dzięki swojej błyskotliwej drodze Kozielewski miał okazję przyjrzeć się mechanizmom funkcjonowania elit odrodzonego państwa. Często odnosił się do nich bardzo krytycznie. Pod wpływem brata postacią niemal świętą był dla niego Józef Piłsudski. Po jego śmierci Karski obserwował staczanie się Polski w otchłań wewnętrznych konfliktów spowodowanych brakiem wyrazistego przywództwa. W jego oczach II Rzeczpospolita przypominała coraz bardziej dom wariatów, którego mieszkańcy żyli oderwanymi od rzeczywistości fantazjami. Jedną z nich był według Kuriera tytułowy Madagaskar, o kolonizacji którego wówczas marzono. Zdaniem Karskiego „byliśmy Madagaskarem chorych złudzeń i iluzji”. W drugim tomie „Jednego życia…” czytelnicy będą mogli obserwować jak we wspomnieniach Karskiego te złudzenia się rozwiewają.
W „Jednym życiu…” wszystkie te węzły pamięci Karskiego splatają się budując wielowymiarowy obraz dwudziestu pięciu lat życia bohatera. Nie jest to jednak obraz świata, który zupełnie odszedł do przeszłości. Czytając „Jedno życie…” mamy wrażenie współistnienia przeszłości i teraźniejszości. To poczucie budowane jest przez krótkie wzmianki o nastroju Profesora, gdy wspominał wydarzenia sprzed przeszło sześćdziesięciu lat, jak gdyby odgrywały się całkiem niedawno. Piasecki wprowadza nas tym samym w prywatną sferę powstawania książki. Tak współautor „Jednego życia…” opisuje zwierzenia Karskiego związane ze śmiercią jego matki: „Profesor uciął nagle, wstając i wychodząc z gabinetu. Kiedy wrócił trzymał zapalonego papierosa. – Idźmy dalej... – powiedział, wypuszczając kłąb dymu”. Taka właśnie jest ta biografia, za sprawą której czytelnik poznając losy Karskiego może poczuć się jakby był z nim nie tylko na salonach przedwojennej Warszawy ale i dekady później w Nowym Jorku, gdy Kurier często gorzko podsumowywał swoje życie.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Insignis.
Michał Szukała