W opracowaniu pocisku Patriot niebagatelny udział miał konstruktor jego głowicy, zmarły 31 grudnia 2010 roku w wieku 91 lat w Sarasocie na Florydzie polski inżynier i weteran bitwy o Monte Cassino, generał Zdzisław Julian Starostecki.
Urodził się on 8 lutego 1919 roku w Łodzi. Uczył się w Korpusie Kadetów w Chełmie, a w 1939 roku walczył w Samodzielnej Grupie Operacyjnej Polesie gen. Franciszka Kleeberga, również w jej ostatniej bitwie pod Kockiem. Uniknąwszy niewoli, postanowił przedrzeć się do polskich sił zbrojnych we Francji, ale na szlaku ze Lwowa ku granicy węgierskiej został ujęty przez NKWD.
Skazany na osiem lat łagru, pracował przy wyrębie lasów nad Peczorą. Tam podjął próbę ucieczki. Zbiega jednak schwytano i doliczono mu do wyroku dodatkowe dwa lata. Starostecki trafił następnie do kopalni złota na Kołymie, gdzie zetknął się z rozstrzelanym później Aleksandrem Swanidze, bratem pierwszej żony Stalina.
Z łagru wyszedł dzięki amnestii, przewidzianej polsko-radzieckim układem z 1941 roku. Szczęśliwie dotarł do ośrodka formowania armii polskiej w Tockoje, a po ewakuacji do Iraku ukończył w 1942 roku szkołę podchorążych.
W walkach II Korpusu we Włoszech uczestniczył w składzie 4. pułku pancernego "Skorpion". 17 maja 1944 roku, w trakcie drugiego polskiego natarcia na Monte Cassino, pułk ten miał wesprzeć piechotę, atakującą kluczowe w systemie obrony wzgórze, nazwane Widmem.
Według spopularyzowanej przez reportaż Melchiora Wańkowicza wersji wydarzeń, podchorąży Starostecki przekonał swego bezpośredniego dowódcę, porucznika Jana Kochanowskiego, że wbrew opinii ich zwierzchników czołgi są w stanie sforsować w natarciu stromy teren. Podczas ataku zniszczono kilka niemieckich punktów oporu i osiągnięto szczyt Widma, skąd po nastaniu nocy wycofano się na pozycje ubezpieczone. Następnego ranka Monte Cassino było już w rękach Polaków.
W udzielonym w ubiegłym roku "Tygodnikowi Powszechnemu" wywiadzie Starostecki przedstawił to nieco inaczej: "Czołgi wspinały się pod ostrzałem. Kochanowski zwątpił i nakazał odwrót. Powiedziałem mu, że przejmuję dowództwo. Wyrwał mi mikrofon, żebym nie mógł komunikować się z resztą czołgów. Walnąłem go sierpowym. I ucichł. Wzięliśmy wzgórze".
W kwietniu 1945 roku Starostecki został ciężko ranny pod Bolonią - groziła mu amputacja nogi. Jednak dzięki opiece polskich lekarzy udało się tego uniknąć. Kuracja szpitalna trwała blisko rok.
Został zdemobilizowany w stopniu porucznika, odznaczono go orderem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych. W 2009 roku prezydent RP Lech Kaczyński awansował go na stopień generała brygady.
Po przybyciu do Wielkiej Brytanii Starostecki podjął studia ekonomiczne, a w 1952 roku wyemigrował wraz z żoną i dwoma synami do Stanów Zjednoczonych, osiedlając się w Harrison na obrzeżach aglomeracji nowojorskiej. Pracował jako tokarz, a następnie kreślarz, studiując jednocześnie w Stevens Institute of Technology w Hoboken w stanie New Jersey.
Po uzyskaniu dyplomu inżyniera mechanika został w 1960 roku przyjęty do pracy w Centrum Badań Obronnych Armii USA w Dover w New Jersey. Zajmował się tam najpierw pociskami artyleryjskimi do przenoszenia ładunków jądrowych, potem przeciwpancernymi pociskami kierowanymi, a na początku lat 80., stanął na czele 40-osobowej grupy, opracowującej radar i głowicę bojową rakiety Patriot.
Pocisk ten użyto bojowo po raz pierwszy podczas wojny nad Zatoką Perską w 1991 roku. Zapytany przez "Tygodnik Powszechny", czy odczuwał wtedy satysfakcję, Starostecki odparł: "Oczywiście. Rezultatami nie byłem jednak zaskoczony. Tak to po prostu miało działać".
W wywiadzie, udzielonym w 2007 roku chicagowskiemu "Dziennikowi Związkowemu" podkreślił, iż była to zasługa całego jego zespołu. "W głowicy znajduje się wiele elementów, do których to rozwiązań przyczynili się także inżynierowie z mojej ekipy. Ja mogę się przyznać do autorstwa głowicy w jakichś 75-80 procentach. Moją koncepcją był między innymi żyroskop oraz koder i dekoder".
Starostecki zdecydowanie popierał ideę udostępnienia Patriotów Polsce, i to bez względu na rosyjskie obiekcje. Zwracał uwagę, że Moskwa nie ma żadnych zastrzeżeń wobec chronienia przez te pociski całego terytorium Niemiec.
Stanisław Dmitrewski (PAP)
dmi/ mal/