„Pierwsza zadzwoniła babcia. Na początku głos nagrany na taśmę poinformował ją monotonnie: +Rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana+.
Stropiła się nieco, ale przeczekała ten refren i kiedy już uzyskała połączenie, zawołała radośnie w słuchawkę: – Wiecie, moi drodzy, kanarek zaśpiewał! W aparacie coś beknęło i tym razem żywy, surowy głos zwrócił się do babci: – Proszę nie szyfrować! W przeciwnym razie wyłączymy telefon! – Zwariował! – oburzyła się babcia. – Przecież mówię wyraźnie: kanarek zaśpiewał. Ponownie coś beknęło w aparacie i wyłączyli naprawdę. Kręciła babcia cyfry na tarczy, stukała słuchawką w widełki. Nic. Głucha cisza. Odcięli ja od świata. Tyle, że Kubuś zaczął śpiewać” – pisał barwnie Marek Nowakowski w „Raporcie o stanie wojennym”.
I rzeczywiście po wprowadzeniu stanu wojennego komunikat „Rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana...” w słuchawce telefonicznej – oczywiście już po ponownym włączeniu wyłączonych w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. telefonów – stał się normą. Podobnie jak „pocztowy” stempel na korespondencji „ocenzurowano”. Były one efektem prowadzonej w tym okresie jawnie perlustracji (cenzury) korespondencji. Owa cenzura nie była bynajmniej czymś nowym, stosowano ją – tyle że w sposób tajny – przez cały okres PRL.
W związku z wprowadzeniem stanu wojennego cenzura korespondencji została powierzona (na podstawie Dekretu o stanie wojennym) Ministerstwu Spraw Wewnętrznych oraz Ministerstwu Obrony Narodowej, w przypadku wojska. Zarówno MSW, jak i MON miały działać w porozumieniu z Ministerstwem Łączności. Na podstawie tego dekretu organy cenzury zostały „uprawnione do zatrzymywania w całości lub w części przesyłek pocztowych i korespondencji telekomunikacyjnej”, a także do przerywania rozmów telefonicznych, „jeżeli ich treść może zagrażać interesom bezpieczeństwa lub obronności państwa”. Ich decyzje miały być ostateczne i nie podlegać zaskarżeniu, a zatrzymane przesyłki pocztowe i korespondencja telekomunikacyjna podlegały przepadkowi na rzecz skarbu państwa, oczywiście bez odszkodowania.
Przygotowania do uruchomienia szerokiej cenzury korespondencji rozpoczęto długo przed wprowadzeniem stanu wojennego, w przypadku MSW już na przełomie lat 1980/1981. Za podstawowe cele perlustracji korespondencji uznano: ujawnianie osób prowadzących wrogą lub przestępczą działalność, ochronę tajemnicy państwowej i służbowej, zapobieganie kolportażowi „wydawnictw antysocjalistycznych”, przeciwdziałanie wykorzystaniu łączności pocztowej i telekomunikacyjnej do prowadzenia działalności „godzącej w ład i porządek publiczny”. Ponadto cenzura miała przekazywać materiały zainteresowanym jednostkom operacyjnym Służby Bezpieczeństwa. Z kolei już w maju 1981 r. rozesłano pakiety zawierające komplet dokumentacji oraz pieczęcie. Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego na szczeblu MSW utworzono Główny Urząd Cenzury, w ramach komend wojewódzkich MO wojewódzkie urzędy cenzury oraz rejonowe urzędy cenzury, jako ogniwa wojewódzkich urzędów cenzury. W praktyce na tym ostatnim szczeblu powstał jedynie urząd cenzury w Gdyni. Cenzurę powierzono dwóm pionom resortu: pionowi „W” (zajmującemu się dotychczas perlustracją korespondencji), który odpowiadał za cenzurę przesyłek pocztowych, oraz pionowi „T” (czyli technice operacyjnej), któremu powierzono z kolei kontrolę rozmów telefonicznych, teleksów i telegramów.
Do zadań cenzorów należało: otwieranie, przeglądanie, zatrzymywanie i konfiskowanie przesyłek pocztowych (listy, paczki) w obrocie krajowym i zagranicznym, przeglądanie, zatrzymywanie i konfiskowanie korespondencji telekomunikacyjnej (telegramy, teleksy) oraz kontrolowanie i przerywanie rozmów telefonicznych, a także nadzorowanie jednostek resortu łączności. Komórki cenzury, dla „zapewnienia konspiracji” perlustracji zostały ulokowane w pomieszczeniach usytuowanych w komendach milicyjnych, a nie w urzędach pocztowych. Do marca 1982 r. komórki cenzury pracowały w systemie całodobowym, później zaś w systemie dwuzmianowym – od 6.00 do 23.00. Z czasem przechodzono też do bardziej selektywnej kontroli, np. cenzury przesyłek z określonych rejonów. W ramach łagodzenia rygorów stanu wojennego zrezygnowano też z cenzury przesyłek między urzędami a osobami prywatnymi, poza przypadkami „uzasadnionymi operacyjnie”.
