W konstytucji bardzo nieprecyzyjny jest podział kompetencji, jakie przysługują poszczególnym władzom - uznał prezydent Andrzej Duda. Powiedział, że chciałby, by referendum ws. konstytucji odbyło się w przyszłym roku 11 listopada lub trwało dwa dni: 10 i 11 listopada.
Według Andrzeja Dudy obecna konstytucja jest konstytucją mniejszości.
Prezydent w piątek w czasie konferencji organizowanej przez Solidarność w Sali BHP w Stoczni Gdańskiej zainaugurował kampanię konsultacyjną, która ma poprzedzić referendum na temat konstytucji.
Andrzej Duda w swym wystąpieniu mówił, że debata w historycznej sali ma służyć realizowaniu "rzeczywistego procesu budowania państwa demokratycznego poprzez naprawienie niedostatków, które znajdują się w obecnej konstytucji".
Prezydent nawiązał do sporu kompetencyjnego pomiędzy prezydentem Lechem Kaczyński a premierem Donaldem Tuskiem przed Trybunałem Konstytucyjnym. Spór dotyczył składu delegacji na unijne szczyty; w 2009 r. TK orzekł, że głowa państwa może brać udział w szczycie, ale to premier przedstawia polskie stanowisko ustalone uprzednio przez rząd.
"Tamta sytuacja uzmysłowiła mi, jak bardzo nieprecyzyjna w tym zakresie jest polska konstytucja z 1997 r., jak bardzo nieprecyzyjny jest tak naprawdę podział kompetencji nie tyle władz, co kompetencji, jakie tym władzom przysługują" - podkreślił prezydent.
Jak powiedział, inną sytuacją, która w ostatnich latach go uderzyła, było podwyższenie wieku emerytalnego pomimo protestów pracowników i związków zawodowych. "Ten głos w ogóle nie został wysłuchany przez ówczesną większość parlamentarną, nie dopuszczono do referendum w tej sprawie, o co wnioskowała +Solidarność+ przedstawiając dwa miliony podpisów" - zaznaczył Duda.
Podkreślił, że zawiodło go też wówczas to, że prezydent podpisał ustawę podnoszącą wiek emerytalny, a TK uznał, że jest to zgodne z konstytucją. "Wtedy Trybunał się w moich oczach zdelegitymizował, tamten właśnie Trybunał, ponieważ na straży podstawowych praw obywateli tym ostatnim ogniwem jest właśnie TK" - mówił.
W ocenie prezydenta Trybunał nie tylko nie zdał wówczas egzaminu, ale "przegrał wielką sprawę obywatelską".
Prezydent uznał, że po 20 latach obowiązywania konstytucji z 1997 r. nadszedł czas podsumowania. Jak mówił, jest to w jego ocenie konstytucja okresu przejściowego, "okresu, w którym cały czas odbudowujemy demokrację, w którym uczymy się tej demokracji na nowo". Dodał, że chce, by ocenili obecną konstytucję nie tylko eksperci, lecz także obywatele. Apelował o organizowanie debat i zapowiedział, że on i jego współpracownicy będą starali się brać w nich udział.
Zmian wydłużających wiek emerytalny dokonał rząd PO i PSL; podpisał je ówczesny prezydent Bronisław Komorowski.
Jak mówił Duda, dowodem na to, że potrzebna jest nowa konstytucja, a także poważne zmiany w wymiarze sprawiedliwości, jest "wystąpienie byłego przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego, który pod Sądem Najwyższym krzyczał, że wszystko musi zostać po staremu". "Bo jemu i jego kolegom tak pasuje, bo oni mają swoje bardzo wysokie stany spoczynku i generalnie są na piedestale" - uznał prezydent.
