Na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie odsłonięto w środę odrestaurowaną mogiłę powstańca warszawskiego Andrzeja Chołowieckiego ps. Szary. Środki na remont grobu zebrał Komitet ds. Budowy i Renowacji Miejsc Pamięci oraz Mogił Powstańczych 1944 r. podczas zbiórki organizowanej pod patronatem Muzeum Powstania Warszawskiego.
Nad mogiłą odmówiono cichą modlitwę i złożono wieńce. W uroczystości wzięli udział m.in. kierownik oddziału Współpracy Instytucjonalnej Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie dr Piotr Oleńczak, przedstawiciele urzędu m.st. Warszawy oraz powstaniec warszawski Wanda Traczyk-Stawska ps. Pączek, która razem z Andrzejem Chołowieckim walczyła w oddziale Osłonowym WZW. Na cmentarzu byli obecni także członkowie rodziny Andrzeja Chołowieckiego i wnuczka dowódcy I plutonu Karola Wierciaka ps. Orzeł, który spoczywa w sąsiedniej mogile.
Podczas uroczystości organizator akcji "Nie zapomnij o Nas, Powstańcach Warszawskich" Patryk Markuszewski podkreślił, że to Wanda Traczyk-Stawska zainspirowała wolontariuszy Muzeum Powstania Warszawskiego do podjęcia inicjatywy kultywującej pamięć o poległych powstańcach. "Zgromadziliśmy się przy grobie serdecznego kolegi pani Wandy z oddziału Osłonowego WZW, który został śmiertelnie ranny i poległ 13 sierpnia 1944 r. Pani Wanda od wielu lat walczyła o ten grób i to dzięki pani, ale także dzięki pomocy setek Polaków, którzy wpłacili pieniądze na akcję +Nie zapomnij o Nas, Powstańcach Warszawskich+, możemy dzisiaj odsłonić ten wspaniały grób i przywrócić pamięć o wielkim bohaterze Powstania Warszawskiego" – stwierdził.
Jak wspomniała Wanda Traczyk-Stawska, pod koniec Powstania Warszawskiego jego uczestnicy mieli świadomość przegranej. "Wtedy jeden z kolegów stworzył wiersz: +A historia okłamie nas jutro, groby nasze wyrówna ktoś obcy, umieramy nie mówiąc, że smutno i nie armia, nie wojsko my dziewczęta i chłopcy+. Ten wiersz był dla mnie zobowiązaniem, że przeżyłam i mam nie dopuścić do tego, żeby groby moich kolegów zostały zniszczone, zaniedbane, ale przede wszystkim wyrównane z ziemią" – wyjaśniła.
Jak dodała, Andrzej Chołowiecki był "niezwykle ambitnym, wspaniałym chłopcem". "Miał wyjątkowy instynkt, a kiedy się ma instynkt to trzeba go słuchać, żeby nie zginąć. On zadziałał wbrew instynktowi, bo był żołnierzem, który miał poczucie odpowiedzialności. Była noc, paliła się Krochmalna i Żelazna. On źle widział i bał się przeskoczyć do budynku przez Krochmalną. Wzięłam go za rękę i przeskoczyliśmy razem Krochmalną, potem Żelazną, zalegliśmy w gruzach, żeby skoczyć ostatni raz do Chłodnej. Wtedy Andrzej powiedział, że nie idzie dalej, bo nie widzi i któryś z chłopców powiedział, że on się boi. Kiedy był sygnał do skoku Andrzej skoczył pierwszy, ja za nim, za mną wszyscy moi przyjaciele. Dostaliśmy pocisk z czołgu. Andrzej był ode mnie wyższy, dostał w tętnicę szyjną, upadł na mnie. Dzięki niemu żyję" – powiedziała.
