Odkrycie mikrofilmów z 12 tysiącami teczek personalnych TW bardzo znacząco poszerza naszą wiedzę na temat funkcjonowania Głównego Zarządu Informacji i WSW - mówią Marzena Kruk, dyrektor Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej oraz Łukasz Baranowicz z Sekcji Przechowywania Zasobu Archiwalnego w Archiwum IPN.
PAP: Jakiego rodzaju dokumenty zostały ostatnio odnalezione w archiwach IPN?
Marzena Kruk: Są to przede wszystkim teczki personalne agentów Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego oraz Wojskowej Służby Wewnętrznej. Były to organy wojskowe, a to sprawia, że część dokumentów dotyczy osób odbywających zasadniczą służbę wojskową. Nie są to akta personalne oficerów zatrudnionych w wojskowych organach bezpieczeństwa. Oczywiście tego rodzaju materiały również znajdują się w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej.
PAP: Jak natrafiono na te zmikrofilmowane dokumenty?
Marzena Kruk: Każde archiwum porządkuje swój zasób. Nie oznacza to „sprzątania”, lecz opisywanie, nadawanie właściwego układu archiwalnego. Archiwum IPN powstało w bardzo specyficznych okolicznościach. W momencie powołania Instytutu Pamięci Narodowej w bardzo krótkim czasie trafiła do niego ogromna ilość materiałów. Sporo osób pamięta, że odbywało się to w wyjątkowych okolicznościach. Służby, które były zobowiązane do przekazywania tych dokumentów nie były do tego nastawione zbyt chętnie. Przekazywały je w bardzo dużym nieładzie i z bardzo skąpym lub wręcz znikomym opisem. Często na spisach zdawczo-odbiorczych, zwłaszcza tych dotyczących materiałów wojskowych, informacja odnosząca się do poszczególnych jednostek archiwalnych była bardzo skąpa, ograniczała się do adnotacji „teczki”, „materiały różne” itp. lub podania samych dat i nazw formacji z których pochodziły. Te opatrzone lepszym opisem zawierały imię i nazwisko lub kryptonim czy pseudonim. Tak przekazano większość materiałów do zasobów Instytutu Pamięci Narodowej.
Jednym z naszych pierwszych zadań było więc podjęcie prac mających na celu opisanie i uporządkowanie tego zasobu. Zbliżamy się do zakończenia pewnego etapu tego procesu. Wydaje się, że warto pochwalić się faktem uporządkowania tego zasobu w stosunkowo krótkim czasie przy jednoczesnym udostępnianiu tego zasobu. Chyba żadne archiwum nie wykonało tak gigantycznej pracy w takim tempie i takiej jakości.
Te materiały zostały odnalezione podczas prowadzenia tych prac. Przekazano je do Archiwum IPN z bardzo lakonicznym opisem na pudełkach i spisach zdawczo-odbiorczych. Dodatkowo utrudniono dotarcie do nich, ponieważ nie trafiły do nas z zasobem aktowym lub mikrofilmów, lecz jako materiały filmowe wraz z zasobem audiowizualnym. Sądziliśmy, że są to kolejne filmy. Opracowanie techniczne i merytoryczne materiałów audiowizualnych jest bardzo pracochłonne. W skali archiwaliów IPN nie jest to wielki zbiór – około 3 tysięcy filmów, lecz proces opracowania i digitalizacji taśm jest bardzo długi.
Przechodząc do kolejnej pozycji spisu dotarliśmy do kilkudziesięciu pudeł archiwalnych i dopiero po otwarciu ich przez archiwistę okazało się, że są to mikrofilmy, a nie taśmy filmowe.
Rozpoczął się proces ich identyfikacji. Kiedy przekonaliśmy się jak ważny jest to materiał z punktu widzenia uzupełnienia naszych zbiorów oraz wiedzy jaką mogą pozyskać na ich podstawie historycy, podjęliśmy decyzję o ich priorytetowym opracowaniu i digitalizacji. Po roku intensywnej pracy proces digitalizacji został zakończony, a opis został wykonany do tej pory dla 1/3 tego zbioru i jest dostępny nie tylko w Cyfrowym Archiwum, z którego można korzystać w czytelniach IPN, ale również online w inwentarzu archiwalnym.
