To Józef Piłsudski, rezygnując dobrowolnie z pozycji dyktatora i powołując rząd, wprowadził w niepodległej Polsce parlamentaryzm - mówił Zbigniew Girzyński podczas wtorkowej dyskusji w IPN. Piłsudski nigdy nie był demokratą, to trzeba jasno sobie powiedzieć - replikował Paweł Skibiński.
"Fenomen polskiego parlamentaryzmu czy błędy i wypaczenia?" - to tytuł spotkania z cyklu "Od niepodległości do niepodległości" zorganizowane przez IPN w Warszawie. Jak mówił prowadzący spotkanie prof. Jan Żaryn, tematem spotkania był fenomen konstruowania się polskiej demokracji parlamentarnej po 1918 roku i przyczyny, dla których okazała się ona tak podatna na kryzysy.
Dr Zbigniew Girzyński, historyk z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernieka w Toruniu, uważa, że - jak powiedział - "w roku 1918, a także później, największym w Polsce orędownikiem demokracji i parlamentaryzmu był Józef Piłsudski. 14 listopada 1918 roku został dyktatorem - Rada Regencyjna przekazała władzę w jego ręce, co zostało w Polsce powszechnie uznane. I Piłsudski zaczął realizować swoje koncepcje polityczne przez rząd Jędrzeja Moraczewskiego, który za zgodą Piłsudskiego wprowadził pięcioprzymiotnikową ordynację wyborcza, co oprotestowały środowiska prawicowe i Kościół katolicki" - mówił historyk dodając, że takie rozwiązanie świadczyło o wielkiej umiejętności Piłsudskiego do odczytywania nastrojów społecznych, które w 1918 roku były dość rewolucyjne. "Piłsudski skanalizował te tendencje, a następnie dogadał się z Dmowskim i powołał pierwszy rząd zgody narodowej, na którego czele stanął Ignacy Paderewski" - mówił Girzyński.
Paweł Skibiński, historyk, politolog, były dyrektor Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego, widzi te same wydarzenia 1918 roku zupełnie inaczej. "Józef Piłsudski nigdy nie był demokratą, to trzeba jasno sobie powiedzieć. Startował jako terrorysta socjalistyczny, trudno nazwać tą działalność demokratyczną. Socjaliści w Europie nigdy nie byli demokratami" - przypomniał. Jego zdaniem Piłsudski próbował przesądzić niektóre elementy ustroju niepodległej RP, nie licząc się z nastrojami społeczeństwa, a nawet zamierzał iść wbrew tym nastrojom.
"Piłsudski, myśląc o sobie jako o polityku, widział skrzyżowanie Kościuszki z Napoleonem - żaden z nich nie był politykiem parlamentarnym. Piłsudski dusił się w obecności Sejmu ustawodawczego i wielokrotnie dawał to do zrozumienia. Wszystkie jego działania w latach 1919-1922 miały na celu zdezorganizowanie działania parlamentu, żeby mieć swobodę działania. Wszystkie rządy, które powoływał Piłsudski, miały problem z większością parlamentarną, a także z polską opinią publiczną. Piłsudski odegrał ogromną rolę w odzyskaniu przez Polskę niepodległości, natomiast na pewno nie w stabilizacji polskiego systemu parlamentarnego" - mówił Skibiński.
Jednym z ważnych kroków niepodległej Polski w kierunku demokracji parlamentarnej było przyznanie prawa wyborczych kobietom. Nie był to jednak, jak można by przypuszczać, element polityki środowisk lewicowych - mówił Skibiński. "Wprowadzenie praw wyborczych dla kobiet to był postulat wszystkich środowisk prawicowo-konserwatywnych w Europie, ponieważ w powszechnej opinii ówczesnych elit europejskich kobiety były środowiskiem jednoznacznie konserwatywno - religianckim. Cała lewica europejska była przeciwna prawom wyborczym kobiet, a prawica, także polska - za ich przyznaniem. Należy jednak pamiętać, że w Polsce kultura polityczna była specyficzna, bardzo prokobieca. Od XIX wieku kobiety po prostu uczestniczyły w życiu politycznym Polski i dyskusja na temat przyznania im praw była dużo mniej intensywna niż w innych krajach" - powiedział.
Demokracja parlamentarna oznaczała także przyznanie praw mniejszościom narodowym w tworzącej się II RP. Zbigniew Girzyński przyznaje, że mniejszości narodowe kontestowały powstanie polskiego państwa. "Piłsudski był nie tylko patriotą, ale też państwowcem, szukał instumentów, które w danym momencie sprawę polską popychają do przodu. W 1918 i 1919 roku potrafił bardzo zręcznie grać z różnymi stronami sceny politycznej, iść na kompromisy z ludźmi, z którymi kompromis był bardzo dla niego trudny. (...) Wielką zasługą Piłsudskiego było to, że on w swej strategicznej myśli politycznej nie wyłączał mniejszości narodowych ze wspólnoty państwowej, on posługiwał się pojęciem państwa, w którym było miejsce dla mniejszości, a nie pojęciem narodu, które mniejszości wyłączało. Z punktu widzenia potrzeb chwili w 1918 roku było to działanie niewątpliwie słuszne" - mówił Giżyński.
Skibiński uważa natomiast, że to właśnie przyznanie praw parlamentarnych polskim mniejszościom narodowym spowodowało poważne kłopoty polskiej demokracji parlamentarnej i doprowadziło do licznych kryzysów. "W 1918 roku polskie mniejszości narodowe w najlepszym wypadku okazywały obojętność wobec powstającej właśnie polskiej państwowości, w gorszych wypadkach były wobec niej otwarcie wrogie. Wszystkie działały przeciwko powstaniu polskiego państwa. (...) W pierwszych wyborach do Sejmu uczestniczyła tylko niewielka część środowisk żydowskich i niemieckich - w pierwszym sejmie na 400 posłów mniejszości reprezentowało tylko ośmiu. Gdy mniejszości włączyły się w życie parlamentarne okazało się, że polski parlament ma gigantyczny problem z uzyskaniem jakiejkolwiek większości koniecznej do rządzenia, podejmowania jakichkolwiek decyzji. Trzeba przypomnieć, że w II RP mniejszości narodowe nie poparły żadnego gabinetu rządzącego - ani prawicowego, ani lewicowego, ani sanacyjego - to nie jest konstruktywne funkcjonowanie w polityce. Nie było opcji politycznej, która by polskie mniejszości narodowe satysfakcjonowała" - mówił Skibiński dodając, że, jego zdaniem propozycja Narodowej Demokracji z 1919 roku, zakładająca pozbawienie mniejszości praw politycznych, udzielenie ich tylko Polakom, to jedyny układ, który gwarantował stabilizację polskiej demokracji parlamentarnej.
"Od niepodległości do niepodległości" to cykl debat organizowanych przez IPN w roku stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości o najważniejszych problemach II RP. (PAP)
aszw/ itm/