Wprowadzenie bonu edukacyjnego wymagałoby znaczącej zmiany filozofii finansowania szkolnictwa wyższego – podkreślił premier Mateusz Morawiecki w liście do uczestników konferencji odbywającej się w sobotę w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
Konferencję "Bon edukacyjny dla studentów" zorganizował WSKSiM oraz Instytut Pamięć i Tożsamość im. św. Jana Pawła II. W obradach uczestniczyli przedstawiciele kilkunastu uczelni – głównie niepublicznych i grono studentów.
"Uczelnie wyższe to środowisko o wielkiej roli kulturowej. Pomnażające dorobek nauki, współtworzące życie społeczne i gospodarcze naszego kraju. Wierzę, że rozwój szkolnictwa wyższego jest celem przyświecającym nam wszystkim, mającym na sercu dobro ojczyzny. Dziękuję zatem za wkład w dyskusję na ten ważki temat. Wszystkim uczestnikom konferencji +Bon edukacyjny dla studentów+ przekazuję zapewnienie o mojej pamięci i szacunku" – napisał premier Morawiecki w liście, który odczytał doradca wicepremiera Jarosława Gowina Paweł Skotarek.
Szef rządu zaznaczył, że dyskusja na temat wad i zalet bonu edukacyjnego toczy się od dawna. Dodał, że polskie władze zdają sobie sprawę, że "wprowadzenie takiego rozwiązania w polskim systemie prawa wymagałoby znaczącej zmiany filozofii finansowania szkolnictwa wyższego, jak również kompleksowej zmiany funkcjonowania całego systemu".
Morawiecki podkreślił, że ten rok akademicki jest szczególny, gdyż polskie uczelnie czeka zadanie wdrożenia wprowadzonej w życie 1 października ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, zwanej konstytucją dla nauki.
"W interesie naszego kraju leży jak najlepsze wykształcenie młodych Polaków" – wskazał premier. Podziękował organizatorom konferencji za podjęcie tematu, wyrażając nadzieję, że przyczyni się ona do wypracowania rozwiązań korzystnych dla studentów i polskiej nauki.
"Podjęliśmy działania, aby zapewnić studentom na studiach stacjonarnych i ich rodzicom lub opiekunom prawnym, dokonanie odpisów od podatku dochodowego od osób fizycznych części ponoszonych przez nich kosztów kształcenia. Student mógłby odliczyć część wydatków do z góry określonego limitu. W przypadku, gdy czesne przekraczałoby wysokość odliczenia dalszych odliczeń mogliby dokonywać rodzice studenta. Rozwiązanie to w sposób istotny mogłoby zachęcić abiturientów do aplikowania na uczelnie niepubliczne, a jednocześnie wzmocnić ich pozycję konkurencyjną wobec uczelni publicznych" – napisał w liście do uczestników konferencji wicepremier Jarosław Gowin.
Szef resortu nauki i szkolnictwa wyższego ocenił, że wprowadzenie odpisu podatkowego "miałoby szczególnie istotne znaczenie właśnie dla osób, które doświadczają różnego rodzaju nierówności i przeszkód w dostępie do kształcenia ze względu na sytuację ekonomiczną, miejsce zamieszkania czy też inne czynniki społeczne".
W jego ocenie trudno wskazać argumenty przemawiające za niejednolitym traktowaniem studentów studiów stacjonarnych w uczelniach publicznych i niepublicznych.
Dodał, że w interesie państwa leży pozyskanie jak najszczerszego grona osób dobrze wykształconych. Podkreślił, że w tej mierze istotna powinna być jakość kształcenia w danej uczelni, a nie fakt bycia publiczną czy prywatną.
Rektor WSKSiM o. Zdzisław Klafka podkreślił, że szkolnictwo wyższe jest dobrem wspólnym narodu i na to nie może zabraknąć pieniędzy.
"Chcemy posłuchać także tego, co sądzi młodzież, która w takich uczelniach studiuje. Myślę, że wszyscy jesteśmy zatroskani tym, by współczesna polska młodzież miała godne człowieka warunki studiowania. Ufam, że to będzie owoc dzisiejszej wspólnej refleksji. Z tego miejsca może wypłynąć apel w tej sprawie do rządzących, bo przecież jest z nami przedstawiciel MNiSW" – mówił Klafka.
Konferencja w Toruniu zainaugurowała cykl debat w tej sprawie.
W trakcie dorocznego spotkania środowiska Radia Maryja "Dziękczynienie w Rodzinie" 1 września założyciel WSKSiM o. Tadeusz Rydzyk powiedział, że nie może być tak, że jedni studenci – na uczelniach prywatnych – za siebie płacą, a inni – na publicznych – nie.
"My w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej pracujemy dla ojczyzny. Studiujący u nas muszą zapłacić. Czy to jest sprawiedliwe? Czesne nie jest duże, ale jest. Dlaczego na jakiś uniwersytet pieniądze daje rząd – miliard czy dwa miliardy, a tutaj nic?" – mówił wówczas o. Rydzyk do uczestników koncertu w amfiteatrze nad Wisłą przy Sanktuarium NMP Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II.
Duchowny pytał, czy pieniądze w systemie nie powinny iść za studentami, za młodzieżą.
"Chcemy uczyć dobrze. Nie chcemy żadnej lewackiej propagandy. U nas tego nie ma. Uczą bardzo dobrzy ludzie. Trzeba tym ludziom zapłacić. Skąd na to wziąć? Z czesnego? Dlaczego pieniądze nie idą za studentem – tak jak bony? Macie tylu studentów – dostajecie określoną ilość środków. Dlaczego pieniądze idą na uniwersytety, które są przesiąknięte +lewactwem+, gender, a wykładowcy są często demoralizatorami przeciwko Bogu i ojczyźnie? (...) Tam ministerstwo daje środki, pomimo tego, że rządzi prawica, a tutaj nie" – podkreślił założyciel Radia Maryja i TV Trwam. (PAP)
Autorzy: Tomasz Więcławski, Jerzy Rausz
twi/ rau/ joz/