PAP: Kto może uzyskać dostęp do zbiorów archiwalnych IPN?
Marzena Kruk: Dostęp do zbiorów przechowywanych w archiwach IPN od początku jego istnienia jest oparty na tych samych zasadach. Prawo zapoznawania się z dokumentami mają przede wszystkim te osoby, których te materiały dotyczą. Istnieją różne kategorie wniosków o dostęp do archiwaliów w zależności od uprawnień danej kategorii osób. Prawo zapoznawania się z tymi materiałami mają również naukowcy i dziennikarze, pracownicy IPN oraz pracownicy instytucji uprawnionych do przeglądania dokumentów, np. sądów czy Urzędu do spraw Koombatantów i Osób Represjonowanych. W pewnym zakresie prawo do wglądu w te dokumenty mają również funkcjonariusze, np. w zakresie potwierdzenia przebiegu swojej służby lub odbytych szkoleń.
PAP: W jaki sposób ujawnione dokumenty poszerzają naszą wiedzę o konkretnych przykładach współpracy z wojskową bezpieką?
Marzena Kruk: W jednym z przypadków do tej pory dysponowaliśmy jedynie informacją, że ta osoba była osobowym źródłem informacji. Nieznany był rodzaj współpracy oraz okres w jakim była prowadzona. Obecnie dokumenty odnalezione w archiwum IPN pozwoliły poszerzyć wiedzę na temat szczegółów współpracy prowadzonej z wojskowymi organami bezpieczeństwa. Wysuwane wobec IPN oskarżenia, iż na podstawie jednego zapisu próbujemy „stworzyć” nieistniejącą współpracę stały się więc bezprzedmiotowe. To pokazuje jak ważne są odnalezione dokumenty.
PAP: Dlaczego tajni agenci i informatorzy Głównego Zarządu Informacji i Wojskowej Służby Wewnętrznej byli tak ważni z punktu widzenia funkcjonowania tych służb?
Łukasz Baranowicz: Informacja Wojskowa oraz Wojskowa Służba Wewnętrzna przywiązywały wielką wagę do pozyskiwania współpracowników, ponieważ przekazywali oni wiedzę bardzo cenną z punktu widzenia funkcjonowania tych służb. Szczególnie w pierwszych latach działalności GZI informacje przekazywane przez agentów i informatorów wykorzystywane były do walki z podziemiem niepodległościowym, co skutkowało represjami oraz wyrokami skazującymi w stosunku do żołnierzy podziemia. Represje spotykały również osoby, które odmawiały współpracy z organami kontrwywiadu wojskowego.
Współpracownicy utrzymywani byli zarówno w wojsku, jak i środowiskach cywilnych. Ich zadaniem miało być pozyskiwanie bardzo ważnych informacji, dlatego nie werbowano wszystkich, lecz tylko osoby, które miały dostęp do takich informacji. Powiększająca się z każdym rokiem siatka agentów pozwalała oprócz walki ze szpiegostwem i dywersją kontrolować każdy ruch obywatela.
PAP: Dlaczego komunistyczna bezpieka poświęcała tak wiele czasu i środków na mikrofilmowanie posiadanych materiałów?
Łukasz Baranowicz: Można wymienić kilka powodów. Jeden z nich jest dość błahy – w archiwach zawsze brakuje miejsca. Przy procesie brakowania, który obowiązywał w każdym archiwum niszczono materiały, które spełniały odpowiednie kryterium, na przykład okres 20 lub 30 lat od wytworzenia. Aby jednak zachować informacje o agentach Wojskowa Służba Wewnętrzna mikrofilmowała te akta. Często jednak współpraca z danym agentem wciąż trwała, co sprawiało, że tym bardziej konieczne było zachowanie dokumentów dotyczących współpracy.
PAP: Co zawierają zmikrofilmowane teczki?
Łukasz Baranowicz: Każda teczka personalna tajnego współpracownika WSW składa się z kilku dokumentów. Warto zauważyć, że mikrofilmowano najważniejsze z nich, czyli życiorys, zobowiązanie do współpracy, ankietę personalną, charakterystykę TW oraz ewentualnie przyczyny rezygnacji ze współpracy.
