„Funkcjonując w nieoficjalnych warunkach, bez uznania władz białoruskich, Związek Polaków na Białorusi prowadzi imponującą aktywność; jest największą niezależną organizacji w kraju” – powiedziała PAP Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektorka telewizji Biełsat.
„Aktywność ZPB, a także wielkość tej organizacji, robi ogromne wrażenie” – powiedziała PAP Agnieszka Romaszewska-Guzy, która przybyła do Grodna, by wziąć udział w sobotnich uroczystościach z okazji 30-lecia Związku Polaków na Białorusi. Jest to największa w tym kraju organizacja zrzeszająca Polaków, z którą współpracuje Warszawa. Władze białoruskie zdelegalizowały ją w 2005 r. i nie uznają jej.
Romaszewska-Guzy powiedziała, że działaczom ZPB zależy na tym, by w czasie sobotnich uroczystości pokazać skalę swojej organizacji, zwłaszcza tym, którzy w nią wątpią i podważają ją.
„Znam Andżelikę Borys od 13 lat i w tym czasie ona wraz z współpracownikami – wykonali wielką pracę, to był prawdziwy maraton” – dodała szefowa Biełsatu, która w 2005 r. była korespondentką TVP i relacjonowała represje wobec działaczy ZPB oraz przejęcie organizacji przez władze.
„Na Białorusi, a szczególnie na Grodzieńszczyźnie, kultura polska bardzo głęboko przenika się z białoruską i jest jednym z elementów tworzących ten kraj, tak jak była jednym z elementów Wielkiego Księstwa Litewskiego” – oceniła Romaszewska-Guzy. „W Polsce trochę inaczej pojmujemy pojęcie narodowości, bardziej wyłącznie. Tutaj nieraz spotkałam się z ludźmi, którzy czują się jednocześnie i Białorusinami i Polakami lub Białorusinami polskiego pochodzenia” – dodała.
„Dlatego też powiedziałabym, że w związku z tym ZPB to nie jest tylko taka zwykła organizacja mniejszości, jaka mogłaby działać w każdym innym kraju. To jest coś więcej i nie przypadkiem wyrósł on na symbol, jest to kwestia historycznego dziedzictwa i przenoszenia pewnego etosu” – oceniła. Podkreśliła, że ZPB nie jest „konfrontacyjny, a komplementarny wobec Białoruskiej kultury”.
„Wydawałoby się, że to nie powinien być problem polityczny, a sprawa tożsamości i kultury. A jednak obserwujemy pewien klincz, brak gotowości białoruskich władz do ustąpienia choćby o centymetr i do uznania realiów, bo ten związek po prostu cały czas jest i będzie działał” – podsumowała Romaszewska-Guzy.
Z Grodna Justyna Prus (PAP)
just/ jo/ ewes/