Symulacje komputerowe dot. katastrofy smoleńskiej powinny być zrobione sześć lat temu, albo nawet sześć i pół roku temu - uważa b. prezes PAN i b. doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego prof. Michał Kleiber. To jest niewątpliwie ważny sygnał - dodaje.
W poniedziałek, w siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej odbyło się posiedzenie podkomisji ds. ponownego zbadania przyczyny katastrofy samolotu Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r. W trakcie posiedzenia zaprezentowano film obrazujący ustalenia podkomisji.
Wynika z niego, że maszyna została rozerwana eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą. Jak podano przeprowadzone eksperymenty wskazały, że najbardziej prawdopodobną przyczyną eksplozji był ładunek termobaryczny inicjujący silną falę uderzeniową.
"Nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem tego filmu, tym bardziej, że parokrotnie mówiłem publicznie, że troszkę niepokoję się tym, że podkomisja nie upublicznia swoich prac i też nie mówi, jakie prace w ogóle prowadzi. Ten ogrom badań, który został dzisiaj zaprezentowany, robi oczywiście olbrzymie wrażenie" - powiedział na antenie TVP Info Kleiber.
Jak dodał, "szczególnie przejmująca" była pierwsza filmu z ustaleniami podkomisji, "bowiem ona dokumentuje brak profesjonalizmu i niedbalstwo, mówiąc bardzo łagodnie, a być może coś więcej mówiąc twardo". Na filmie była mowa o niechęci i lekceważeniu okazywanym przez rosyjskich wojskowych Polsce i jej prezydentowi, a także o chaosie i braku przygotowania do sprowadzenia polskiego samolotu.
Były prezes PAN odnosząc się do przeprowadzonych przez podkomisję eksperymentów powiedział: "symulacje komputerowe, które zostały przeprowadzone - troszkę niezręcznie mi to powiedzieć - ale to są rzeczy, które powinny były być zrobione sześć lat temu, albo nawet sześć i pół roku temu".
"To jest mniej więcej to, co ja proponowałem w tamtym czasie, co nie spotkało się z przychylnością decydentów i czego niezwykle żałuję. Byłoby to wtedy łatwiejsze do zrobienia, trzeba pamiętać, przecież w symulacjach komputerowych dostaje się to, co się włoży, czyli krótko mówiąc dane początkowe w dużej mierze decydują o tym, co się dostaje na końcu. Teraz jest bardzo trudno o te dane początkowe z różnych względów - ze względu na brak wraku, ze względu na to, że wrak nie jest taki jak był, że został wymyty, wyczyszczony itd., więc to jest oczywisty problem. Faktem jest, że te symulacje muszą zostać dalej potwierdzane, to jest niewątpliwie ważny sygnał" - podkreślił Kleiber.
Dodał, że czeka w tej chwili na reakcje osób, które były odpowiedzialne za opracowanie tzw. raportu Millera "czyli pan dr Lasek (jeden z członków komisji, która ten raport przygotowała - PAP) i jego współpracownicy, oni w oczywisty sposób muszą zabrać głos i skomentować te badania". Kleiber zaznaczył, że te badania "nie kończą całej sprawy". "Będą prowadzone dalej i ja myślę, że z całą pewnością mamy sytuację bardzo złożoną, ponieważ wiele elementów z tego filmu budzi niepokój wszystkich, którzy go oglądali" - zwrócił uwagę.
Badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie, komisja ta stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu. (PAP)
ksi/ bos/