Seriale mogą stanowić doskonały komentarz społeczny, będąc rodzajem wizualnej opowieści na temat zmieniających się obyczajów; kiedyś były postrzegane jako namiastka kina, obecnie już nie - mówiono podczas wtorkowej debaty poświęconej serialom, która odbyła się w Warszawie.
Jak podkreślił dr hab. Mirosław Filiciak, rola, jaką pełnią seriale, zmieniała się na przestrzeni lat - obecnie ich oglądania nie postrzega się już w kategoriach "wstydliwej przyjemności".
"Kiedyś myśleliśmy o nich jako o gorszej namiastce kina, dzisiaj rozbudowane fabuły są ich domeną" - podkreślił medioznawca i dodał, że zmiany w funkcjonowaniu telewizji są "w pewnym sensie komentarzem do przemian kultury". "Społeczeństwo w Polsce podzieliło się na wiele różnych nisz, i tak też podzieliła się kultura - mocno się zindywidualizowała" - uznał Filiciak. Jak dodał, popularność serialom przyniosła także wygodna formuła krótkich epizodów.
Zdaniem Filiciaka, momentem zwrotnym dla popularności seriali było rozpoczęcie nadawania masowego, który ułatwił dostęp do treści audiowizualnych. Obecnie, jak podkreślił, znajdujemy się w okresie rosnącej popularności treści płatnych, także seriali, które kierowane są do bardziej wymagającego widza.
Według dr. Karola Jachymka, polscy widzowie seriali wciąż chętnie powracają do tych produkowanych w PRL-u. "Są przeszłością, ale współcześnie bardzo mocno rezonują, kształtując nasze postrzeganie i wiedzę na temat tej przeszłości" - powiedział kulturoznawca, dodając, że niesie to ze sobą ryzyko ukształtowania nieprawdziwego obrazu tamtego okresu wśród młodych odbiorców.
Za początek popularności seriali Jachymek wskazał połowę lat 60. - moment, "kiedy ekipa rządząca w naszym kraju zdała sobie sprawę z ideologicznego potencjału kultury popularnej". "Powstało wtedy zjawisko, które moglibyśmy nazwać +socjalistyczną kulturą masową+" - zaznaczył. Jak dodał, "jeśli spojrzelibyśmy na seriale w ciągłości, to rzeczywiście stanowią doskonały komentarz społeczny - możemy przez nie wejrzeć w rzeczywistość społeczną nie tylko PRL-u; mogą stanowić rodzaj wizualnej opowieści na temat zmieniających się obyczajów". Według Jachymka, seriale "są znakomitym obiektem, poprzez który możemy obserwować różnego rodzaju zmiany i to, w jaki sposób w danej rzeczywistości funkcjonowała ideologia dominująca - stereotypy, wierzenia, przyzwyczajenia; seriale odbijają normy i wartości" - dodał.
Do postaci kobiecych w serialach odwołała się dziennikarka Aneta Kyzioł; przywołała postać Magdy Karwowskiej, żony inżyniera Stefana Karwowskiego, tytułowego Czterdziestolatka z popularnego w PRL-u serialu. Jak podkreśliła, główna bohaterka stała się wówczas symbolem zaradnej kobiety z aspiracjami. "Z naszego punktu widzenia ta postać może nie mieć za wiele wspólnego z feminizmem, ale w latach 70. była odbierana jako feministyczna i silna" - dodała.
Zdaniem Kyzioł, "mało mieliśmy postaci, które podejmowałyby - z kobiecego punktu - kontrowersyjne tematy, takie jak aborcja czy mniejszości seksualne. Postaci kobiece w polskiej telewizji był zwykle prezentowane dosyć konserwatywnie, ale to nie znaczy, że to nie były silne osobowości" - zaznaczyła.
Dziennikarka zwróciła również uwagę, że w polskich serialach brakuje negatywnych postaci kobiecych; mimo że pojawienie się protagonistki kobiecych czarnych charakterów, czyli słynnej Alexis z amerykańskiego serialu "Dynastia", stało się dla całej serii momentem przełomowym, polscy widzowie nie doczekali się podobnej postaci w żadnym rodzimym serialu. "W Polsce złe kobiece postaci nie przyjmują się, widzowie ponoć tego nie lubią. Nie mamy silnych, złych, knujących bohaterek, które z nami zostają na dłużej" - powiedział Kyzioł.
Debata pt. "Serial jako komentarz społeczny", która odbyła się we wtorek w warszawskim Kinie Atlantic, była częścią konferencji "Dobra historia to podstawa", zorganizowanej przez CANAL+ i Szkołę Wajdy. Konferencja "Dobra historia to podstawa" potrwa do środy. (PAP)
autor: Nadia Senkowska
nak/ itm/