W ośrodku kryptologicznym Bletchley Park pod Londynem otwarto w piątek nowy element stałej wystawy poświęcony pracy polskich i brytyjskich naukowców, którzy przygotowali tzw. bomby kryptologiczne pomagające w zmechanizowanym łamaniu kodu niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma.
Ekspozycja poświęcona jest pracy trzech Polaków - Mariana Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i Henryka Zygalskiego - oraz rozwinięciu ich wysiłków przez brytyjskiego matematyka Alana Turinga i jego zespół pracujący w Bletchley Park.
Historycy oceniają, że dzięki tym wynalazkom udało się znacząco skrócić drugą wojnę światową, pozwalając aliantom na skuteczne przechwycanie planów nazistów, co zostało wykorzystane m.in. w trakcie bitwy pod El Alamein w 1942 roku, a także przy rozpracowaniu przygotowań przed lądowaniem w Normandii w 1944 roku.
"Niemcy szyfrowali większość swoich informacji wojskowych za pomocą Enigmy, która może wygląda jak maszyna do pisania i jest bardzo prosta w obsłudze, ale ma wiele, wiele milionów ustawień. Codziennie rano niemiecki operator przygotowywał maszynę w konkretny sposób i później używał tego szyfru przez cały dzień" - wyjaśniał historyk Bletchley Park dr David Kenyon.
Jak zaznaczył, złamanie tego szyfru było "pracą, której człowiek nie byłby w stanie wykonać". "Istnieje 103 tys. milionów milionów kombinacji. Gdybyśmy testowali każdą z nich co sekundę od Wielkiego Wybuchu, to do dzisiaj nie upłynęło jeszcze wystarczająco czasu" - tłumaczył.
Kenyon dodał, że polskim i brytyjskim matematykom pomogło to, że "Niemcy zazwyczaj wysyłali wiadomości w bardzo szczególnym formacie", co pozwalało na matematyczne poszukiwanie strukturalnych podobieństw w zakodowanych słowach - np. "prognoza pogody" - i wykorzystanie ich do zrozumienia szerszego szyfru.
"Ten sam problem istnieje zresztą dzisiaj: wszyscy używamy bardzo wysublimowanych systemów szyfrujących na naszych telefonach i komputerach, ale nawet one zawodzą, kiedy my - ludzie - nie używamy ich we właściwy sposób, bo popełniamy błędy lub używamy przewidywalnych haseł. Dokładnie to samo stało się z Enigmą 75 lat temu" - podkreślił.
Na wystawie znalazła się m.in. stworzona na zamówienie jedyna na świecie działająca replika bomby polskich kryptografów. Projekt został sfinansowany przez polską ambasadę w Londynie w ramach wspólnego projektu wykonanego przez doktora Marka Grajka i firmę New Amsterdam na podstawie oryginalnych notatek Rejewskiego.
"Polacy dokonali dwóch przełomów w kryptologii, atakując Enigmę: oni jako pierwsi zaatakowali szyfr, wykorzystując aparaturę matematyczną. To była absolutna rewolucja, bo wszyscy do tej pory atakowali szyfry i kody metodami czysto lingwistycznymi" - tłumaczył Grajek.
"Polacy dokonali dwóch przełomów w kryptologii, atakując Enigmę: oni jako pierwsi zaatakowali szyfr, wykorzystując aparaturę matematyczną. To była absolutna rewolucja, bo wszyscy do tej pory atakowali szyfry i kody metodami czysto lingwistycznymi" - tłumaczył Grajek.
Jak dodał, o znaczeniu ich odkrycia "świadczy fakt, że słynny Alan Turing, największy matematyk XX wieku, zdecydował się nadać swojemu dziełu dokładnie tę samą nazwę, którą Rejewski nadał swojemu urządzeniu: bomba" (w brytyjskiej pisowni bombe - PAP).
"To bezspornie świadczy o tym, że sam Turing uznał to za kontynuację i rozwój urządzenia skonstruowanego przez Polaków" - przekonywał.
Z tą opinią polskiego historyka zgodził się także sir John Dermot Turing, bratanek słynnego matematyka i jeden z powierników fundacji Bletchley Park.
"Wiele osób myśli, że Alan Turing dostał jakiegoś rodzaju olśnienia z niebios, pracował sam i wpadł na pomysł tych fantastycznych maszyn bez żadnego rodzaju zewnętrznego wpływu. To nie jest prawda: on dobrze wiedział o pracy wykonanej przez Polaków i pracował w ramach zespołu, aby zaprojektować bardziej wyrafinowaną wersję polskiej maszyny, która mogłaby działać w bardziej wszechstronny sposób" - tłumaczył.
Jak zaznaczył, "to nadzwyczajne, że po raz pierwszy możemy pokazać publicznie maszynę zbliżoną do oryginalnej polskiej bomby".
"Myślę, że to bardzo ważne, że zaczynamy (tę wystawę) od tego, co wydarzyło się przed Bletchley, w tym w Polsce. Dotychczas nie byliśmy w stanie pokazać całości tej historii" - podkreślił.
Turing żartował także, że to, dlaczego Polacy nazwali swój wynalazek bombą, jest "jednym z najtrudniejszych i nierozwiązanych sekretów drugiej wojny światowej".
"Istnieją różne teorie: jedna jest taka, że kiedy maszyna pracuje, wydaje z siebie dźwięk przypominający tradycyjną bombę tuż przed eksplozją; inna mówiła o tym, że Polacy często po popołudniowym obiedzie jedli bombę czekoladową, ale to w sumie nie tłumaczyłoby tego, dlaczego nazwali tak tę maszynę" - śmiał się potomek matematyka, zaznaczając, że według jeszcze innej wersji Polacy mieli zakrzyknąć z radości po wynalezieniu maszyny, że "to jest bomba!".
W honorowym otwarciu wystawy wzięli udział członek brytyjskiej rodziny królewskiej książę Kentu Edward, a także polski wiceminister spraw zagranicznych Bartosz Cichocki i ambasador RP w Londynie Arkady Rzegocki.
Bletchley Park to historyczna siedziba brytyjskich kryptologów, która w 1993 roku została przekształcona w muzeum; rocznie odwiedza je około 250 tys. osób.
Z Bletchley Jakub Krupa (PAP)
jakr/ mc/