„Nasza historia jest specyficzna i dlatego przez lata za wzór kobiecości stawiano nie salonowe damy, lecz dzielne Polki, na których podczas wojen i powstań narodowych spoczywał ciężar zapewnienia rodzinie przetrwania, wychowania dzieci, ocalenia dorobku pokoleń” – pisze Joanna Puchalska.
W swojej książce Joanna Puchalska postanowiła przyjrzeć się Polkom – mądrym, silnym i kobiecym – które zmierzyły się z historią. „Niezależnie od epoki, obok cichych i spokojnych niewiast pojawiały się w naszych dziejach panie pełne temperamentu i energii, które czynami i ambicjami dorównywały mężczyznom” – ocenia autorka.
Polki otrzymały prawa polityczne tuż po odzyskaniu niepodległości, jeszcze w 1918 r. Joanna Puchalska we wstępie książki przypomina, że w Polsce ruch feministyczny zaczął się wcześniej niż w innych europejskich krajach. Już po Powstaniu Listopadowym, w latach 1830-1850, działała grupa Entuzjastek. Wśród jej członkiń znalazły się Narcyza Żmichowska, Bibianna Moraczewska i Paulina Zbyszewska. „W przeciwieństwie do zachodnich sufrażystek nasze panie nie stosowały radykalnych form protestu, lecz prowadziły działalność publicystyczną i społeczną, opracowywały programy kształcenia dziewcząt, zachęcały kobiety do samodzielności” – czytamy.
Joanna Puchalska przybliżyła sylwetki dziesięciu Polek, które „swoim życiem zaprzeczały stereotypom kobiecych ról, ale nie kobiecości” – jak charakteryzuje swoje bohaterki autorka.
Pierwszą opisaną przez Puchalską jest Elżbieta z Lubomirskich hetmanowa Sieniawska (1668 lub 1669-1729). Jak uważa autorka, miała ona w Rzeczypospolitej więcej do powiedzenia niż niejedna królowa. Była niezależna finansowo od męża, co w czasach staropolskich należało do rzadkości, a także osobą bardzo inteligentną, która potrafiła korzystać ze swojego bogactwa. Zarządzała własnymi dobrami, a kiedy jej mąż wyruszał na wojnę, zarządzała również tym, co działo się w jego posiadłościach. Sfinansowała także wspaniałe dzieła sztuki i architektury, jej hojności zawdzięczał wiele np. Wilanów, który Sieniawska odkupiła od spadkobierców Jana III Sobieskiego. Uprawiała również politykę na skalę europejską.
Elżbieta Drużbacka (1698-1765) była, jak określiła ją autorka książki, pierwszą damą poezji czasów saskich. Ignacy Chrzanowski w „Historii literatury niepodległej Polski”, napisał, że Drużbacka, „jeżeli pisała wiersze, to głównie dlatego, że pragnęła, aby one, jak sama mówi, +zawstydziły mylne mniemanie o tych, co w Polszcze mieszkają, że damy tylko kądziel, męże woły znają+”. Była wychowanką Sieniawskiej. Swoim talentem i piórem podbiła męski świat literackich elit, weszła również na książkowy rynek, który dotąd był zdominowany przez mężczyzn.
Joanna Żubrowa (1782-1852) była pierwszą kobietą sierżant i pierwszą kobietą odznaczoną Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Walczyła w armii napoleońskiej jako regularny żołnierz. Było to tak wówczas niepojęte, że przez wiele lat tradycja przypisywała jej rolę markietanki, ponieważ tylko na takie zajęcie mogły wówczas liczyć kobiety w wojsku. Żubrowa jest również bohaterką powieści Wacława Gąsiorowskiego „Huragan”.
„Nie tylko z Litwy, ale też z Rusi co dzień niemal przywożono do Wilna nowych oskarżonych i zapełniano nimi więzienia. Jedną z najpierwszych porwano z Krzemieńca moją matkę” – napisał w pamiętniku abp Zygmunt Szczęsny Feliński, święty Kościoła katolickiego. Ewa z Wendorffów Falińska (1793-1859) została skazana na Sybir za udział w spisku Szymona Konarskiego. Była poczytną autorką powieści i pamiętników, choć zadebiutowała późno, już po pięćdziesiątce.
