Wspaniały iluminowany średniowieczny rękopis nazywany "Godzinkami" Petau-Rotschilda z około 1495 roku został sprzedany na aukcji w paryskim domu Drouot za 4,29 mln euro - pięciokrotnie przebijając wartość szacowaną na 700-900 tys. euro.
Modlitewnik stanowił część obiektów z sobotniej aukcji rzadkich druków i rękopisów z kolekcji zbankrutowanej francuskiej firmy Aristophil, która liczy 130 tys. pozycji. Licytacje mają trwać sześć lat, w ciągu których odbędzie się co najmniej 300 aukcji.
Dom aukcyjny Drouot zaliczany jest do największych na świecie obok Christie's i Sotheby's.
Godzinki to modlitewnik ułożony według godzin brewiarza, ale do odmawiania z pominięciem tego podziału. Będąca obiektem aukcji księga nosi nazwisko swoich pierwszych właścicieli - syna i ojca Petau, znanych kolekcjonerów w XVI i XVII wieku. Jednym z jej późniejszych słynnych posiadaczy był baron James de Rothschild (Jakob Mayer Rothschild, 1792-1868), nobilitowany w 1822 roku przez cesarza Austrii Franciszka I.
"Godzinki Petau–Rothschilda” składają się z 44 kart welinu - cieniutkiego pergaminu z cielęcej skóry formatu 230x140 mm, z dwoma kolumnami tekstu pisanego brązowym atramentem z dużymi literami czerwonymi lub niebieskimi. Inicjały mają często złote tło. Powstały w dolinie Loary u mistrza Jeana Poyeta.
Osobliwością rękopisu jest 16 miniatur w formie medalionów, a właściwie to, że każdy widać na kolejnych kartach księgi przez wycięty w środku karty otwór o takiej samej średnicy. Medaliony, malowane w monochromatycznej palecie (en camaieu) z akcentami czerwieni, bieli, żółci i różu umieszczono parami (na stronach recto i verso) na początku i końcu każdej godziny. Mają 6,5 cm średnicy.
Aristophil należał do bibliofila Gerarda Lheritiera. Kiedy został postawiony w stan likwidacji, sąd powierzył organizację sprzedaży przejętych dzieł komisarzowi aukcyjnemu. Pierwsza z aukcji tej najważniejszej na świecie prywatnej kolekcji rękopisów odbyła się w grudniu. Godzinki Aristophil zakupił u Drouota siedem lat temu za 1,8 mln euro. Swoim klientom sprzedał go za 5 mln.
18 tysięcy oszczędzających, którym Ariristophil proponował inwestycje w prestiżowe manuskrypty, ma nadzieję, że zapoczątkowane wtedy aukcje doprowadzą do zgromadzenia funduszu na odszkodowania. W ciągu 12 lat zainwestowali oni 850 mln euro na zakup 135 tys. dzieł, pogrupowanych w ponad 50 różnych kolekcji. Aristophil obiecywał im roczną stopę zwrotu w wysokości co najmniej 8 proc. Ale zdaniem specjalistów mają marne szanse nie tylko na odzyskanie obiecywanych im profitów, ale także i kapitału. Korzystając ze swojej pozycji Aristophil najpierw sztucznie napompował ceny, a jego nagłe zniknięcie fatalnie odbiło się na niszowym rynku rękopisów, który stracił głównego klienta.
Lheritier, oskarżony o stworzenie piramidy finansowej, nie przyznaje się do tego, twierdzi, że likwidacja firmy prowadzi do przejęcia najcenniejszych obiektów przez francuską Bibliotekę Narodową. Śledztwo w sprawie kolekcjonera rozpoczęto w 2014 roku.
Druga aukcja dzieł z kolekcji, rozpoczęta w sobotę, ma trwać do środy.
Monika Klimowska (PAP)
klm/ mal/