2011-05-12 (PAP) - Prawomocną wygraną Wacława Kuropatwy, działacza opozycji w latach 80., zakończył się w czwartek jego trzeci proces z byłym funkcjonariuszem toruńskiej Służby Bezpieczeństwa. Wszystkie sprawy wytaczał dawny funkcjonariusz, który czuł się zniesławiany przez Kuropatwę. "To trzeci proces, po wcześniejszej sprawie cywilnej i karnej, a licząc z odwołaniami - toczyło się już osiem spraw. Cieszę się, że wszystkie sądy dotychczas przyznały mi rację" - powiedział Wacław Kuropatwa.
Domagał się także, by sąd ukarał Kuropatwę za obraźliwe dla niego wpisy internautów na jego stronie. W czwartek toruński sąd okręgowy prawomocnie podtrzymał słuszność wcześniejszych wyroków, oczyszczających Kuropatwę z zarzutów stawianych przez Bronisława S.
Były funkcjonariusz nie stawił się w czwartek w sądzie. "Ten człowiek wydał już na procesy ponad 10 tys. zł. Ja zawsze przypominam z wyroku karnego w pierwszym procesie, że on był wówczas wysyłany przez sąd do psychiatry, pieniacz" - ocenił w czwartek Kuropatwa.
Trzy lata temu Bronisław S. został prawomocnie skazany na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad członkiem NSZZ "Solidarność" podczas przesłuchań w 1986 r. Relacja z procesu Bronisława S. znalazła się na internetowej stronie prowadzonej społecznie przez dawnego opozycjonistę toruńskiego Wacława Kuropatwę, który stara się obserwować wszystkie rozprawy sądowe przeciwko byłym esbekom.
Zastosowanie w relacji określenia SB-man Bronisław S. uznał za obraźliwe, gdyż według niego zrównano go w ten sposób z SS-manami i wytoczył Kuropatwie proces cywilny. We wszystkich instancjach powództwo byłego esbeka zostało oddalone, gdyż w ocenie sędziego nikogo nie obrażono. Jak uzasadniano, określenie SB-man należy uznać za "naleciałość z angielskiego, podobnie jak słowa biznesmen, dżentelmen czy też sportsmen". Sprawa była rozpatrywana zarówno w procesie cywilnym, jak i karnym. (PAP)
olz/ itm/