Zaznaczył, że zgadza się z tymi, którzy mówią, że nie wszystko w tej konstytucji jest złe. "Jest bardzo wiele dobrych elementów, które się sprawdziły, ale są też te, które nie zdały egzaminu albo które są tak zapisane, że w praktyce stanowią element pusty" - stwierdził prezydent. Nawiązał do zapisu w konstytucji mówiącego o społecznej gospodarce rynkowej. "Ale przecież my tak naprawdę tej społecznej gospodarki rynkowej nie mamy jeszcze w Polsce, my ją dopiero budujemy" - powiedział Duda. W jego ocenie nie udało się to do tej pory, ponieważ zapisy w konstytucji w tej kwestii są niedostatecznie wyraziste i zabezpieczone.
Prezydent uznał, że po 20 latach obowiązywania konstytucji z 1997 r. nadszedł czas podsumowania. Jak mówił, jest to w jego ocenie konstytucja okresu przejściowego, "okresu, w którym cały czas odbudowujemy demokrację, w którym uczymy się tej demokracji na nowo".
Dodał, że chce, by ocenili obecną konstytucję nie tylko eksperci, lecz także obywatele. Apelował o organizowanie debat i zapowiedział, że on i jego współpracownicy będą starali się brać w nich udział. "Chciałbym, żeby takie dyskusje toczyły się w całej Polsce, bo dla mnie jest niezwykle ważne, żeby ten temat stał się rzeczywiście tematem społecznym, żeby wielu ludzi wyrobiło sobie zdanie i zastanowiło się nad tym, jak funkcjonuje obecna konstytucja i czego by na przyszłość oczekiwali" - powiedział Duda.
Temu ma służyć - jak podkreślił prezydent - przeszło roczny okres debaty, który zaczął się 3 maja, gdy zapowiedział referendum.
"Być może tak nam wyjdzie z tej całej konstytucyjnej pracy, że właśnie 25 lat po uchwaleniu obecnej konstytucji będziemy mieli nową, a być może nastąpi to szybciej" - dodał Andrzej Duda.
Prezydent mówił, że na usta cisną się pytania dotyczące tego co i w jaki sposób w nowej konstytucji zapisać - czy "poprzez zapisanie wprost czy poprzez wprowadzenie rozwiązań, że określone sprawy muszą być przegłosowane większością kwalifikowaną".
Jak powiedział, pojawiają się kwestie dotyczące wieku emerytalnego, gwarancji zabezpieczenia społecznego dla niepełnosprawnych czy rodzin wychowujących niepełnosprawne dzieci. Według prezydenta przedmiotem debaty powinno być także to, "czy w konstytucji powinniśmy zabezpieczyć świadczenia dla rodzin związane z programem 500 Plus czy podobne; jak wreszcie powinien wyglądać podział władz, czy chcemy prezydenta wybierać w wyborach powszechnych, ilu powinno być posłów, ilu senatorów; czy edukacja powinna być bezpłatna, gwarantowana przez państwo, czy szkolnictwo wyższe powinno być bezpłatne, jak powinno wyglądać finansowanie służby zdrowia".
Nowa konstytucja - jak podkreślał - będzie tworzona dla następnego pokolenia i "będzie czerpała z doświadczeń ostatnich 30 lat", a także będzie wychodziła z doświadczenia walki o niepodległość i prawie 50 lat zniewolenia komunistycznego.
Prezydent stwierdził, że obecna konstytucja jest konstytucją mniejszości, bowiem "spośród uprawnionych do głosowania głosowało za nią tak naprawdę 22 proc.". Przypomniał o obywatelskim projekcie konstytucji przygotowanym przez "Solidarność" z 1994 r.
Dodał, że większość społeczeństwa w 1997 r. chciała, by przedmiotem referendum był wybór pomiędzy konstytucją przyjętą przez Zgromadzenie Narodowe a konstytucją obywatelską. "To był kolejny błąd, naruszenie demokratycznych zasad. Wierzę, że przez te 20 lat bardzo dojrzeliśmy i umiemy tę demokrację budować i umiemy jej pilnować. Wierzę, że takie sytuacje więcej nie będą miały miejsca, że władza będzie szła przeciwko większośc obywateli. Tak być nie powinno" - powiedział na zakończenie. (PAP)
mce/ hgt/