Nie spodziewałyśmy się takiego sukcesu naszej bajki; w drugiej części pojawią się polskie bociany - mówi Edith-Laure Rostkowska, ilustratorka napisanej przez Letitie Durand książki dla dzieci „Nieoczekiwana Podróż Pampirolo”, po którą chętnie sięgają także dorośli.
O Pampirolo opowiedziano już w dwóch programach telewizji, poświęcono mu audycję radiową. W recenzjach wysoko oceniano szatę graficzną i współgrający z treścią wybór koloru i wielkości liter, chwaląc tę „wychowawczą, ale nie próbującą moralizowania baśń”, „inicjacyjną bajkę, w której codzienność miesza się z cudownością. „Niepowtarzalna i magiczna” – brzmi podsumowanie jednego z omówień.
Pampirolo to rysowany czarną kreską stróż domostwa, który miał czuwać nad dobrym działaniem kominka. Jednak współczesna rodzina rzadko zbiera się wokół ognia, a często po prostu zapomina go zapalić - bo każdy z jej członków posiada własny „ekran” laptopa czy smartfona, który absorbuje bez reszty. Pozbawiony zajęcia Pampirolo, ześlizguje się więc z dachu, gdzie miał stanowisko przy kominie, i udaje się w podróż.
Książkę przetłumaczono na włoski; autorki przygotowują kolejny tom przygód swego bohatera, którego porównują do Pinokia i pewnie dlatego dały mu włoskie imię.
Pampirolo, mimo imienia, więcej ma jednak wspólnego z Polską niż Włochami. Autorka ilustracji Edith-Laure Rostkowska, choć mieszka we Francji, gdzie się urodziła i jest córką Francuzki mówi, że czuje się „bardziej Polką niż Francuzką”.
Zapewne przyczynia się do tego saga rodziny jej ojca, będąca materiałem na epopeję dwudziestowiecznej historii Polaków. Dziadek Edith-Laure był w czasie wojny żołnierzem AK. Wraz ze swym ojcem Ludwikiem Rostkowskim działał w organizacji pomocy Żydom „Żegota”. W 1950 r. zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Badacze nie wykluczają zamordowania przez komunistyczną bezpiekę.
Wdowa Maria Rostkowska (1923-2008), w czasie okupacji, wraz z mężem i teściem, działała w Żegocie. Walczyła w Powstaniu Warszawskim; odznaczona została Virtuti Militari. Jednocześnie studiowała architekturę i malarstwo.
W 1957 r. wyemigrowała do Paryża, gdzie wyszła za mąż za Gualtieriego Papę, zwanego di San Lazzaro, właściciela Galerii XX wieku, odgrywającej wówczas ważną rolę w życiu artystycznym stolicy Francji.
Obracając się wśród największych sław malarskich i literackich epoki, szybko powróciła do pracy, ale tym razem jako rzeźbiarka. Zaczęła w wosku, następnie upodobała sobie terakotę, by skończyć na klasycznym marmurze. Większość czasu spędzała w położonym w pobliżu Carrary, toskańskim mieście Pietrasanta.
Za życia miała około stu wystaw w wielu krajach. Jej rzeźby znajdują się min. we francuskim Zgromadzeniu Narodowym (niższa izba parlamentu) i w warszawskim Pałacu Prezydenckim. Posiadają je kolekcjonerzy z całego świata, głownie z Włoch, Francji, Szwajcarii, Japonii, USA, Rosji oraz Polski.
Po śmierci miała wystawy w Pietrasanta, mediolańskiej Galerii Sztuki Współczesnej, Bibliotece Polskiej w Paryżu, gdzie jej rzeźba na stałe stoi na dziedzińcu. Warszawska Królikarnia, filia Muzeum Narodowego, zorganizowała jej retrospektywę, w której Papa przedstawiona została jako „jedną z najciekawszych rzeźbiarek polskich XX w.”.
Jak powiedział syn artystki Mikołaj Rostkowski, który od wielu lat opiekuje się spuścizną matki, a od niedawna promuje twórczość córki Edith-Laure, Królikarnia zamierza otworzyć dwie sale, z których jedna poświęcona będzie Marii Papa Rostkowskiej, a druga jej przyjaciółce Alinie Szapocznikow.
Rostkowski wraz z żoną Joelle prowadzi w Paryżu galerię sztuki współczesnej Orenda.
Tłumacząc jak powstał Pampirolo, Edith-Laure Rostkowska wyjaśniła, że nie chciała „upodabniać go do Świętego Mikołaja”. „Zdecydowałam się na minimalizm, na znak graficzny, który jest symbolem i filigranowym przedstawieniem duszka. Bo Pampirolo to duch rodziny, duch idealnej, szczęśliwej rodziny” - podkreśliła.
Rostkowska zwróciła uwagę na polskie akcenty w książce: „polska jest wioska na okładce, polski świerkowy lasek” - powiedziała. „We wszystkim, co robię jest polski duch” - dodała.
Druga część przygód małego duszka ma dziać się w Polsce. „I będą tam na pewno polskie bociany” – zapowiedziała Rostkowska.(PAP)
autor: Ludwik Lewin
edytor: Paweł Tomczyk