Najnowszy numer specjalny „Mówią wieki” został przygotowany we współpracy z Narodowym Instytutem Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA. Jego tematem są ślady polskiej kultury na dawnych ziemiach polskich i w wielu innych zakątkach Europy oraz innych kontynentów.
„Szczególnie w ostatnich trzech stuleciach polskie dzieje tak się układały, że wielu Polaków znalazło się poza zmiennymi przecież granicami kraju. Pozostały pamiątki po ich obecności” – podkreśla redaktor naczelny magazynu prof. Michał Kopczyński. W jego opinii symbolem polskich losów i spuścizny polskiej kultury rozrzuconej po całym świecie są słynne słowa Poety z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego skierowane do Panny Młodej: „a to Polska właśnie”. Już w czasach Wyspiańskiego polskie dziedzictwo narodowe na dawnych ziemiach Rzeczypospolitej było celowe niszczone. Proces ten nasilił się w czasach panowania sowieckiego totalitaryzmu. W innych miejscach świata polska kultura przeżywała okres rozkwitu, o którym dziś często nie pamiętamy. „Dobrze się więc stało, że wreszcie zdecydowano się na zebranie rozproszonych dotąd inicjatyw mających na celu inwentaryzację i roztoczenie fachowej opieki nad polskimi miejscami pamięci za granicą” – podkreśla prof. Kopczyński.
Ten cel wypełnia od grudnia 2017 r. Instytut POLONIKA. W opinii dyrektor POLONIKI Doroty Janiszewskiej-Jakubiak celem jego działań jest nie tylko konserwowanie i katalogowanie polskiego dziedzictwa na świecie. „Chcielibyśmy też położyć o wiele większy nacisk niż do tej pory na popularyzację dziedzictwa kulturowego za granicą” – podkreśla dyrektor POLONIKI. Szczególnym obszarem zainteresowania Instytutu jest obszar dzisiejszej Ukrainy. „Jesteśmy obecni we Lwowie – w katedrze łacińskiej, w katedrze ormiańskiej, kościele pojezuickim, włączamy się w prace na cmentarzu Łyczakowskim” – podkreśla dyrektor Janiszewska-Jakubiak. Działania POLONIKI będą prowadzone również w znacznie odleglejszych zakątkach świata. Wśród krajów w których Polacy pozostawili ślady swojej kultury dyrektor POLONIKI wymienia również Gruzję, Azerbejdżan Łotwę, USA, a nawet Chiny.
Wśród bezcennych obiektów, których ratowaniem zajmuje się POLONIKA jest między innymi barokowa kolegiata w Ołyce nad Wołyniu. Położona w sercu ordynacji ołyckiej świątynia stanowiła symbol potęgi i mecenatu artystycznego Radziwiłłów. Po 1945 r. systematycznie popadała w ruinę, a jej wyposażenie oraz elementy zdobień były grabione. W 2014 r., gdy rozpoczynały się prace konserwatorskie kolegiata była bliska zawalenia. Jak podkreśla Michał Laszczkowski, prezes Fundacji Dziedzictwa Kulturowego, prace nad odbudową świątyni są wspierane przez lokalną społeczność. „Bardzo wzruszający był moment, gdy podczas konferencji poświęconej ołyckim Radziwiłłom emerytowany naczelnik wydziału ds. religii w wołyńskiej administracji obwodowej przekazał proboszczowi głowę jednej z alabastrowych rzeźb, używanej w wydziale w latach osiemdziesiątych jako przycisk do papieru” – wspomina autor.
Wyjątkowe zabytki związane z czasami świetności Rzeczypospolitej znajdują się również na ziemiach, które nigdy nie wchodziły w jej skład. Pięćdziesiąt kilometrów na zachód od Sztokholmu znajduje się pamiątkowy kamień poświęcony Katarzynie Jagiellonce. „Upamiętnia on legendę, według której królowa Katarzyna Jagiellonka codziennie czerpała wodę ze źródła i przynosiła mężowi, przyszłemu królowi szwedzkiemu Janowi III, uwięzionemu przez króla Eryka XIV na zamku w Gripsholm” – pisze Marta Kruczyńska z POLONIKI. Polska królowa czyniła to w obawie przed otruciem swojego męża. Kamienna tablica jest jednym z wielu śladów w historii nowożytnej Szwecji pozostawionych przez wybitną władczynię.
