29 października 1944 r. 1 Dywizja Pancerna gen. Stanisława Maczka wyparła po walce Niemców z holenderskiej Bredy, otwierając sobie drogę w kierunku Mozy. Ku radości miejscowej ludności miasto zostało oswobodzone bez strat w cywilach i zniszczeń zabytkowej zabudowy. Polscy żołnierze byli witani jak bohaterowie, podejmowano ich w domach i obdarowywano kwiatami. Wielu z nich na stałe osiadło po wojnie w Bredzie i innych miastach Holandii.
„Breda czekała na uwolnienie. Breda - stolica prowincji północnego Brabantu - stolica katolickiej części Holandii. Breda się niecierpliwiła. I to z dużą dozą słuszności, gdyż wiadomości, daleki huk dział, nerwowe przesuwanie oddziałów niemieckich - wszystko to wskazywało, że alianci już blisko; a tymczasem w oczach ginęli poszczególni członkowie holenderskiego ruchu oporu, a wyobraźnia zatrzymywała się z przerażeniem przed wizją możliwych okropności wojny” – pisał we wspomnieniach gen. Maczek.
Właściwe walki o miasto rozpoczęły się rankiem 29 października. Po przegrupowaniu sił 1 DPanc atakowała na dwóch kierunkach: 3 BS nacierała z południa na zachodnią dzielnicę Prinsenhagen, a 10 BKPanc na północno-wschodni rejon miasta z zadaniem m.in. zdobycia mostu w rejonie Oranjeboom. Choć walczono w terenie zabudowanym, szczęśliwie uniknięto ofiar cywilnych oraz poważniejszych zniszczeń w mieście. Przed walką bowiem - wspominał żołnierz 1 DPanc Kazimierz Psuty – „Maczek zakazał strzelania z armat, bo taka była ładna Breda, oszczędzić ją chciał. Ani lotnictwa żeby nie było, ani artylerii, ani armat z czołgów”.
30 października zlikwidowano ostatnie punkty oporu Niemców w Bredzie. Po wyparciu wroga żołnierze gen. Maczka od razu zaczęli oczyszczać okolicę z Niemców (przez pewien czas miasto ciągle znajdowało się w zasięgu wrogiej artylerii). Nieprzyjaciel został następnie odrzucony za kanały Mark i Wilhelminy. Łącznie w walkach o Bredę polska dywizja odniosła straty 151 zabitych i kilkuset rannych. Liczba poległych po stronie niemieckiej nie jest znana. Do polskiej niewoli dostało się natomiast 576 żołnierzy Wehrmachtu (wśród nich 7 oficerów).
Do 9 listopada udało się zdobyć strategicznie ważny przyczółek Moerdijk, opanowując most kolejowy i drogowy. Po dojściu do Mozy front aż do wiosny przyszłego roku ustabilizował się na linii rzeki. Zbliżającą się zimę Polacy spędzili w Bredzie, dozorując jednocześnie zdobyty obszar. „Tylko jeździliśmy od czasu do czasu nad Mozę. Z jednej strony rzeki byli Niemcy, a z drugiej Polacy. Na Boże Narodzenie z jednej strony stali Niemcy, śpiewali +Stille Nacht+, a my +Cicha noc+. Kto głośniej. Moza nie jest taka szeroka, to się niosło” – zapamiętał żołnierz dywizji Franciszek Gdaniec.
(PAP)
wmk