Na pytanie o sens pogoni człowieka za różnymi rzeczami oraz istotę tej pogoni - będzie starał się odpowiedzieć najnowszy spektakl Białostockiego Teatru Lalek "Słomkowy kapelusz" w reżyserii Pawła Aignera. Premiera zaplanowana jest na niedzielę.
"Słomkowy kapelusz" to sztuka francuskiego komediopisarza Eugene'a Labiche'a; napisana w połowie XIX wieku. Aigner mówił w czwartek na konferencji prasowej, że "Słomkowy kapelusz" to dla francuskiej komedii "matka wszystkich fars" i jest jednym z arcydzieł literatury francuskiej. Dodał, że mimo iż to stary tekst, to bardzo zabawny i wciąż aktualny.
"Cały tekst został napisany tylko po to, żeby zadać sobie pytania, czy to właśnie w ogóle miało sens. Właściwie ta farsa z tego powodu jest taka ciekawa, dlatego że ona ma w sobie bardzo głębokie pytanie, na ile to, do czego zmierzamy, jest istotne" - powiedział Aigner.
Sztuka podzielona jest na pięć aktów, w których - jak mówił reżyser - główny bohater stara się znaleźć tytułowy słomkowy kapelusz. Dodał, że kapelusz, rzecz dość nieistotna, stała się centrum wydarzeń, co przerosło głównego bohatera. "On sobie z tym nie radzi, a jak radzi, to popełnia jakieś błędy, ale zmierza do celu" - dodał Aigner. Uważa, że jego motywacja jest ogromna, ale na koniec zadaje on sobie pytanie, czy ta pogoń miała w ogóle jakiś sens.
Aigner zauważył, że zakończenie sztuki, którego nie chciał zdradzić, było jak na czasy, w których powstała farsa bardzo nieprzewidywalne. Dodał, że Labiche uzyskał to za pomocą jednego środka, który w zupełnie niespodziewany dla widza sposób kończy sztukę.
W ocenie reżysera w sztuce jest dużo poczucia humoru na wysokim poziomie i spektakl będzie ciekawym spotkaniem dla widza z "żywiołem teatralnym", z komedianctwem, z wyobraźnią aktorów i ich grą.
Zdaniem Aignera, praca aktorska nad tym spektaklem to bardzo solidna praca. Mówił, że "Słomkowy kapelusz" nie jest często wystawianą sztuką, bo - jak zauważył - "to bardzo trudna sztuka", która z jednej strony wymaga od aktorów dużej sprawności, z drugiej - skompletowania dość dużej obsady. W białostockim przedstawieniu na scenie zobaczymy siedemnastu aktorów. Aigner dodał, że zespół Białostockiego Teatru Lalek świetnie rozumie konwencje takich sztuk i dobrze się z nim pracuje.
Na dobrą pracę z zespołem, ale też ich bardzo dobre przygotowanie zwracali uwagę także inni realizatorzy spektaklu. W ocenie Cezarego Szyfmana, który odpowiadał za przygotowanie wokalne aktorów, spektakl jest dla nich "ekstremum wokalnym" i było to wyzwanie. Natomiast choreografka Karolina Garbacik mówiła, że sceny taneczne wymagały dużej dyscypliny od aktorów.
Scenograf Pavel Hubicka mówił, że bardzo długo szukał pomysłu na scenografię i kostiumy. Ostatecznie kluczem stał się absurd. "Ta opowieść oparta jest na absurdzie, a ludzie tu gonią za jakąś chimerą" - dodał. Mówił, że kluczem do scenografii są drzwi, którymi bohaterowie wciąż wchodzą i wychodzą.
Za muzykę do spektaklu odpowiada Piotr Klimek. Powiedział, że miał dylemat czy muzyka powinna być współczesna czy jednak wykorzystać motywy XIX-wieczne, zdecydował się na odtworzenie estetyki i instrumentarium z drugiej połowy XIX wieku. "Ta muzyka nie kojarzy nam się z niczym atrakcyjnym (...), a kojarzy się to nam raczej z muzycznym banałem niż z czymś wysublimowanym. Ale z każdej estetyki, wydaje mi się, da się wycisnąć interesujące historie" - mówił. Kompozytor dodał, że była to jego pierwsza przygoda z muzyką z tamtych czasów.
"Słomkowy kapelusz" to spektakl dla widzów dorosłych; trwa ok. 2,5 godz. Będzie grany na scenie białostockiego teatru w kwietniu i maju.(PAP)
autorka: Sylwia Wieczeryńska
swi/ rosa/