Wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ dobrze akcentowało kwestie ważne dla Polski i zostanie pozytywnie odebrane przez naszych zagranicznych partnerów - ocenił dr Michał Kuź z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego i Uczelni Łazarskiego.
W związku z objęciem 1 maja przez Polskę przewodnictwa w Radzie Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych, prezydent Andrzej Duda prowadził w czwartek w nowojorskiej siedzibie ONZ debatę otwartą wysokiego szczebla poświęconą roli prawa międzynarodowego w utrzymaniu międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.
"Było to wystąpienie, które zostanie pozytywnie odebrane przez naszych zagranicznych partnerów, zwłaszcza naszych sojuszników w kwestii obronności, czyli Stanów Zjednoczonych. Dlatego, że była tam mowa o kwestiach ważnych dla amerykańskiej polityki zagranicznej, a więc konflikcie w Syrii, sytuacji na Półwyspie Koreańskim i na Ukrainie" - ocenił dr Kuź.
Zdaniem eksperta, wystąpienie prezydenta będzie odebrane bardzo dobrze również w Kijowie, ponieważ Andrzej Duda w sposób bardzo jednoznaczny udzielił poparcia dla stanowiska ukraińskiego. Andrzej Duda mówił m.in., że "nielegalna aneksja i okupacja Krymu oraz separatyści w Donbasie, którzy są wspierani przez kraje trzecie, to duże wyzwania nie tylko dla Ukrainy, ale także dla stabilności całego kontynentu europejskiego.
"Zapewne gorzej zostanie to wystąpienie odebrane w Moskwie, Damaszku i Phenianie. Dlatego, że prezydent stanął na gruncie normatywnym i potępił te kraje, które zwiększają napięcia na arenie międzynarodowej" - dodał Kuź. Zauważył również, że chociaż w wystąpieniu nie padło wprost słowo Rosja, czy otwarte oskarżenie Kim Dzong Una o zwiększanie napięć międzynarodowych, to i tak było wiadomo o jakie kraje chodzi.
W ocenie eksperta, prezydent wykorzystał też swoje wystąpienie, żeby poruszyć kwestie ważne dla Polski. "Myślę, że zaakcentował je na tyle, na ile mógł. Bardziej zrobić tego nie mógł, bo byłoby to pewnym nietaktem" - stwierdził Kuź.
Prezydent mówił, że prawo musi być "siłą wspierającą" dla szukających sprawiedliwości, m.in. w sprawach rekompensat za straty historyczne czy współczesnych śledztw, np. dotyczących katastrof lotniczych, takich jak pełne wyjaśnienie przyczyn katastrofy polskiego samolotu w Smoleńsku.
"Nie sądzę, żeby Rosja na słowa prezydenta Dudy zareagowała natychmiastowym zwrotem wraku Tupolewa. Jednak należy takie wysiłki na forum międzynarodowym podejmować po to, żeby pokazać, że jesteśmy poważnym krajem, bronimy swoich interesów i prowadzimy konsekwentną dyplomację" - ocenił dr Kuź.
Ekspert powiedział również, że wspomniana przez prezydenta sprawa rekompensat za straty historyczne może być odebrana "jako aluzja do kwestii reparacji wojennych". Ale - jego zdaniem - nie było to jednak jednoznaczne.
"Myślę, że chodziło ogólnie o trudne historycznie kwestie, które nadal rzutują na polską politykę zagraniczną, zarówno, jeśli chodzi o nasz dialog z Niemcami, jak Rosją, środowiskami żydowskimi czy Ukrainą. W tym wystąpieniu chodziło przede wszystkim o zaakcentowanie tego, że jakkolwiek Polska traktuje kwestie historyczne poważnie, to jest gotowa do otwartego, uczciwego i rozsądnego dialogu i nie jesteśmy krajem, który starałby się wyłącznie swój punkt widzenia narzucać innym" - powiedział Kuź.
Jak podkreślił, w tym kontekście było to wystąpienie bardzo dobre i dopracowane dyplomatycznie. "Jasno wyjaśniało polskie stanowisko, wyraźnie rozkładało akcenty, a jednocześnie unikało bezpośrednich, otwartych oskarżeń, które mogłyby skrępować nasze działania dyplomatyczne" - ocenił ekspert. (PAP)
autor: Marcin Boguszewski
mbo/ mrr/