Traczyk-Stawska opowiedziała także o spotkaniu z matką Andrzeja Chołowieckiego, do którego doszło w 1946 r. w Szkole Młodszych Ochotniczek w Palestynie. "Któregoś dnia do mnie i koleżanek podeszła kobieta i zapytała, czy ktoś z nas nie znał Andrzeja Chołowieckiego. Nakryłam się kocem i chciałam płakać, bo jak powiedzieć matce? Kiedy szłam do niej, płacząc, ona przytuliła mnie i spytała, co wiem o losach Andrzeja. Do dziś moja największa wdzięczność, że nie musiałam kłamać, że mogłam powiedzieć, że poległ w ataku. Spytała, gdzie leży. Powiedziałam, że w akcji poległ on i porucznik Karol Wierciak, dowódca pierwszego plutonu. Dzięki temu, ze spotkałam wtedy jego matkę on ma tu grób, nie jest bezimienny" – stwierdziła.
Jak podkreśliła, powstańcy warszawscy odchodzą ze świadomością, że pamięć o tamtych czasach zostawiają kolejnym pokoleniom. "Nie mamy żadnych funduszy, nie możemy ze swoich pieniędzy naprawiać grobów naszym kolegom. Dlatego jestem bardzo wdzięczna i dziękuję wszystkim, ktokolwiek dał choćby jeden grosz podczas zbiórki" – zaznaczyła.
Akcja "Nie zapomnij o Nas, Powstańcach Warszawskich" została rozpoczęta w 2015 r. przez Komitet ds. Budowy i Renowacji Miejsc Pamięci oraz Mogił Powstańczych 1944 r. "Wcześniej Muzeum Powstania Warszawskiego od 2005 r. prowadziło zbiórkę na ten cel. Przez kilkanaście lat udało się zebrać ponad 500 tys. zł i wyremontować ok. 150 mogił powstańczych. Jest to rzeczywiście ogromny sukces. Co roku w okolicach 1 sierpnia organizujemy zbiórkę poprzez naszą stronę internetową. W okolicach 1 sierpnia można także spotkać wolontariuszy MPW z puszkami podczas wszystkich uroczystości. Zachęcam, żeby wpłacić choćby symboliczną złotówkę, bo każda przyczynia się do takiego sukcesu i łez na twarzach bohaterów" – stwierdził.
Markuszewski poinformował także, że w poprzednich latach dzięki zebranym środkom udało się m.in. wybudować pomnik gen. Elżbiety Zawackiej w Toruniu. "Współfinansowaliśmy również renowację pomnika poświęconego powstańcom warszawskim w Słupsku. Trudno oszacować, ile nagrobków wymaga w tej chwili renowacji. Z pewnością ich liczba rośnie w szybkim tempie. Te groby często są zapomniane, powstańcy nie mają rodzin, ponieważ całe rodziny ginęły w Powstaniu Warszawskim i nie ma się kto opiekować tymi mogiłami. Państwo stara się jak może, ale to też jest niewystarczające. Te groby często się zapadają i dlatego tak ważne jest to, żeby zbierać środki na ich renowację. Na pewno w tym roku również zorganizujemy kolejną dużą akcję i będziemy kwestowali" – zapowiedział.
W skład Komitetu ds. Budowy i Renowacji Miejsc Pamięci oraz Mogił Powstańczych 1944 r. wchodzą: Patryk Markuszewski, Bartosz Giedrys, Wanda Traczyk-Stawska, Stanisław Krakowski i Tymoteusz Próchnik.
Andrzej Chołowiecki ps. Szary (ur. 1923 r., zm. 1944 r.) był synem oficera Wojska Polskiego zamordowanego w Katyniu i szarym plutonowym podchorążym Armii Krajowej. W czasie Powstania Warszawskiego walczył w Oddziale Osłonowym Wojskowych Zakładów Wydawniczych Komendy Głównej AK. Zginął w nocy z 13 na 14 sierpnia podczas próby przebicia się na Stare Miasto. W okolicy skrzyżowania ulic Żelaznej i Chłodnej trafił go rykoszetem pocisk z niemieckiego pojazdu pancernego. Andrzeja Chołowieckiego pochowano przy ul. Boduena. Po ekshumacji jego ciało spoczęło na Cmentarzu Bródnowskim. (PAP)
autor: Daria Porycka
dap/ agz/