Podnoszony dziś przez stronę polską temat reparacji wojennych stanowi zachętę, by współczesne Niemcy podjęły z nami dialog o trudnym sąsiedztwie – podkreśla w artykule wstępnym redaktor naczelny „wSieci Historii” prof. Jan Żaryn. Jego zdaniem jest to okazja do osiągnięcia ostatecznego pojednania narodów.
Prof. Jan Żaryn przypomina, że grudzień jest miesiącem w którym przypada rocznica nagonki władz komunistycznych na Kościół po słynnym liście polskich biskupów do niemieckiego episkopatu. W jego opinii przesłanie polskich biskupów z 1965 r. jest wciąż aktualne, ponieważ „trudne i bolesne dla nas sąsiedztwo z Niemcami nie determinuje przyszłości”, ale jest szansą „by współczesne Niemcy podjęły z nami dialog o trudnym sąsiedztwie”. Jak przypomina redaktor naczelny miesięcznika „Pamięć historyczna nie musi zatem być zdeterminowana i ograniczona do obrazów z drugowojennej przeszłości: dołów śmierci, rozstrzeliwań, obozów koncentracyjnych, nieludzkiego prawa i niewolniczej pracy oraz wypędzeń”.
W tym kontekście przypomina pozytywne epizody sąsiedztwa z całego okresu polskiej historii. Wiele z nich łączy wynikało ze wspólnego dziedzictwa chrześcijańskiego. „Mamy przede wszystkim wspólne dziedzictwo chrześcijańskie, wspólnych świętych, wspólne domy monarsze za sprawą długoletnich związków małżeńskich, poczynając co najmniej od Rychezy, żony króla Mieszka II i matki Kazimierza Odnowiciela” – podkreśla prof. Jan Żaryn. Niemiecki kościół odegrał również pozytywną rolę, pomagając Polakom w najtrudniejszych momentach kryzysu gospodarczego lat osiemdziesiątych.
Orędzie polskich biskupów z 1965 r. było gestem tym odważniejszym, że polski kościół był jednym z najważniejszych celów ataków niemieckich okupantów podczas II wojny światowej. Zdaniem Karola Kalinowskiego skala represji w latach 1939-1945 wynikała z pełnej świadomości Niemców „że katolicyzm jest jednym z fundamentów polskości”. Autor przypomina, że działania okupantów wykraczały poza zwalczanie samego polskiego kościoła i duchowieństwa, ale dotykały również uniwersalnej misji duchownych. „Polscy księża nie mogli posługiwać duchowo ani Niemcom, ani folksdojczom. Zabroniono przyjmowania protestantów na łono Kościoła katolickiego oraz zakazano chrzcić osoby pochodzenia żydowskiego” – podkreśla autor. Czasem największej gehenny polskiego kościoła były pierwsze dnia Powstania Warszawskiego. „Według niepełnych danych podczas powstania zginęło 21 księży, nie licząc kapłanów zakonnych. Z 54 kościołów lewobrzeżnej Warszawy aż 50 uległo zniszczeniom” – przypomina autor.
Temat odszkodowań porusza nie tylko polską opinię publiczną, ale również innych krajów. Wśród państw europejskich dyskusja o odszkodowaniach za niemiecką okupację toczy się między innymi w Grecji. Znacznie mniej znane są postulaty odszkodowań wysuwane przez były niemiecką kolonię – Namibię. W początkach XX wieku władze niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej brutalnie tłumiły wszelki opór miejscowej ludności, między innymi doprowadzając do masowej eksterminacji i izolowania buntowników w pierwszych w historii obozach koncentracyjnych. „Historycy zakładają, że między 1904 i 1908 r. zginęło ok. 10 tys. członków plemion Herero i Nama” – pisze Wojciech Osiński. Warto dodać, że dopiero w 2004 r. wydarzenia te zostały uznane przez rząd RFN za ludobójstwo. Autor opisuje również toczące się w Namibii dyskusje nad zmianą nazw wielu ulic, które wciąż noszą imiona niemieckich polityków, takich jak Bismarck.
Jednym z najstarszych śladów kontaktów niemiecko-polskich jest słynna legenda o Wandzie. Jej najstarszy zapis pochodzi z XIII-wiecznej kroniki Wincentego Kadłubka. Jak zauważa Michał Janik, opowieść o Wandzie wykazuje wiele cech zbieżnych z innymi opowieściami mitologicznymi z wielu regionów Europy, między innymi starożytnej Grecji oraz Germanii. Innym ważnym tropem są położne pod Krakowem kopce. Jeden z nich miał być, według Jana Długosza, grobowcem Wandy. „Kto je usypał, jaki lud (Słowianie? Awarowie? Hunowie?), dla kogo lub dla upamiętnienia jakiego wydarzenia? Kopce te stanowią do dziś nierozwiązaną zagadkę najdawniejszych dziejów polskich” – stwierdza autor.
