110 lat temu, 28 kwietnia 1908 roku, w miejscowości Svitavy, na Morawach należących wówczas do Austro-Węgier (dziś Czechy), w rodzinie Niemców sudeckich urodził się Oskar Schindler - opisywany jako oportunista, kobieciarz, wojenny spekulant, ale też uznany przez Izrael za Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata, który podczas II wojny światowej ocalił w Krakowie ponad tysiąc Żydów.
Młody Schindler imał się różnych zajęć – m.in. prowadził sklep z maszynami rolniczymi oraz szkołę jazdy, służył w wojsku czechosłowackim.
Jak wielu innych w tym czasie, w 1935 r. wstąpił do Partii Niemców Sudeckich. Rok później rozpoczął współpracę z Abwehrą, niemiecką agencją wywiadu wojskowego, za co w 1938 r. został aresztowany przez władze czechosłowackie i skazany na śmierć. Został ułaskawiony po aneksji Kraju Sudeckiego przez III Rzeszę.
W 1939 r. jego wniosek o przyjęcie w szeregi NSDAP – złożony, jak się wydaje, raczej z oportunistycznego pragmatyzmu niż przekonania - zostaje rozpatrzony pozytywnie. On sam piął się w hierarchii Abwehry, a krótko po wybuchu wojny udał się do okupowanego Krakowa w nadziei na zbicie fortuny.
„Schindler, z natury hedonista i hazardzista, przyjął utracjuszowski styl życia, urządzając popijawy do białego rana, zacieśniając kontakty z wysokimi rangą SS-menami i wdając się w romanse z pięknymi Polkami” – opisuje izraelski Instytut Yad Vashem.
Ok. 1100 Schindlerjuden - Żydów Schindlera, jak sami się z dumą nazywali - w Bruennlitz dotrwało we względnym bezpieczeństwie do wyzwolenia przez Armię Czerwoną 9 maja 1945 r. „Swoje życie zawdzięczamy wyłącznie wysiłkom dyrektora Schindlera i jego ludzkiemu postępowaniu wobec swoich robotników” – pisali ocaleni w liście, który po wojnie zapewnił Schindlerowi i jego żonie bezpieczeństwo.
Dzięki układom, łapówkom i czarnorynkowej działalności w listopadzie 1939 r. Schindler przejmuje podupadłą żydowską fabrykę Rekord na krakowskim Zabłociu, tworząc w jej miejsce Niemiecką Fabrykę Wyrobów Emaliowanych (DEF). Zakład początkowo zatrudnia głównie polskich robotników, ale z czasem, zwłaszcza po utworzeniu krakowskiego getta, także coraz więcej żydowskich robotników przymusowych. W szczytowym momencie w 1944 r. fabryka zatrudniała 1700 osób, w tym co najmniej 1000 Żydów. Historycy przyznają, że początkowo o zatrudnianiu Żydów decydowały najpewniej względy ekonomiczne (stanowili bardzo tanią siłę roboczą). Relacje uczestników tamtych wydarzeń wskazują jednak, że z czasem chodziło mu już tylko o ratowanie ludzi.
Przy selekcji robotników Schindler wybierał przede wszystkim osoby, które w obozie mogłyby zostać uznane za niezdolne do pracy, przez co groziła im śmierć – dzieci, kobiety, osoby starsze i nie do końca sprawnych fizycznie mężczyzn. Przedstawiał ich jako niezastępowalnych specjalistów, mechaników i metalurgów, zbyt cennych, by zesłać ich do Auschwitz.
Początkowo fabryka wytwarzała naczynia, ale później przeszła częściowo na produkcję zbrojeniową; dzięki temu zakład, jako kluczowy dla wysiłku wojennego, zyskiwał specjalne przywileje, a Schindler – ważki argument przy dopominaniu się o swych robotników.
W 1943 r. zlikwidowano krakowskie getto. Pozostałych przy życiu Żydów przesiedlono do obozu pracy (później koncentracyjnego) w Płaszowie na przedmieściach Krakowa. Komendantem obozu był Amon Goeth, znany z sadystycznych skłonności, które zyskały mu przydomek Rzeźnika z Płaszowa. Wykorzystując zamiłowanie SS-mana do alkoholi i innych luksusowych towarów, Schindler zaopatrywał go w pożądane luksusy i przy okazji pielęgnował wzajemne kontakty towarzyskie. Dzięki temu przekonał Goetha, by na przylegającej do fabryki parceli zbudować podobóz dla jego żydowskich robotników.
Nie groziły im tam niewyobrażalne okrucieństwa, jakie w głównym obozie były na porządku dziennym; racje żywnościowe, choć wciąż niewielkie, były jednak większe (Schindler kupował jedzenie dla więźniów na czarnym rynku), pozwalano na łączenie się rodzin, nie było znęcania się i wyniszczającej pracy ponad siły. „Przez cały okres naszej pracy (dla Schindlera) nie było ani jednego zgonu z przyczyn innych niż naturalne” – pisali później ocaleni Żydzi.
Gestapo kilkakrotnie aresztowało Schindlera w związku z podejrzeniami o korupcję i niedozwoloną pomoc dla Żydów. Nigdy nie postawiono mu zarzutów, prawdopodobnie dzięki wręczanym łapówkom.
