Łódzka Samoobrona zwróciła się do ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza z prośbą o nadanie pośmiertnie stopnia generalskiego majorowi Henrykowi Dobrzańskiemu ”Hubalowi”, dowódcy Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego.
Według działaczy Samoobrony, Henryka Dobrzańskiego zaliczyć można do panteonu polskich bohaterów narodowych. Zwracają uwagę, że "jako żołnierz stanowił wzór męstwa, odwagi, niezłomnej wiary, że Rzeczpospolita i jej mieszkańcy to najcenniejsze dobro, dla którego warto poświęcić życie".
Ich zdaniem okazją uroczystego nadania stopnia generalskiego może być data 30 kwietnia przyszłego roku, tj. kolejna rocznica śmierci majora, która w sposób uroczysty obchodzona jest co roku w miejscowości Anielin.
"Ufamy, że pan minister podzieli nasze zdanie i wystąpi z wnioskiem do pana prezydenta o nadanie tego symbolicznego awansu" - napisali w liście skierowanym do szefa MON szefowie łódzkiej Samoobrony - Grzegorz Andrysiak i Krzysztof Łysyganicz.
Henryk Dobrzański urodził się w czerwcu 1897 r. w Jaśle. Od 1912 r. należał do Polskich Drużyn Strzeleckich, a od 1914 r. - do Legionów. W 1918 r. wstąpił do pułku ułanów. Jako dowódca plutonu, a później szwadronu, brał udział w walkach w obronie Lwowa. W okresie międzywojennym był członkiem polskiej reprezentacji jeździeckiej. W 1925 r. jego drużyna zdobyła w Nicei Puchar Narodów.
We wrześniu 1939 r. Dobrzański został zastępcą dowódcy rezerwowego 110. pułku ułanów Brygady Kawalerii "Wołkowysk" w Białymstoku. Walczył z Sowietami na Grodzieńszczyźnie. Gdy pod Kolnem rozwiązano pułk, 22 września "Hubal" wyruszył na czele 180 ułanów na odsiecz Warszawie. W okresie PRL ukrywano te fakty.
Po kapitulacji stolicy przedostał się wraz ze swymi żołnierzami na Kielecczyznę, gdzie w grudniu 1939 r. utworzył Oddział Wydzielony Wojska Polskiego. Jednostka zachowała organizację regularnego wojska, ale stosowała taktykę partyzancką. Z końcem kwietnia 1940 r. oddział przeniósł się w lasy spalskie.
W okolicach Anielina oddział został okrążony przez zgrupowanie ok. 8 tys. Niemców. 30 kwietnia podczas próby przedarcia się przez kordon sił wroga ułani wpadli w zasadzkę. Jedna z kul śmiertelnie raniła mjr. Dobrzańskiego. Niemcy ukryli jego ciało, aby pamięć o majorze nie inspirowała Polaków do dalszej walki. (PAP)
jaw/ je/