Życie krakowskiej opozycji lat 70., emigrację podczas stanu wojennego, przemiany dawnej opozycji w III RP przedstawia Bronisław Wildstein w książce "Niepokorny”, zawierającej rozmowy, jakie przeprowadzili z nim Piotr Zaremba i Michał Karnowski.
Rozmowę w "Niepokornym" rozpoczynają wspomnienia z wczesnego dzieciństwa. Ojciec przyszłego publicysty, Szymon Wildstein, przedwojenny komunista, lekarz wojskowy, komendant szpitala, został usunięty z wojska w 1967 na fali czystek antysemickich, zmarł rok później. Gdy Bronisław Wildstein miał pięć lat zachorował na gruźlicę i rodzina, w poszukiwaniu zdrowszego klimatu dla dziecka, przeniosła sie do Przemyśla. Tam przyszły publicysta rozpoczął karierę "niepokornego" - liceum zmieniał trzykrotnie ze względu na oceny ze sprawowania. Juz wtedy sympatyzował z opozycją, ale też z chorowitego dziecka wyrósł silny chłopak, trenujący boks i zapasy, potrafiący walczyć o swoje.
Dużo miejsca w swoich wspomnieniach Bronisław Wildstein poświęcił postaci swego przyjaciela, opozycjonisty Stanisława Pyjasa, który zginął w maju 1977 r. Ta sprawa wciąż jest dla niego bolesna. Na Pyjasa donosił bowiem jako współpracownik SB o pseudonimie "Ketman", ich wspólny przyjaciel, Lesław Maleszka, który w 2001 r., gdy sprawa wyszła na jaw, pracował w "Gazecie Wyborczej".
Jednym z powodów walk, jak Wildstein wspomina, była jego tożsamość. "Kolega uderzył mnie w twarz, krzycząc: +Ty parszywy Żydzie+. Chodziło chyba o to, że nie zdjąłem czapki. Oddałem mu, zaczęliśmy się bić. Kiedy indziej pobiłem sie o to samo w szkole. Powiedziałem potem rodzicom: on zaczął, nazwał mnie parszywym Żydem. Pamiętam reakcję ojca i matki, traktowali to dużo poważniej niż ja". Jednak we współczesnej Polsce Wildstein nie widzi problemu antysemityzmu tylko "kulturowy atawizm". "Jakieś odruchy. Ewentualnie ideologia skrajnego marginesu. W sumie rzeczy nie takie ważne. Tropienie ich dziś uważam za obsesję, a czasami dobry, a więc podejrzany interes. Znam trochę ludzi, którzy się z tropienia antysemityzmu dobrze utrzymują, a nawet robią na tym karierę" - mówi Wildstein.
W latach 1971-1980 studiował filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim, w tym czasie zaangażował się w działalność opozycyjną m.in. współpracował z KOR, był jednym z założycieli Studenckiego Komitetu Solidarności w 1977 i współtworzył NZS w Krakowie. Publicysta opowiada też Piotrowi Zarembie i Michałowi Karnowskiemu o studenckim życiu tamtych czasów - imprezy, wędrówki po krajach bloku wschodniego, pierwsze spotkania z narkotykami.
Dużo miejsca w swoich wspomnieniach Bronisław Wildstein poświęcił postaci swego przyjaciela, opozycjonisty Stanisława Pyjasa, który zginął w maju 1977 roku. Ta sprawa wciąż jest dla niego bolesna. Na Pyjasa donosił bowiem jako współpracownik SB o pseudonimie "Ketman", ich wspólny przyjaciel, Lesław Maleszka, który w 2001 roku, gdy sprawa wyszła na jaw, pracował w "Gazecie Wyborczej". "Zadzwoniłem do niego i mówię: wiem kim jest +Ketman+. A on do mnie lekkim tonem: a to wpadnę do ciebie. Ja mu na to: nie, nie wpadniesz. Spotkaliśmy się w kawiarni +Rozdroże+. Czekałem w ogródku i myślałem: to może być absurdalny zbieg okoliczności. A potem zobaczyłem go i od razu wiedziałem. Wyglądał jak zbity pies" - relacjonuje Wildstein
Na fali odwilży w czasie Sierpnia 1980 Wildstein dostał paszport i postanowił wyjechać na Zachód. W rozmowie z Zaremba i Karnowskim relacjonuje słynną imprezę pożegnalną, którą zorganizował Jan Rokita. Podczas zabawy zabrakło wódki i wydelegowano kilka osób w poszukiwaniu trunków. Jakiś złośliwiec skierował ich do willi komendanta MO, gdzie zostali pobici. Wildstein zorganizował wyprawę odwetową, która przekształciła się w regularna bitwę na dworcu w Bieżanowie. Wildsteinowi udało sie dotrzeć do domu, skąd, niemal natychmiast, udali się z żoną na lotnisko. Wyjechali do Wiednia, potem - do Francji. Tam zastał ich stan wojenny, przez kilka lat Wildstein pracował jako redaktor miesięcznika "Kontakt" i korespondent Radia Wolna Europa.
W książce "Niepokorny" Wildstein wyjaśnia, dlaczego zdecydował się na wstąpienie do loży masońskiej, a także co skłoniło go do opuszczenia tego środowiska. „Nie będę się tego wypierał. Byłem w Wielkiej Loży Narodowej Francji. Nie należy jej mylić z Wielkim Wschodem, który jest lożą ateistyczną. My wierzyliśmy w wielkiego architekta, czyli w stworzyciela”. "Odszedłem od nich ostatecznie, choć według ich reguł jestem uśpiony. Ale tego akurat nie będę opowiadał" - mówi publicysta i podkreśla, że poczuwa się wobec masonów do pewnej dyskrecji.
W książce "Niepokorny" Wildstein wyjaśnia, dlaczego zdecydował się na wstąpienie do loży masońskiej, a także co skłoniło go do opuszczenia tego środowiska. „Nie będę się tego wypierał. Byłem w Wielkiej Loży Narodowej Francji. Nie należy jej mylić z Wielkim Wschodem, który jest lożą ateistyczną. My wierzyliśmy w wielkiego architekta, czyli w stworzyciela”.
Po powrocie z emigracji w 1989 roku Wildstein został szefem publicznego Polskiego Radia Kraków. Na początku lat 90. XX w. współpracował z "Gazetą Wyborczą", w latach 1994-1996 był sekretarzem redakcji w "Życiu Warszawy", a następnie przeniósł się do dziennika "Życie". Początkowo był zwolennikiem rządu Tadeusza Mazowieckiego, potem jednak oddalał się od tego środowiska, przesuwając się w stronę Porozumienia Centrum i braci Kaczyńskich. W czasie rządów koalicji PiS - LPR - Samoobrona został szefem TVP. Niecały rok później został jednak odwołany ze stanowiska. Jak przyznaje, chciał robić telewizję zbyt mało nastawioną na promowanie partii, co braciom Kaczyńskim się nie spodobało.
Współpracował z tygodnikiem "Wprost", był felietonistą miesięcznika "Nowe Państwo" i publicystą "Rzeczpospolitej", z której został zwolniony 31 stycznia 2005, po aferze związanej z tak zwaną listą Wildsteina. Chodziło o wyniesienie z Instytutu Pamięci Narodowej indeksu osobowego katalogu dotyczącego inwigilacji obywateli przez służby Polski Ludowej i rozpowszechnienie tej listy. Wildstein argumentuje, że chciał w ten sposób przyczynić się do przyspieszenia lustracji w Polsce.
Książkę "Niepokorny" opublikowało Wydawnictwo Fronda. (PAP)
aszw/