W 1988 roku w Grodnie powstało Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe im. Adama Mickiewicza, z którego zrodziła się najważniejsza polska organizacja na Białorusi – nieuznawany przez władze w Mińsku Związek Polaków na Białorusi (ZPB).
W sobotę w Grodnie odbędą się uroczystości rocznicowe.
„Największym osiągnięciem Związku Polaków na Białorusi i dowodem na to, że zasłużył on na prawo do nazywania się najważniejszą organizacją polską na Białorusi jest to, że mimo braku uznania ze strony władz, a także szykan z ich strony, działamy sprawnie, mamy najwięcej członków i ok. 100 oddziałów i ośrodków na terenie całego kraju” – powiedziała PAP prezes organizacji Andżelika Borys.
Grodzieńskie Stowarzyszenie Kulturalno-Oświatowe im. Adama Mickiewicza powstało na fali pierestrojki w ZSRR. „Do pierwszego spotkania i zawiązania się organizacji doszło na Uniwersytecie Grodzieńskim latem 1988 roku. Ale bynajmniej nie odbyło się to gładko” – wspominał w rozmowie z PAP dr Tadeusz Gawin, pierwszy prezes ZPB.
„Wcześniej władze próbowały przejąć kontrolę nad ruchem polskim i stworzyć organizację podporządkowaną sobie. W oficjalnej gazecie pojawiło się ogłoszenie o utworzeniu sekcji polskiej przy Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Władze miały już prezesa i program, brakowało tylko członków. Ale nic z tego nie wyszło” – powiedział Gawin.
Aktywiści ruchu polskiego, czując, że zmienia się sytuacja polityczna, postanowili wziąć sprawę w swoje ręce. „W spotkaniu na uniwersytecie wzięło udział kilkaset osób, pewnie około 500, chociaż nikt tego wtedy nie liczył” – opowiadał PAP Stanisław Sienkiewicz, dzisiaj prezes Polskiej Macierzy Szkolnej, a w przeszłości jeden z „ojców założycieli” stowarzyszenia.
Dr Gawin, autor licznych publikacji poświęconych Polakom na Białorusi, wskazuje, że działalność ZPB można podzielić na trzy główne etapy. „Lata 1988-2000 to rzeczywiście okres prężnej i skutecznej działalności. Powstały wtedy szkoły polskie w Grodnie i Wołkowysku, Domy Polskie, rozwijała się działalność oświatowa i kulturalna” – powiedział. W tym czasie zmieniono nazwę organizacji na Związek Polaków na Białorusi, a drogi założycieli rozeszły się i powstały kolejne organizacje polskie.
„Nie była to droga usłana różami, ale rzeczywiście udało się w tym czasie dużo zdziałać” – wspomina Borys, która – wówczas nauczycielka języka polskiego w jednej ze szkół - dołączyła do ZPB w połowie lat 90. Przypomina, że powstanie szkół polskich, sfinansowane przez polski rząd, było okupione dużym wysiłkiem. Nie udało się utworzyć kolejnych m.in. w Nowogródku, choć środowisko ZPB o to zabiegało.
„W 2000 roku władzom udało się umieścić na stanowisku prezesa Tadeusza Kruczkowskiego. Za jego kadencji porzucono wszelkie działania na rzecz odrodzenia polskości” – ocenił Gawin, przekonując, że w czasach Kruczkowskiego ZPB zrezygnował z kluczowych postulatów w dziedzinie oświaty, kultury, a ograniczył się „do zwykłego folkloru”. „Władze ZPB po prostu zatwierdzały decyzje, które zapadały wyżej” – uważa Gawin.
„Najtrudniejszy okres zaczął się w 2005 roku, kiedy młodzi działacze na czele z Andżeliką Borys postanowili doprowadzić do zmiany władzy i działalności ZPB. W marcu odbył się zjazd i wybory, które wygrała Borys. Ale wkrótce okazało się, że władze nie są gotowe, by zaakceptować ich wynik” – mówi Gawin.
„W szoku byli wtedy wszyscy, łącznie ze mną. Wybory były tajne, więc nikt nie mógł przewidzieć ich wyniku. Ale władze były przekonane – bo tak zapewniał ich Kruczkowski – że wszystko będzie po ich myśli” – opowiada Borys.
„Po zwycięstwie przystąpiłam do pracy, ale na każdym kroku napotykałam na opór ze strony państwa. Wykorzystywano kwestie proceduralne, nie wydawano nam oficjalnych zgód na wykorzystanie pieniędzy pochodzących od darczyńców, polskich instytucji. W efekcie przez kilka miesięcy walczyliśmy z długami. A kiedy udało się nad tym zapanować, zaczęły się poważne problemy” – dodała prezes.
Wypadki potoczyły się szybko. Kruczkowski oprotestował wynik wyborów, a białoruskie ministerstwo sprawiedliwości unieważniło ich wynik. Z naruszeniem statutu zwołano kolejny zjazd, na którym na prezesa wybrano Józefa Łucznika.
Dotychczasowe kierownictwo uznano za nielegalne, organizacji odebrano szkoły i 16 Domów Polskich. „Działaniom tym towarzyszyły represje, przesłuchania, aresztowania, a także zmasowana nagonka medialna. Zostałam agentką Zachodu, przyjaciółką Condoleezzy Rice (ówczesnej sekretarz stanu USA - PAP), wrogiem Białorusi” – mówi Borys.
Efekty tamtej sytuacji trwają do dziś. Polska uznaje organizację prowadzoną – dzisiaj ponownie – przez Borys, zaś władze białoruskie uznają „oficjalny” ZPB, na czele którego stoi Mieczysław Łysy.
Działalność ZPB uznawanego przez władze RP opierała się odtąd na zasadzie komercyjnej i zapleczu finansowym tworzonym przez firmę prywatną.
W ubiegłym roku organizacją wstrząsnął kolejny kryzys – poprzedni prezes Mieczysław Jaśkiewicz po przegranych wyborach odmówił przekazania ZPB majątku firmy Kresovia i szkoły społecznej przy ZPB. „Znowu musieliśmy tworzyć wszystko od początku” – mówi Borys.
Borys ocenia, że okres po 2005 roku udowodnił potencjał, determinację i zasłużoną pozycję ZPB jako najważniejszej polskiej organizacji. „Nie tylko odbijaliśmy ataki, ale prowadziliśmy działalność we wszystkich najważniejszych dziedzinach, a więc w zakresie oświaty, kultury, dbania o polskie miejsca pamięci i życia religijnego. Nie tylko przetrwaliśmy, ale cały czas się rozwijamy” – podkreśla Borys.
Dodała, że funkcjonowanie organizacji po 2005 roku było możliwe dzięki ciągłej współpracy i wsparciu strony polskiej. „Dlatego pragniemy bardzo podziękować wszystkim partnerom ze strony rządu polskiego, którzy nam pomagali i nadal pomagają” – powiedziała Borys.
W sobotę w Grodnie odbędą się uroczystości rocznicowe ZPB z udziałem marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego i licznych gości z Polski, a także członków organizacji z całej Białorusi.
Z Grodna Justyna Prus (PAP)
just/ mobr/ ap/ drag/