Wszystkie kluby parlamentarne poparły w środowej debacie w Sejmie projekt nowelizacji ustawy Prawo prasowe, który dotyczy m.in. autoryzacji. PO zaproponowała poprawki, mające na celu zapewnienie dziennikarzowi prawa do odmowy wykonania polecenia służbowego w określonej sytuacji.
Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Paweł Lewandowski powiedział w Sejmie, że zmiany dostosowują przepisy do obecnie obowiązujących realiów. "Chcielibyśmy w przyszłości stworzyć nowoczesną ustawę Prawo prasowe, dającą jak najwięcej wolności i porządkującą wiele spraw do tej pory nieuporządkowanych" - zaznaczył.
Jak powiedział sprawozdawca komisji Krzysztof Czabański (PiS), rządowy projekt ma na celu m.in. doprecyzowanie postępowania, dotyczącego autoryzacji, uchylenie odpowiedzialności karnej za opublikowanie wypowiedzi bez umożliwienia dokonania autoryzacji i wprowadzenie w tym zakresie odpowiedzialności wykroczeniowej - co stanowi wdrożenie wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Wraz z projektem rządowym, rozpatrywany był też projekt złożony przez komisję petycji, który - jak mówił Czabański - dostosowuje terminologię w Prawie prasowym do terminologii stosowanej w konstytucji, poprzez usunięcie takich pojęć, jak Polska Rzeczpospolita Ludowa czy Rada Narodowa. Decyzją komisji, oba projekty były rozpatrywane łącznie; projektem bazowym jest projekt rządowy.
Według proponowanych przepisów, brak autoryzacji nie będzie - jak do tej pory - przestępstwem, lecz wykroczeniem, zagrożonym karą grzywny. W projekcie utrzymano zasadę, że dziennikarz nie może odmówić osobie udzielającej informacji autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi.
Dziennikarz będzie musiał informować osobę udzielającą informacji o przysługującym jej prawie. Osoba, która będzie chciała skorzystać z tego prawa, będzie musiała jednak zgłosić dziennikarzowi żądanie autoryzacji wypowiedzi niezwłocznie po jej udzieleniu. Projekt wprowadza czas na przeprowadzenie autoryzacji - w przypadku dzienników czas ten będzie wynosił sześć godzin od momentu otrzymania tekstu; w przypadku czasopism będą to 24 godziny.
Joanna Lichocka (PiS) wyraziła ubolewanie, że do tej pory funkcjonuje "komunistyczne Prawo prasowe", przewidujące m.in. wyrzucanie z pracy dziennikarzy z powodu niepodporządkowania się linii politycznej redakcji. Jak mówiła, obecne Prawo prasowe zawiera odwołania do konstytucji PRL, czy traktowanie braku autoryzacji, jako przestępstwa, za które można iść do więzienia.
Zdaniem Lichockiej, do dyskusji jest kwestia autoryzacji. "Ja uważam, że można ją jeszcze utrzymać, ale trzeba jeszcze o tym podyskutować. Być może w przyszłości, już po tak zliberalizowanych zasadach, będzie można, powinno się od niej odejść. Do tej dyskusji jeszcze powinniśmy wrócić" - powiedziała posłanka PiS.
Posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska powiedziała, że "nie można mieć zastrzeżeń" do projektu nowelizacji. Zastrzegła jednak, że doprecyzowania wymaga kwestia autoryzacji w przypadku m.in. mediów w internecie. Polityk Platformy pytała także o autoryzację w przypadku telewizji. "Dopóki decydujemy się na autoryzację, wolałabym, żeby zostało precyzyjnie powiedziane, czy także dziennikarz telewizyjny, zanim podstawi mi mikrofon i kamerę, powie, że mam prawo do autoryzacji, a potem mi prześle ten fragmencik i ja się zgodzę albo nie" - zaznaczyła Śledzińska-Katarasińska.
Zapowiedziała, że jej klub poprze projekt; zapowiedziała jednocześnie, że zaproponuje poprawki dotyczące art. 10 ustawy, który mówi o "obowiązku realizowania ustalonej w statucie lub regulaminie redakcji, w której jest zatrudniony, ogólnej linii programowej tej redakcji". Zgodnie z projektem, ten zapis ma zostać wykreślony.
PO w miejsce obecnie obowiązującego zapisu, proponuje, aby dziennikarz miał prawo odmówić wykonania polecenia służbowego, jeśli oczekuje się od niego publikacji, która łamie zasady rzetelności, obiektywizmu i staranności zawodowej. Zgodnie z propozycją PO, dziennikarz będzie też mógł odmówić publikacji materiału prasowego, jeśli wprowadzone do niego zmiany wypaczają sens i wymowę jego wersji.
Józef Brynkus (Kukiz'15) ocenił, że projekt zakłada "pewne uporządkowanie" przepisów regulujących autoryzację. Jego zdaniem, "dość rygorystyczne terminy autoryzacji" mają na celu to, aby informacja docierała do społeczeństwa jak najszybciej. "Usunięcie terminologii z okresu komunistycznego nie zmienia w żaden sposób opresyjnego charakteru ustawy o Prawie prasowym. Przecież przyjęto ją, by zapewnić totalitarnemu państwu nadzór nad niepokornymi dziennikarzami" - mówił Brynkus. Według niego, prawo powinno być zmieniane w kierunku, zapewniającym większą ochronę prawną dziennikarzom.
Mirosław Suchoń (Nowoczesna) mówił, że propozycje zmian, choć konieczne, nie zmieniają dramatycznej sytuacji w mediach, która - jego zdaniem - jest wynikiem przejęcia władzy przez obecną partię rządzącą. W jego ocenie, w programach publicystycznych i informacyjnych mediów narodowych trwa obecnie "festiwal topornej propagandy i nachalne lansowanie wizji wyłącznie partii rządzącej" i tej sytuacji - jak powiedział poseł Nowoczesnej - nie zmienia proponowana nowelizacja.
Urszula Pasławska (PSL) zapowiadając poparcie dla projektu noweli, przekonywała, że "w jakimś sensie konsumuje on zapisy ustawy złożonej przez PSL" w 2012 r. Według niej, oba projekty są bardzo do siebie podobne - liberalizują kwestię autoryzacji i zdejmują z dziennikarzy odpowiedzialność karną. (PAP)
mce/ mrr/