W niektórych przypadkach mikrofilmowano całą teczkę. Decydowała o tym wartość danego agenta. Typowa teczka liczyła około 15-20 stron, lecz zdarzały się również liczące 200 stron. Pozwalało to na prześledzenie całego procesu prowadzenia agenta. Możemy się więc dowiedzieć wiele na temat życia prywatnego oraz motywacji jakie decydowały o podjęciu współpracy. Analiza tych teczek dostarcza wielu ciekawych informacji dotyczących pracy agentów.
Oprócz dokumentów dotyczących współpracy TW odnaleźliśmy również wiele innych materiałów. Są wśród nich również karty ewidencyjne i 56-stronnicowe opracowanie przedstawiające Szczegółowe zestawianie stanów faktycznych Sił Zbrojnych z 1 maja 1938 roku, sporządzone przez Ministerstwo Spraw Wojskowych, Departament Dowodzenia Ogólnego. Zbiór zawiera również dokumentację pomocniczą działu kontrwywiadu i kancelarii organów WSW z lat 1943 – 1966, oraz księgi alfabetyczne według nazwisk i pseudonimów tajnych współpracowników Zarządu Wojskowej Służby Wewnętrznej KBW i WOP. Można więc powiedzieć, że WSW zmikrofilmowała najważniejsze posiadane przez siebie dokumenty.
PAP: Skąd w zbiorach wojskowych służb specjalnych dokument z 1938 r.?
Łukasz Baranowicz: Trudno powiedzieć. Wiadomo jednak, że służby wywiadowcze i kontrwywiadowcze przejmowały takie materiały po Oddziale II Sztabu Generalnego, tzw. przedwojennej „Dwójce”. Z jakiegoś powodu musiały one być istotne. To niezwykle starannie przygotowany dokument. Nie wiem czy do tej pory widział światło dzienne. Został sporządzony w formie tabeli, która podsumowuje stan liczebności wszystkich formacji. Jest więc niezwykle szczegółowy.
PAP: Korzenie Głównego Zarządu Informacji WP są czysto sowieckie. Czy widać je w odkrytych materiałach archiwalnych?
Łukasz Baranowicz: Po wstępnej analizie tych materiałów można stwierdzić, że te ślady znajdują się w tych materiałach. Dotyczą one okresu od 1943 r. i wpływ ten jest widoczny między innymi poprzez to jakie osoby dokonywały werbunku współpracowników.
PAP: Jakimi metodami rekrutowano współpracowników wojskowych służb specjalnych?
Łukasz Baranowicz: Tajnych współpracowników werbowano między innymi na podstawie materiałów obciążających, czyli pod przymusem. Duża część współpracowników decydowała się na związki ze służbami z powodów ideologicznych, politycznych oraz z powodów materialnych. Każdy przypadek należy oceniać oddzielnie, każda teczka jest inną historią.
PAP: Jak bardzo odkrycie mikrofilmów rozszerza naszą wiedzę o wojskowych służbach specjalnych – GZI i WSW?
Łukasz Baranowicz: Odkrycie to bardzo znacząco poszerza naszą wiedzę na temat funkcjonowania wojskowych organów bezpieczeństwa państwa, szczególnie Głównego Zarządu Informacji. Odnaleźliśmy 12 tysięcy teczek personalnych tajnych współpracowników. Do tej pory w dokumentacji papierowej dysponowaliśmy 13 tysiącami teczek dotyczących tajnych współpracowników WSW i GZI. Pozwala to na poznanie metod i form działania wojskowych służb specjalnych, szczególnie w najwcześniejszych latach ich funkcjonowania, czyli lat 1943-1957. Z późniejszego okresu zachowało się więcej materiałów i nasza wiedza na temat WSW była znacznie większa niż o GZI.
Wartość tego odkrycia jest więc szczególnie istotna, gdy chodzi o Informację Wojskową. Nasza dotychczasowa wiedza na jej temat była znikoma, tym bardziej, że przez wiele lat, również w pierwszych latach istnienia IPN materiały te miały nałożoną klauzulę tajności. Być może materiały nie zmienią sposobu patrzenia na GZI i WSW, ale fundamentalnie poszerzą wiedzę na ich temat. Odnalezione materiały to 235 tysięcy stron dokumentów. Wymagają więc ogromnej pracy badawczej.
Rozmawiał Michał Szukała PAP
szuk/ mjs/ ls/