Pod koniec 1944 r. zarządzono ewakuację Płaszowa i pozostałych obozów w związku ze zbliżaniem się Armii Czerwonej. Jednak Schindler, zamiast ewakuować swój zakład zgodnie z otrzymanym rozkazem, z powodzeniem interweniował u władz i uzyskał pozwolenie na przeniesienie produkcji do zakładu w Bruennlitz (Brnenec) w Kraju Sudeckim.
Autor poświęconej Schindlerowi książki, David Crowe, uważa ten moment za przełomowy. Schindler „mógł zakończyć działalność w Krakowie i wycofać się na zachód, zabierając to, co zarobił. Zaryzykował jednak swoje życie i pieniądze, by ocalić jak najwięcej Żydów” – mówił w wywiadzie dla magazynu „Forbes”.
Do nowej fabryki mieli zostać przeniesieni wszyscy dotychczasowi pracownicy DEF (a także wielu potajemnie dodanych do list więźniów z Płaszowa). Mimo to ok. 800 mężczyzn (w tym 700 Żydów) i ok. 300-400 kobiet skierowano do obozów w Gross-Rosen i Auschwitz. Od pewnej śmierci uratowała ich po raz kolejny interwencja Schindlera.
Do końca wojny fabryka w Bruennlitz wyprodukowała zaledwie jeden wagon amunicji. Iluzję zakładu niezbędnego dla wysiłku wojennego podtrzymywały przez cały ten czas fałszowane przez Schindlera dokumenty.
Ok. 1100 Schindlerjuden - Żydów Schindlera, jak sami się z dumą nazywali - w Bruennlitz dotrwało we względnym bezpieczeństwie do wyzwolenia przez Armię Czerwoną 9 maja 1945 r. „Swoje życie zawdzięczamy wyłącznie wysiłkom dyrektora Schindlera i jego ludzkiemu postępowaniu wobec swoich robotników” – pisali ocaleni w liście, który po wojnie zapewnił Schindlerowi i jego żonie bezpieczeństwo.
Yad Vashem jako „jeden z najbardziej niezwykłych humanitarnych czynów Oskara i Emilii Schindlerów” wskazuje uratowanie ponad 100 więźniów obozu w Goleszowie. Wtłoczeni do zaplombowanych wagonów bydlęcych, pozbawieni wody i jedzenia, zostali przewiezieni w środku zimy na zachód, pod bramę Bruennlitz. Tylko dzięki szybkiej ingerencji Schindlerów strażnicy transportu dali się przekonać, że półżywi ludzie w wagonach są pilnie potrzebni w fabryce i nie wolno odsyłać ich z powrotem. Ze 120 mężczyzn przeżyło 107.
Yad Vashem jako „jeden z najbardziej niezwykłych humanitarnych czynów Oskara i Emilii Schindlerów” wskazuje uratowanie ponad 100 więźniów obozu w Goleszowie. Wtłoczeni do zaplombowanych wagonów bydlęcych, pozbawieni wody i jedzenia, zostali przewiezieni w środku zimy na zachód, pod bramę Bruennlitz. Tylko dzięki szybkiej ingerencji Schindlerów strażnicy transportu dali się przekonać, że półżywi ludzie w wagonach są pilnie potrzebni w fabryce i nie wolno odsyłać ich z powrotem. Ze 120 mężczyzn przeżyło 107. Schindler zapewnił im opiekę lekarską i przywrócił do zdrowia; zadbał też o należyty pochówek zmarłych na kwaterze katolickiego cmentarza, wykupionej specjalnie w tym celu.
Po wojnie Schindler wraz z żoną przedostał się na kontrolowane przez zachodnich aliantów terytorium Niemiec. Prasa w kraju pisała o jego działalności w czasie wojny, ale w niemieckim społeczeństwie narodowy socjalizm trzymał się mocno: działania Schindlera były nieraz potępiane, podnosiły się nawet głosy, że powinien był trafić do komory gazowej razem ze swoimi Żydami.
W 1949 r. Schindler wyemigrował z żoną do Argentyny; w opłaceniu podróży przez Atlantyk pomogli mu uratowani Żydzi. W nowym miejscu usiłował – bez powodzenia – uprawiać rolę i hodować zwierzęta. W 1957 r. wrócił do Niemiec, gdzie, znów bez sukcesu, próbował swych sił w branży budowlanej. Mimo skromnej pomocy przesyłanej przez ocalonych Żydów i organizacje żydowskie, z problemami finansowymi Schindler borykał się do końca życia.
W 1993 r. Yad Vashem zaliczył Oskara i Emilię Schindlerów w poczet Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.
Schindler zmarł 9 października 1974 r., bez pieniędzy i szerzej nieznany. Sławę zapewnił mu dopiero film Stevena Spielberga „Lista Schindlera” z 1993 r., który powstał w oparciu o publikowaną 10 lat wcześniej powieść Thomasa Keneally’ego. Zgodnie z życzeniem został pochowany na franciszkańskim cmentarzu w Jerozolimie. Na prostej kamiennej płycie widnieje niemiecki napis: "Niezapomniany wybawca 1200 prześladowanych Żydów”.
Na ścianie dawnej fabryki w Krakowie wisi tablica z cytatem z Talmudu: „Kto ratuje jedno życie, jakby cały świat ratował”. (PAP)
akl/ ls/