Emilia Sczaniecka (1804-1896) – „panna z dobrego domu, która nie gra, nie śpiewa, nie maluje, nie pisze wierszy, za to samodzielnie myśli i działa” – pisze Joanna Puchalska. Sczaniecka była filantropką, pielęgniarką-samarytanką w trzech powstaniach i konspiratorką. Ze swojego salonu w pałacu w Pakosławiu prowadziła zaciętą wojnę wypowiedzianą pruskim władzom i germanizacji Wielkiego Księstwa Poznańskiego.
„Nie o nacjonalizm mi chodzi, lecz o miłość do kraju rodzinnego z jego rdzennymi narodami i o dokładną i głęboką znajomość jego przeszłości” – pisała Konstancja Skirmuntt (1851-1934). To „niesłusznie zapomniana pisarka historyczna i publicystka, wypowiadająca się na tematy polityczne na równi z mężczyznami (często dużo od nich rozsądniej)” – ocenia Puchalska. Skirmuntt czuła się Polką i Litwinką. Była przedstawicielką ruchu krajowego – nurtu politycznego, który programowo łączył świadomość narodową polską z litewską i białoruską. Wspierała dążenia narodowe Litwinów, ale jednocześnie widziała zagrożenia w skrajnych polskich i litewskich nacjonalizmach.
Antonina Walicka (1867-1945) z domu wyniosła patriotyczne wychowanie, kult poprawności mowy ojczystej i oddanie pracy dla dobra Polski. Jej ojciec, Aleksander, przyjaźnił się ze Stanisławem Moniuszką, Adamem Pługiem i Władysławem Syrokomlą, natomiast jej matka, Helena, była wnuczką Anieli Uzłowskiej, matki chrzestnej Adama Mickiewicza. Założyła w Warszawie renomowane żeńskie gimnazjum. Była z powołania nauczycielką i działaczką oświatową, narażając się rosyjskim władzom.
Janina z Puttkamerów Żółtowska (1889-1968) była prawnuczką Maryli Wereszczakówny, ostatnią z rodu Puttkamerów. To erudytka i kobieta światowa, utalentowana literacko przedstawicielka przedwojennych elit. Urodziła się na Kresach, a poprzez małżeństwo związała się z bogatym wielkopolskim ziemiaństwem. „Wykorzystując swoją pozycje towarzyską, żywym, potoczystym językiem opisała oba te środowiska. Dzięki zmysłowi obserwacji, głębokiej erudycji i lekkości pióra stworzyła barwny latopis świata, którego już nie ma” – czytamy.
Irena Iłłakowiczowa (1906-1943) była jedną z najpiękniejszych Polek dwudziestolecia międzywojennego. Była bardzo odważna, biegle mówiła również w kilku językach. W czasie wojny zasłużyła się jako agentka konspiracyjnego wywiadu. Przeżyła Pawiak i Majdanek. Iłłakowiczowa zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach – została zabita strzałem w tył głowy, wyraźnie z jakiegoś wyroku. Jak pisze autorka, podejrzewano zemstę komórki wywiadowczej PPR. Sprawa pozostała niewyjaśniona, właściwie do dzisiaj do końca nie wiadomo, kto wtedy strzelił do Iłłakowiczowej.
Ostatnią opisaną przez Puchalską Polką jest mistyczka i stygmatyczka Wanda Boniszewska (1907-2003). W 1950 roku została aresztowana – trafiła do sowieckich więzień i łagrów. Jak podkreśla autorka, Boniszewska nie tylko nie dała się złamać, ale za jej sprawą dochodziło do nawróceń funkcjonariuszy NKWD.
Książka „Polki, które zmieniły wizerunek kobiety” Joanny Puchalskiej ukazała się nakładem wydawnictwa MUZA.
Anna Kruszyńska (PAP)
akr/