Sąd II instancji ponownie ma zbadać sprawę zwrotu bezcennych archiwaliów z pałacu w Wilanowie spadkobiercom rodu Branickich - orzekł w środę Sąd Najwyższy uwzględniając skargę kasacyjną Archiwów Państwowych. SN uchylił wyrok nakazujący zwrot części dokumentów.
"Wyrok dotyczy tylko części zbiorów objętych całym postępowaniem. Ta część oznacza de facto nieco ponad siedem proc. całości" - powiedział dziennikarzom po orzeczeniu SN reprezentujący pozwanych, czyli Skarb Państwa - Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych, radca Prokuratorii Generalnej RP Adam Ablewicz. Ocenił, że wyrok SN może mieć wpływ na analizę prawną dotyczącą całości zbioru objętego roszczeniem.
Przedmiotem trwającego od lat 90. sporu są zbiory z pałacu w Wilanowie, w których skład wchodzą m.in. archiwa rodowe Branickich i Potockich. Są to dokumenty nawet z XVI wieku, m.in. nadania królewskie i spuścizny po wybitnych przedstawicielach rodów magnackich. Wartość unikatowego zbioru - jak wskazują przedstawiciele archiwów - jest "nie do oszacowania".
Spadkobiercy wskazują, że zbiory zostały bezprawnie przejęte przez państwo po 1944 r., na mocy komunistycznego dekretu o reformie rolnej. W przypadku ich zwrotu przez sąd rodzina chce oddać je jako depozyt państwu. Archiwa Państwowe chcą oddalenia pozwu, powołując się m.in. na ustawę o archiwach mówiącą, że wszystkie przejęte archiwalia są częścią państwowego zbioru archiwalnego.
Przedmiotem trwającego od lat 90. sporu są zbiory z pałacu w Wilanowie, w których skład wchodzą m.in. archiwa rodowe Branickich i Potockich. Są to dokumenty nawet z XVI wieku, m.in. nadania królewskie i spuścizny po wybitnych przedstawicielach rodów magnackich. Wartość unikatowego zbioru - jak wskazują przedstawiciele archiwów - jest "nie do oszacowania".
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł już w 2008 r. Wówczas warszawski sąd okręgowy orzekł, że spadkobiercy nie mogą odzyskać archiwalnych dokumentów, bo takie roszczenia są już przedawnione. Jednak w 2009 r. sąd apelacyjny uchylił to orzeczenie - uznał, że roszczenia potomków Branickich nie są przedawnione, bo w PRL dawni właściciele nie mogli przed sądami ubiegać się o zwrot swej własności.
Po ponownym rozpoznaniu sprawy Sąd Okręgowy w Warszawie w lipcu 2015 wydał tzw. wyrok częściowy, w którym nakazał zwrot części zbioru - chodzi o tzw. kancelarię hetmańską Branickich z XVIII wieku, czyli 1928 jednostek archiwalnych. W listopadzie 2016 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił apelację pozwanych. Strona pozwana wniosła w związku z tym skargę kasacyjną do SN.
W środę SN uchylił wyrok z listopada 2016 r. przekazał sprawę do ponownego rozpoznania sądowi apelacyjnemu. "Otwarte pozostają trzy kwestie, czyli zaliczenia archiwaliów do zbioru państwowego (...) charakter tych dokumentów: publiczny czy prywatny i trzecia kwestia przedawnienia roszczenia" - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia SN Krzysztof Strzelczyk.
Jak dodał, "zdaniem SN sąd II instancji nie rozstrzygnął wszystkich problemów i wątpliwości, jakie w sprawie się pojawiły". "Przede wszystkim trzeba rozstrzygnąć, czy te zbiory znajdują się i powinny się znajdować w państwowym zbiorze archiwalnym. W związku z tym zachodzi potrzeba interpretacji przepisów, które pozwalały na zaliczanie tych zbiorów do państwowego archiwum" - powiedział sędzia Strzelczyk.
Jeszcze w 2009 r. w stanowisku Naczelnego Dyrektora Archiwów Państwowych pisano, iż Naczelny Dyrektor i Archiwum Główne Akt Dawnych nie kwestionują, iż co najmniej w latach 1945-1948 rodzina Branickich poddana była represjom politycznym, ale są przekonani, że "przejęcie Archiwum Wilanowskiego przez archiwum państwowe było niezbędne dla zabezpieczenia zbiorów mających nieocenioną wartość dla kultury". "Wydarzenia historyczne, także represje i wywłaszczenia lat powojennych, mają na ogół nieodwracalne skutki, choć koliduje to z poczuciem sprawiedliwości" - pisano w tamtym oświadczeniu. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
mja/ pad/