2011-06-12 (PAP) - 13 czerwca 1611 r., po ponad półtorarocznym oblężeniu przez wojska króla Zygmunta II, Smoleńsk się poddał. Po niemal 100 latach rosyjskiego panowania miasto wróciło do Wielkiego Księstwa Litewskiego, a tym samym do Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Na specjalnym medalu wydanym w okazji zdobycia Smoleńska wybito łacińskie słowa, które w tłumaczeniu na polski brzmią: „Zwyciężone, wolność odzyskuję”.
Smoleńsk był strategicznym miastem. Położony między dorzeczami Dźwiny i Dniepru stanowił dla Rzeczpospolitej „klucz do Moskwy”. Król Zygmunt III Waza, który marzył o objęciu carskiego tronu, wydał wojnę Rosji. Nie dysponował wielkimi siłami, gdyż dla swych planów nie uzyskał poparcia Sejmu, a jedynie Senatu.
Niewielka jak na takie przedsięwzięcie wojska Rzeczpospolitej pod wodzą hetmana Stanisława Żółkiewskiego stanęły jesienią 1609 r. pod murami Smoleńska (źródła podają różne daty: koniec września lub początek października, w zależności od tego czy posługują się obowiązującym w Rosji kalendarzem juliańskim czy używanym na Zachodzie gregoriańskim). W szeregach Rzeczpospolitej walczyli także Litwini i kozacy z Zaporoża. Według różnych źródeł wojska te liczyły od ok. 10 to 17 tys. Nie dysponowały odpowiednia liczbą dział (30 lekkich armat) i nie były przygotowane do długotrwałego oblężenie miasta-twierdzy. Król miał bowiem nadzieję, że w związku z głębokim kryzysem państwa rosyjskiego Smoleńsk podda się na sam widok nadciągającej armii. Niestety mylił się.
Za wysokimi murami Smoleńska (liczącymi nawet 19 m i przetykanych 38 basztami sięgającymi nawet 31 m) na wojska koronne czekali rosyjscy obrońcy. Pod wodzą Michała (Michaiła) Szejny miasta miało bronić (w zależności od źródeł) od kilku do kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy wspieranych przez mieszczan, których liczbę szacuje się także na kilkadziesiąt tysięcy. Rosjanie do pomocy mieli 500 Szwedów. Z murów strzelało ok. 170 dział.
Polskie natarcia załamywały się jedno po drugim. Oblężenie się przedłużało. Nadciągały posiłki. Do wysadzania murów sprowadzono nawet minerów z Francji i Szkocji. Ale i im nie udało się dokonać wyłomów w murach grubych na sześć metrów. W 1610 r. sprowadzono z Wilna i polskich Inflantów ciężkie działa. Ostrzał, brak broni i wyżywienia doprowadziły do poważnego osłabienia obrońców.
Do ostatecznego ataku doszło z 12 na 13 czerwca 1611 r. Przypuszczono go na miasto-twierdzę niemal z wszystkich stron. Mina podłożona przez kawalera maltańskiego Bartłomieja Nowodworskiego dokonała potężnego wyłomu w murach. Pozwoliło to na łatwe wejście wojsk Rzeczpospolitej. Na ulicach doszło do prawdziwej rzezi. Zakończył ją dopiero rozkaz króla, który również dostał się do miasta. Smoleńsk został zdobyty. (PAP)
wka/ abe/