Autorzy najnowszego „wSieci Historii” poświęcają wiele miejsca historii dawnej Rzeczypospolitej. Jej XVII-wieczne dzieje są zdominowane historią wielkich i wyniszczających wojen, między innymi powstania Bohdana Chmielnickiego. Jedną z ofiar wielkich bitew tego okresu był Marek Sobieski, brat słynnego Jana III Sobieskiego. Przejawiał podobne talenty dowódcze i polityczne jak przyszły król Polski. W wieku niewiele ponad dwudziestu lat był zaufanym oficerem księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. Wielką karierę przerwała tragiczna śmierć w masakrze polskich żołnierzy i oficerów pod Batohem w czerwcu 1652 r. „Według Wespazjana Kochowskiego w schyłkowej fazie bitwy Marek Sobieski miał nawet w zastępstwie rannego hetmana przejąć dowodzenie armią polską lub przynajmniej jej częścią” – pisze Maciej Maciejowski.
W stosunkach Polski z Kozaczyzną ciemnymi kartami zapisały się takie bitwy jak pod Batohem, Korsuniem i Żółtymi Wodami. Historia dalekich Kresów dawnej Rzeczypospolitej ma również epizody bliskiej współpracy obu stron, która sprawiała, że były one niepokonaną siłą. Kozacy wsławili się nie tylko wieloma wspaniałymi triumfami podczas dymitriad i wypraw na Moskwę, ale przede wszystkim w starciach z Tatarami i Turkami. Wyprawy takie jak ta z 1620 r., gdy Kozacy złupili przedmieścia Stambułu, udowadniały jak zaskakująco skuteczna może być stosowana przez nich taktyka. Sześć lat później wojska polsko-kozackie odniosły największe zwycięstwo nad wojskami ordami tatarskiej pod Białą Cerkwią. „Polacy zawdzięczali sukces udanej współpracy z Kozakami, trafnemu rozpoznaniu kierunku marszu przeciwnika i zdecydowanie poprowadzonemu natarciu. Działając z zaskoczenia, zdołano pobić podzielone siły wroga” – podkreśla Dariusz Milewski.
Historia dawnej Rzeczypospolitej to nie tylko dzieje wybitnych wodzów wywodzących się z najsłynniejszych rodów magnackich, ale również wielu legendarnych awanturników. Jednym z najciekawszych był Jan Szczęsny Herbut, który karierę wojskową i polityczną przerwaną pobytem w więzieniu za udział w rokoszu, potrafił pogodzić z zainteresowaniami intelektualnymi. „Wielkie ambicje wiodły go często krętymi moralnie drogami do życiowej klęski. Pozostawił jednak po sobie ciekawy dorobek intelektualny, wspaniałe osiągnięcia edytorskie i piękne manifesty tolerancji wyznaniowej” – podkreśla Henryk Litwin.
W kończącym się roku obchodzona była dwudziesta rocznica śmierci jednego z największych polskich poetów XX wieku. Zbigniew Herbert był również niepokornym obserwatorem polskiego życia politycznego. Jego konflikt z dominującymi środowiskami intelektualnymi opozycji Solidarnościowej i mediami III RP opisuje Marek Klecel. W jego opinii pod koniec życia zmagał się nie tylko z chorobą, ale również poczuciem osaczenia przez przeciwników ideowych, którzy zwalczali jego wpływ na opinię publiczną. „Musiał mieć wtedy poczucie osamotnienia i daremności swego głosu, poety, którego niewesołych przepowiedni nie chce się słuchać” – podkreśla autor.
Okres przedświąteczny to również czas wspomnień o trudnościach, z którymi zmagali się Polacy w latach osiemdziesiątych. Jak przypomina Katarzyna Adamów z Instytutu Pamięci Narodowej władze komunistyczne co roku starały się pokazać, że są w stanie zapełnić sklepowe półki. „Jednak przezorne gospodynie kupowały i mroziły produkty spożywcze długo przed świętami. W zależności od dekady brakowało innych rzeczy” – przypomina autorka. W konsekwencji święta stawały się dla Polaków ogromnym wyzwaniem oraz testem ich umiejętności logistycznych i organizacyjnych. Dzięki tym wysiłkom Boże Narodzenie było momentem w roku, którego nie była w stanie popsuć nawet nieudolność władców PRL. „Zdaniem wielu osób wspominających tamte czasy święta nigdy później nie smakowały i nie pachniały równie cudownie” – podkreśla Katarzyna Adamów.
Michał Szukała (PAP)
szuk/