O skali działania cenzury prowadzonej przez Służbę Bezpieczeństwa (oba piony za nią odpowiedzialne wchodziły w skład SB) w okresie stanu wojennego świadczy fakt ocenzurowania do końca 1982 r. blisko 97 mln przesyłek listowych krajowych i zagranicznych, paczek oraz telegramów i teleksów. Dla porównania w okresie stalinowskim – w 1953 r. – perlustracji poddano „zaledwie” ok. 16 mln paczek, listów, kartek pocztowych i telegramów. W efekcie w 1982 r. zatrzymano 930 tys. listów, teleksów i telegramów, ze względu na „wrogą” lub „szkalującą” treść. Większość zakwestionowanych przesyłek stanowiła korespondencja „propagandowo-protestacyjna”, w tym ponad 25 tys. listów ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Europy Zachodniej w ramach akcji protestacyjnej Amnesty International oraz 65 tys. zagranicznych kart pocztowych z żądaniem uwolnienia internowanych lub zniesienia stanu wojennego. Ich los podzieliło 6 tys. płyt oraz 10 tys. kaset „z tendencyjnym układem tekstu”, notabene przeznaczonych dla Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski.
W ręce Służby Bezpieczeństwa trafiło ponadto 35 tys. ulotek i innych wydawnictw legalnie działającej do 13 grudnia 1981 r. „Solidarności”. Stosunkowo często zatrzymywano również tzw. listy żebracze (54,5 tys.), rzadziej dokumenty kierowane do różnych rozgłośni radiowych w krajach zachodnich (nieco ponad 12,5 tys.). Co ciekawe, prawie połowa z nich (5,6 tys.) było adresowanych do Radia Watykan, podczas gdy do tak chętnie słuchanego w PRL Radia Wolna Europa jedynie 800. Ponadto w wyniku perlustracji korespondencji do adresatów nie trafiło kilkanaście maszyn offsetowych, powielaczy, maszyn do pisania i fotokopiarek oraz 3800 kg deficytowego – w tym czasie w Polsce – papieru. Organy „wojennej” cenzury przejęły również „broń” i „amunicję”, czyli sześć pistoletów gazowych i 1000 sztuk śrutu. Z kolei ponad 129 tys. ocenzurowanych przesyłek trafiło do wykorzystania operacyjnego, a kolejne 9 tys. do procesowego.
A jak wyglądała w praktyce „wojenna” cenzura? Na jej potrzeby przygotowano cztery rodzaje pieczęci z napisami: „ocenzurowano”, „nie cenzurowano”, „wolne od cenzury” oraz „nie podlega cenzurze”. Perlustrowane przesyłki znakowano stemplem „ocenzurowano” oraz pieczęcią urzędu cenzury z numerem identyfikacyjnym cenzora. Co interesujące, system pracy Głównego Urzędu Cenzury i wojewódzkich urzędów cenzury był różny – w pierwszym przypadku pracownicy mieli przydzielony wąski zakres obowiązków (np. otwieranie czy zamykanie korespondencji), z kolei cenzor w WUC sam wykonywał wszystkie czynności cenzorskie. Co ciekawe – w związku z „ograniczonymi możliwościami kadrowymi” – cenzurę paczek w obrocie krajowym powierzono wytypowanym pracownikom urzędów pocztowo-telekomunikacyjnych. Pracowali oni oczywiście pod nadzorem funkcjonariuszy SB. Inna sprawa, że organy zajmujące się cenzurą korespondencji prowadziły również „intensywną pracę” z osobowymi źródłami informacji. Niestety brak danych na temat ilości pozyskanej przez nie w tym czasie agentury.
Cenzura przesyłek pocztowych i telekomunikacyjnych należała do tych rygorów stanu wojennego, które obejmowały najszersze kręgi społeczeństwa. W dużym stopniu oddziaływała ona psychologicznie – posłużyła do zastraszenia Polaków. Tym bardziej że ci nie zdawali sobie sprawy, iż np. masowa cenzura rozmów telefonicznych – ze względu na ówczesny poziom techniczny urządzeń telekomunikacyjnych w PRL – nie była po prostu wykonalna, a dokładniej w pełni wykonalna i słynny komunikat „Rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana…” nie oznaczał bynajmniej, że tak się rzeczywiście działo.
Jak podsumowywał w „Ocenie działalności cenzury w okresie obowiązywania stanu wojennego w PRL (13.12.1981–30.12.1982 r.)” dyrektor Biura „W” MSW, przyjęta przez władze resortu spraw wewnętrznych koncepcja funkcjonowania cenzury w stanie wojennym „generalnie okazała się słuszna” i w razie potrzeby mogła zostać ponownie wdrożona „przy zastosowaniu niewielkich modyfikacji”, a perlustracja „spełniła zakładaną rolę polityczno-profilaktyczną”. Postulował on jednak wprowadzenie kilku zmian w tej dziedzinie – od drobnych (zastąpienie dwóch pieczęci cenzorskich jedną wspólną), po zdecydowanie ważniejsze (stosowanie większych ograniczeń w ruchu pocztowym, utworzenie na okres stanu wojennego jednego organu cenzury – tworzonego przez Główny Urząd Cenzury MSW oraz Główny Urząd Kontroli Publikacji i Widowisk i ich agendy terenowe).
Na szczęście – chociaż przy Rakowieckiej pod koniec lat osiemdziesiątych prowadzono prace nad przygotowaniem po raz kolejny stanu wojennego – doświadczeń z 1982 r. nie wykorzystano w praktyce i zdecydowano się na porozumienie z opozycją, a dokładniej jej „konstruktywną” częścią.
Grzegorz Majchrzak
Autor jest pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN
Źródło: MHP