Nord Stream 2 jest projektem, na który Stany Zjednoczone się nie zgadzają; uważamy, że zwiększy on uzależnienie od jednego dostawcy, za pośrednictwem jednego kanału, co ograniczy dywersyfikację i tym samym bezpieczeństwo - powiedział ambasador USA Polsce Paul W. Jones.
Jones, którego trzyletnia kadencja jako ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce upływa we wrześniu, był pytany w piątek w TVN24 o to, jakie jest stanowisko jego kraju w sprawie projektu Nord Stream 2 w kontekście bezpieczeństwa energetycznego.
"Bezpieczeństwo energetyczne jest częścią naszego bezpieczeństwa, dywersyfikacja źródeł oznacza bezpieczeństwo energetyczne. USA może w tym obszarze bardzo pomóc" - powiedział Jones. Podkreślał, że Stany Zjednoczone podejmują bardzo aktywnie działania w Polsce i w całym regionie, także w ramach inicjatywy Trójmorza, która - jak ocenił - "jest bardzo ważnym czynnikiem zintensyfikowania współpracy na wschodniej flance, dzięki wolnorynkowemu przepływowi źródeł i rodzajów energii".
"W tym kontekście jasne jest, że Nord Stream 2 jest projektem, na który Stany Zjednoczone się nie zgadzają. Uważamy, że zwiększy on uzależnienie od jednego dostawcy, za pośrednictwem jednego kanału, co ograniczy dywersyfikację i tym samym bezpieczeństwo" - powiedział.
Jones dodał, że "to bardzo gorący temat", który poruszano podczas szczytu NATO z prezydentem USA Donaldem Trumpem, a także podczas spotkania Trumpa z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
"Uważnie analizujemy kroki, które możemy podjąć, by wesprzeć dywersyfikację, a nie działania prowadzące do uzależnienia. W piątek w Warszawie przebywa nowo mianowany podsekretarz stanu ds. zasobów energetycznych Departamentu Stanu, który prowadzi rozmowy właśnie na ten temat" - powiedział amerykański ambasador.
Pytany, czy jego zdaniem rozwój projektu Nord Stream 2 może przynieść w przyszłości negatywne skutki dla europejskiej solidarności i siły UE, Jones powiedział, że "mamy tu do czynienia z wyraźnie odmiennymi punktami widzenia".
"Z biegiem czasu obserwuję ewolucję poglądów i rosnące zrozumienie, że nie jest to projekt stricte komercyjny. Myślę, że na tym etapie wszyscy się zgodzą, że projekt ten ma aspekty polityczne i geopolityczne. To już krok do jakiegoś konsensusu" - zaznaczył Jones.
Nord Stream 2 to projekt 1200-km dwunitkowej magistrali gazowej przez Morze Bałtyckie z Wyborga w Rosji do Greifswaldu w Niemczech. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku, gdyż w następnym roku Rosja zamierza znacznie ograniczyć przesyłanie gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Nord Stream 2 ma biec równolegle do uruchomionego w 2011 roku Nord Stream. Partnerami rosyjskiego Gazpromu w tym projekcie są zachodnie firmy energetyczne: austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper, francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.
Projektowi sprzeciwiają się Polska, kraje bałtyckie i Ukraina. Polska uważa, że inwestycja ma charakter polityczny, a jej realizacja zaburzy możliwość budowania sprawnej unii energetycznej i powoduje zwiększenie uzależnienia od rosyjskiego surowca.
Premier Mateusz Morawiecki w lipcu podczas wystąpienia w Parlamencie Europejskim w Strasburgu stwierdził, że "UE nie potrzebuje Nord Stream 2". Jego zdaniem ta inwestycja "zwiększa ryzyko destabilizacji Europy Środkowej i daje Rosji bardzo silne narzędzia wpływu nie tylko na europejską gospodarkę, ale i na europejską politykę". "Wszystkie nasze wysiłki w Europie centralnej mogą być jednak przekreślone przez Nord Stream 2, który - trzeba to sobie jasno powiedzieć - nie jest projektem gospodarczym, tylko projektem politycznym" - oświadczył premier.
Wiceszef KE odpowiedzialny za kwestie energetyczne ocenił niedawno, że "Nord Stream 2 to projekt polityczny, a nie tylko biznesowy, i trzeba go w sposób polityczny rozwiązać". Dodał, że coraz więcej przedstawicieli KE dostrzega, że Nord Stream 2 to projekt polityczny, a nie tylko biznesowy.
W połowie lipca w Helsinkach prezydent USA Donald Trump, pytany o forsowany przez stronę rosyjską gazociąg Nord Stream 2 przez Morze Bałtyckie z Rosji do Niemiec powiedział, że USA są obecnie jednym z największych producentów gazu i "w sposób jak najbardziej zdecydowany" będą konkurować z Rosją, gdy mowa o gazociągu. Z kolei prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że zapewnił prezydenta Trumpa, iż Rosja jest gotowa utrzymać tranzyt gazu przez Ukrainę. (PAP)
autor: Wiktoria Nicałek
wni/ pad/