W Białymstoku oddano w piątek hołd ofiarom zbrodni katyńskiej. Uroczystości odbyły się przy Pomniku Katyńskim, przy którym stoi również Krzyż Katyński. Nie było oficjalnych wystąpień, po ekumenicznych modlitwach za zmarłych, przy pomniku składano kwiaty.
13 kwietnia obchodzony jest w naszym kraju Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej; jego cel to oddanie hołdu ofiarom zbrodni katyńskiej. 75 lat temu, 11 kwietnia 1943 r. niemiecka Agencja Transocean poinformowała o "odkryciu masowego grobu ze zwłokami 3 tys. oficerów polskich" w Katyniu, a dwa dni później informacje te ogłoszono oficjalnie na konferencji w Berlinie.
W Białymstoku od 18 lat stoi Pomnik Katyński, usytuowany na skraju Parku Konstytucji 3 Maja. Przed rokiem wzniesiono przy nim Krzyż Katyński, którego budowę sfinansowało miasto w ramach budżetu obywatelskiego. W kapsule zamurowanej w podstawie krzyża jest ziemia z cmentarzy - miejsc spoczynku Polaków - miejsc kaźni wyszczególnionych na krzyżu.
W piątkowej uroczystości wzięli udział przedstawiciele władz i instytucji m.in. IPN, działacze Związku Sybiraków i Rodzin Katyńskich, służby mundurowe, harcerze. Za zmarłych modlili się kapelani wojskowi z katolickiego i prawosławnego ordynariatu Wojska Polskiego. Nie było oficjalnych przemówień, delegacje składały kwiaty.
W 1945 r. w trakcie procesu zbrodniarzy nazistowskich w Norymberdze, Sowieci wprowadzili do aktu oskarżenia zarzut odpowiedzialności za zbrodnię katyńską. Trybunał norymberski w wydanym w 1946 r. wyroku pominął jednak sprawę zamordowania polskich oficerów z powodu braku dowodów. Przez całe lata propaganda sowiecka i PRL-owska twierdziły, że sprawcami zbrodni katyńskiej byli Niemcy.
Związek Sowiecki do zbrodni katyńskiej przyznał się dopiero 13 kwietnia 1990 r. Wówczas to w komunikacie rządowej agencji TASS oficjalnie potwierdzono, że polscy jeńcy wojenni zostali rozstrzelani wiosną 1940 r. przez NKWD. Jako winnych wskazano wówczas komisarza NKWD Ławrientija Berię i jego zastępcę Wsiewołoda Mierkułowa. Strona sowiecka wyraziła głębokie ubolewanie w związku z tragedią katyńską, nazywając ją "jedną z cięższych zbrodni stalinizmu".
Historycy zwracają jednak uwagę, że nadal nie wszystko wiadomo na temat tej zbrodni. "Przecież archiwa rosyjskie są wciąż zamknięte. To co się udało uzyskać przy okazji +pierestrojki+ na początku lat 90. ubiegłego wieku, to właściwie jest wszystko" - przyznał dyrektor Muzeum Wojska w Białymstoku Robert Sadowski.
Dodał, że próby są cały czas podejmowane, ale wyraził obawę, iż jeszcze przez długi czas nie będzie pełnej wiedzy. "Oczywiście domyślamy się kto, ale nie mamy potwierdzenia, nie mamy dokumentu, który by mówił o - co tu dużo mówić - chyba największej zbrodni, nie tylko tamtych czasów" - dodał Sadowski.
"Była ona zaplanowana, miała wyeliminować i wyeliminowała najlepszych synów narodu polskiego, tych którzy mogliby Polsce służyć przez lata. A tak możemy jedynie czcić ich pamięć" - dodał historyk.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ rosa/