Jak zauważa historyk sztuki Piotr Jamski z POLONIKI, powołany w 2017 r. Instytut jest kontynuatorem działań dawnych instytucji dbających o polskie dziedzictwo. „Pod zaborami polskie elity intelektualne dążyły do stworzenia kulturowych podwalin pod wyczekiwaną niepodległość, zakładając również, że mogą jej doczekać dopiero następne pokolenia. Praca ukierunkowana na poznanie własnej przeszłości była uważana za poszerzenie obszaru wolności dla ducha polskiego” – podkreśla Piotr Jamski. Wśród tego rodzaju stowarzyszeń wymienia między innymi Polską Akademię Umiejętności, Towarzystwo Straży Kresowej i Towarzystwo Naukowe Warszawskie i Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości. Symbolem spełnienia misji tej ostatniej organizacji była rewindykacja polskich dóbr kultury po zakończeniu wojny z bolszewikami i podsumowująca ją wystawa w 1929 r. na której „zaprezentowano ponad 400 eksponatów dzieł sztuki i pamiątek narodowych”.
Autorzy numeru specjalnego „Mówią wieki” przypominają również dziedzictwo kulturowe polskiej emigracji w XIX wieku. Jednym z najbardziej wyjątkowych są polskie kościoły rozsiane po wielu miastach USA, które stanowiły lub wciąż są ośrodkami skupiającymi Polaków. Po przybyciu największej fali polskich emigrantów w ostatnich dwóch dekadach XIX wieku w wielu amerykańskich miastach zaczęły powstawać polskie parafie. „Wokół parafii istniały szkoły, często prowadzone przez siostry felicjanki, szpitale, działały, bractwa, organizacje społeczne i charytatywne. Kościoły były też nieformalnymi miejscami spotkań” – stwierdza Bartłomiej Gutowski z Instytutu Historii Sztuki UKSW. W kolejnych latach zaczęły powstawać spektakularne „polskie katedry” w Chicago, Buffalo, Detroit i Pittsburghu. Ich wystrój zawsze był manifestacją polskiej historii i tożsamości narodowej. „Były to odwołania do ważnych momentów polskiej historii, np. bitwy pod Grunwaldem, polskich symboli narodowych lub polskich sanktuariów i związanych z nimi wizerunków maryjnych” – podkreśla autor.
Jak podkreślają autorzy „Mówią wieki” elementem polskiego dziedzictwa za granicą są również działania polskich artystów, architektów, działaczy, społeczników i inżynierów. Wielu z nich jest dziś niemal zupełnie zapomnianych. Wśród nich był Jan Mioduszewski, jeden z działaczy „polskiej kolonii” w dynamicznie rozwijającej się, kosmopolitycznej Odessie końca XIX wieku. Po 1915 r. miasto stało się dla tysięcy Polaków bezpieczną przystanią. Jak przypomina Jakub Ber z POLONIKI, Mioduszewski pomagał Polakom również w najmroczniejszych latach rewolucji bolszewickiej.
Znacznie większa sławą cieszy się do dziś Henryk Siemiradzki, jeden z najbardziej znanych polskich malarzy XIX w. W 1872 r. przybył do Rzymu. Tam zyskał sławę dzięki monumentalnym „Pochodniom Nerona”. „Po tak entuzjastycznym przyjęciu w Rzymie Pochodnie Nerona wystawiano w całej Europie: Petersburgu, Moskwie, Wiedniu, Paryżu, Warszawie. Dzięki sukcesowi obrazu Siemiradzki został członkiem wielu akademii: w Rzymie, Paryżu, Sztokholmie. Nie udało mu się jednak korzystnie sprzedać obrazu, gdyż zaproponowana carowi Aleksandrowi II cena 40 tys. rubli w złocie wywołała oburzenie rosyjskich malarzy” – pisze Maria Nitka z POLONIKI. Instytut przygotowuje katalog dzieł wszystkich Henryka Siemiradzkiego.
Autorzy przypominają również wkład Ignacego Domeyki i Ernesta Malinowskiego w rozwój państw Ameryki Południowej. Równie nowatorskie były działania Bronisława Piłsudskiego, który jako zesłaniec badał ludy Dalekiego Wschodu. „Piłsudski doceniał wagę dokumentacji naukowej (np. kultu niedźwiedzia, szamanizmu, antropologii fizycznej, folkloru) i stosował nowatorską jak na owe czasy zasadę: uznawał fotografię za ważny tekst kultury uzupełniający studia terenowe” – pisze prof. Antoni Kuczyński z Polskiej Akademii Nauk.
Historyk techniki prof. Bolesław Orłowski przypomina wkład polskich inżynierów w zwycięstwo aliantów w II wojnie światowej, który nie ograniczał się do złamania Enigmy. Zasługą polskich inżynierów są również tak przełomowe konstrukcje jak pierwszy skuteczny wykrywacz min, wyrzutniki bomb czy radiostacje polowe. Konstruktor radiostacji WS nr 10 Zygmunt Jelonek „jako jedyny został wymieniony w rozkazie dziennym głównej kwatery sprzymierzonych 6 czerwca 1944 r.”. Radiostacje polowe Jelonka służyły bowiem do łączności między oddziałami lądującymi na plażach Normandii.
Michał Szukała (PAP)