Uderzenia w bęben, zwany barabanem, słychać w Iłży (Mazowieckie) od północy w Wielką Sobotę aż do niedzielnej rezurekcji. Zwyczaj obwieszczający koniec postu i zmartwychwstanie Chrystusa jest dla mieszkańców pięciotysięcznego miasta ważnym elementem lokalnej tradycji.
W noc poprzedzającą Wielkanoc charakterystyczne odgłosy bębna słychać nie tylko w Iłży, ale także w okolicznych wioskach.
"Wszyscy mieszkańcy na te odgłosy czekają. Nikt nie wyobraża sobie, żeby tej nocy w Iłży miało być cicho" - mówi dyr. Muzeum Regionalnego w Iłży Beata Bujakowska.
Barabanienie rozpoczyna się w Wielką Sobotę o północy. Uczestniczy w nim dziesięciu mężczyzn. Ośmiu drewnianymi pałkami wybija rytm, a dwóch trzyma baraban, aby się nie przewrócił pod silnymi uderzeniami pałek. Od ponad trzydziestu lat grupie przewodzi solista Marian Rachudała. 80-letni mieszkaniec Iłży energicznie uderza w baraban cienkimi pałeczkami.
Grupie barabaniarzy, która idzie od domu do domu towarzyszy, mimo nocnej pory, wielu mieszkańców. Po raz ostatni uderzenia w baraban słychać tuż przed godziną 6, kiedy wierni idą na rezurekcję.
Tradycja barabanienia pochodzi najprawdopodobniej z XVII wieku. Najstarsi mieszkańcy Iłży pamiętają, że z bębnem chodzono na długo przed II wojną światową. Dokładna data powstania instrumentu nie jest znana. Jednak we wnętrzu bębna można dostrzec nieco zatarte cyfry, które prawdopodobnie wskazują rok 1638 lub 1683. Baraban wykonano z miedzianej blachy. Jego średnica wynosi metr, a wysokość ponad 50 cm. Obciągnięty jest wyprawioną skórą źrebięcą lub cielęcą.
Instrument przez cały rok jest przechowany w skarbcu w iłżeckiej farze. Tydzień przed Wielkanocą barabaniarze przygotowują go do świątecznej ceremonii. (PAP)
autor: Ilona Pecka
ilp/ wus/