W 76. rocznicę likwidacji obozu cygańskiego działającego w Litzmannstadt Getto odbyła się w Łodzi uroczystość upamiętniająca jego ofiary. W styczniu 1942 roku Niemcy wywieźli z getta ponad 4 tys. Romów i Sinti; więźniowie trafili do Chełmna nad Nerem, gdzie wszyscy zostali zagazowani.
"Zimno, głód, choroby, cierpienie, poniżenie, zagłada, śmierć - te słowa niezależnie od upływu lat przywołują ludzką tragedię, która dotknęła 5 tys. Romów i Sinti przywiezionych pod koniec 1941 roku z pogranicza austriacko-węgierskiego do Litzmannstadt Getto. Złowroga cisza zapanowała zaledwie kilka tygodni później, gdy pozostali przy życiu zostali wywiezieni do obozu w Chełmnie nad Nerem i zgładzeni. Każdego roku w styczniu nasze uroczystości przy starej kuźni udowadniają, że pamięć o tamtych tragicznych wydarzeniach wciąż brzmi w naszych sercach i zapisana jest w pamięci Łodzi" - podkreślił wiceprezydent Łodzi Krzysztof Piątkowski.
Zdaniem Piątkowskiego, pamięć o ofiarach przestrzega przed okrucieństwem wojny i rasizmem, brakiem tolerancji i nienawiścią. "Historia Litzmannstadt Getto uczy, że zdobycze cywilizacji, które wydają się trwałe i nienaruszalne, są w istocie dość kruche w obliczu zagrożeń wojny" - zaznaczył.
Uroczystości z udziałem przedstawicieli stowarzyszeń romskich, ambasad Austrii, i Niemiec oraz władz lokalnych i regionalnych odbyły się w czwartek przed budynkiem dawnej kuźni, która w Litzmannstadt Getto znajdowała się przy wejściu do obozu cygańskiego, utworzonego w listopadzie 1941 roku. Trafiło do niego ponad 5 tys. Romów i Sinti - w tym ok. 2,6 tys. dzieci do 15. roku życia - przywiezionych przez hitlerowców z Burgerlandu na terenie Austrii.
Obóz cygański istniał niecałe trzy miesiące. Składało się na niego kilkanaście budynków pozbawionych jakiegokolwiek wyposażenia; stłoczeni w nich Romowie cierpieli z braku jedzenia, ogrzewania i odpowiedniej ilości wody pitnej. Obóz od getta oddzielały podwójne zasieki z drutu kolczastego i głęboka fosa; okna zabito deskami.
W obozie bardzo szybko wybuchła epidemia tyfusu, która zabiła ponad 700 osób. Wśród śmiertelnych ofiar choroby był też komendant obozu SS-Oberscharfuehrer Eugen Jansen, który zaraził się podczas inspekcji. Jego śmierć i obawa przed rozprzestrzenieniem się tyfusu na aryjską stronę spowodowały, że władze niemieckie podjęły decyzję o likwidacji obozu.
Od 5 do 12 stycznia 1942 roku 4,3 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci wywieziono do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem, gdzie zostali zagazowani w przystosowanych do masowych mordów samochodach. Zginęli tam wszyscy więźniowie obozu cygańskiego.
"Jesteśmy tu nie tylko po to, by oddać hołd ofiarom, ale by pamiętać i przestrzegać przed powtórzeniem tej historii. Jako wnuczka więźniarki Ravensbruck i Oświęcimia, a także jako katoliczka i po prostu człowiek, muszę powiedzieć, że boimy się, że ona się powtórzy" - powiedziała prezes Stowarzyszenia Centrum Doradztwa i Informacji dla Romów w Polsce Krystyna Markowska.
Jak dodała, w przestrzeni publicznej coraz częściej pojawiają się nacjonalistyczne hasła czy znaki jak np. podniesienie ręki w hitlerowskim pozdrowieniu, które bardzo niepokoją mniejszości narodowe w Polsce.
"Naszym wielkim błędem jest to, że nie reagujemy na zło. Tak strasznie się tego boję - aby moje dzieci i wnuki nie zaznały tego, co moi przodkowie. Patrząc na to, co się dzieje na ulicach, boję się, że historia może się powtórzyć" - podkreśliła.
Łódzkie Centrum Dialogu im. Marka Edelmana przygotowało specjalne zajęcia edukacyjne dla młodzieży poświęcone historii obozu cygańskiego. W czwartek zaprezentowana zostanie także makieta obozu cygańskiego w getcie przygotowana przez Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, która do 21 stycznia będzie eksponowana w Centrum Dialogu.(PAP)
autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ itm/