Nie chcemy w Polsce drugiego Domu Historii Europejskiej - napisał w liście przesłanym we wtorek PAP wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Jest to odpowiedź na list "Pan kłamie, Panie Premierze" opublikowany 13 września w "Gazecie Wyborczej".
"Po lekturze listu skierowanego do mnie, rozesłanego do mediów, muszę z przykrością stwierdzić, że po raz kolejny dopuszczają się Panowie dezinformowania opinii publicznej w kwestii wystawy Muzeum II Wojny Światowej. List swój oparli Panowie na tyleż błędnym, co mającym dezawuować adwersarza w oczach czytelnika założeniu, że nie zwiedziłem rzeczonej wystawy. Skąd i po co taka teza, do której odwołujecie się aż trzykrotnie w krótkim liście?" - napisał w liście przesłanym we wtorek PAP wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
List prof. Glińskiego jest odpowiedzią na list pt. "Pan kłamie, Panie Premierze" opublikowany 13 września br. w "Gazecie Wyborczej". Jego autorami byli współtwórcy wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej prof. Paweł Machcewicz, dr hab. Piotr M. Majewski, dr Janusz Marszalec oraz prof. Rafał Wnuk.
"W Muzeum oczywiście byłem i wystawę obejrzałem. I – uprzedzam zarzuty – nie po kryjomu, a w zwykły dzień pracy; wiele postronnych osób do mnie podchodziło i z wieloma wymieniałem uwagi. I w pełni podtrzymuję to, co napisałem" - wyjaśnił w liście Gliński.
"W jaki sposób prezentowana jest na wystawie Irena Sendlerowa czy rotmistrz Pilecki, każdy może naocznie sprawdzić. Nie dyskutujmy o oczywistych faktach. Rola polskiego Kościoła w czasie II wojny światowej jest na wystawie ewidentnie +schowana+ (o czym niżej), podobnie jak brak jest zdecydowanego podkreślenia +wyjątkowości polskiego doświadczenia II wojny światowej+, co w polskim muzeum, wydaje się, powinno być oczywiste" - argumentował wicepremier.
Prof. Gliński zwrócił uwagę, że w swoim liście opublikowanym na łamach "Gazet Wyborczej" autorzy wystawy nie odnieśli się "do innych aspektów i wymiarów owej +wyjątkowości+, które nie znalazły należytego miejsca na wystawie".
"Dlaczego? Tego do końca nie wiem. Wiem jednak, bo dla każdego uważnego obserwatora staje się to jasne po obejrzeniu wystawy, w jaki sposób +udało się+ Panom – świadomie bądź nie, ale najprawdopodobniej w konsekwencji przyjęcia określonych założeń ideologicznych – wykrzywić obraz polskiego doświadczenia wojennego" - napisał prof. Gliński.
"Odpowiedź jest banalna i leży w dwuwarstwowej strukturze prezentacji. Ekspozycja została zaprezentowana poprzez to, co uderza widza na pierwszy rzut oka, co jest najbardziej widoczne, co buduje podstawowe skojarzenia i kształtuje pamięć o wizycie w muzeum, ale także – dodatkowo niejako - poprzez treści dopowiadane, prezentowane gdzieś z boku, na mniejszych planszach, mniejszym drukiem, +za hydrantem+, a przede wszystkim schowane w zasobie elektronicznym, który widz musi uruchomić odpowiednim przyciskiem czy dotykiem. Problem w tym, że w 99 proc. przypadków zwiedzający wynoszą z muzeum treści z pierwszej warstwy wrażeń, a tylko nieliczni wgłębiają się bardziej w nieznane fakty i zagadnienia historyczne, których poznanie wymaga większej ilości czasu i pogłębionej analizy" - ocenił wicepremier.
"Dobrym przykładem zadziwiających konsekwencji przyjęcia tej +techniki przekazu+ jest np. zestawienie ponurej sali faszyzmu z nieomal wesołą, propagandową salą komunizmu. Inny zadziwiający przekaz to liczebne zrównanie polskiego ruchu oporu z francuskim (według Panów liczyły one 35-40 tys. żołnierzy, gdy sowiecki - aż 500 tys.), czy zestawienie Powstania Warszawskiego z paryskim i słowackim. Dopiero wnikając głębiej, można ewentualnie doszukać się jakichś różnic…” - napisał Gliński.
Prof. Gliński odniósł się także do zarzucanej mu "ideologizacji historii".
"Cóż mogę powiedzieć - złodziej krzyczy: +łapać złodzieja!+. Ja nie sprzedaję żadnej ideologii, ja mówię o elementarnej prawdzie historycznej: który ruch oporu w czasie II wojny światowej był silniejszy: polski czy francuski?! Kto stawił opór Hitlerowi, a kto się poddał Niemcom po dwóch tygodniach? To Panowie zrealizowali muzealny projekt ideologiczny tzw. +europejskiej wersji historii+. W Polsce. Za prawie pół miliarda złotych. W sytuacji, gdy jednocześnie Wasi mocodawcy zrezygnowali z budowy Muzeum Historii Polski i Muzeum Westerplatte. Dlaczego? Panowie z tytułami naukowymi nie potrafią połączyć tych prostych faktów?" - napisał.
Gliński ustosunkował się także do zapowiadanych kolejnych procesów sądowych. "Znowu straszą Panowie sądami. Tym razem za zmianę wystawy. Litości! Jak starzy pieniacze - przegrali już Panowie wszystkie możliwe sądowe potyczki, a wciąż nie potrafią Panowie zaakceptować rzeczywistości. Minister kultury i dziedzictwa narodowego nie tylko może, ale przede wszystkim ma obowiązek bronić prawdy historycznej i dlatego, według informacji dyrekcji Muzeum, wystawa będzie zmieniona w tych miejscach, gdzie jej przekaz odchodzi od prawdy" - wyjaśnił minister kultury.
"Nie chcemy w Polsce drugiego Domu Historii Europejskiej" - dodał w zakończeniu listu.
Autor: Grzegorz Janikowski
Edytor: Paweł Tomczyk (PAP)
gj/ pat/